"Jesteśmy już pewni". Szef FSB o zamachu pod Moskwą
Kremlowskie władze prowadzą śledztwo ws. zamachu na salę koncertową Crocus City Hall. Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji Aleksandr Bortnikow poinformował o nowych ustaleniach służb.
Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Przypomnijmy, że 22 marca w sali koncertowej Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą doszło do zamachu. Zginęło co najmniej 145 osób, a ponad 550 zostało rannych.
Odpowiedzialność za atak wzięła na siebie terrorystyczna organizacja Państwo Islamskie Prowincji Chorasan. Rosyjskie organy ścigania podały niewiele później, że schwytano czterech rzekomych sprawców zamachu, obywateli Tadżykistanu. Kremlowska propaganda próbuje zrzucić winę za atak na Kijów, przekonując, że sprawcy rzekomo planowali uciec właśnie do Ukrainy.
W piątek na posiedzeniu Rady Szefów Bezpieczeństwa i Służb Specjalnych o nowych ustaleniach rosyjskich służb poinformował dyrektor FSB. - Śledztwo jest w toku, ale możemy już z całą pewnością stwierdzić, że ukraiński wywiad wojskowy jest bezpośrednio powiązany ze zdarzeniem - powiedział Aleksandr Bortnikow cytowany przez kremlowską agencję TASS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Chcę zapewnić, że wszystkie okoliczności ataku zostaną ustalone, a wszyscy zaangażowani nie unikną kary - dodał.
Zamach w Rosji. Stanowczy głos z Kijowa
Tuż po zamachu do sprawy odniósł się Wołodymyr Zełenski. - Oczywiście za to, co się wydarzyło, Putin i inne szumowiny po prostu próbują zrzucić winę na kogoś innego - powiedział prezydent Ukrainy.
- Zawsze mają te same metody. To zdarzyło się wcześniej. I były wysadzane w powietrze domy, miały miejsce egzekucje i eksplozje. I zawsze obwiniają innych. Przyjechali na Ukrainę, palą nasze miasta i próbują zrzucić winę na Ukrainę - dodał.
Czytaj więcej:
Źródło: PAP/TASS