"Wszystko płonie". Rosjanie weszli, bo "nie było żadnych umocnień"

- Nic tu nie było przygotowane. Nic. Po prostu nic. Wszystkie pozycje obronne budowane są rękami piechoty - powiedział w rozmowie z CNN ukraiński żołnierz, który odpiera atak Rosjan na obwód charkowski. Okupanci szturmują wieś Łypci, oddaloną od Charkowa o zaledwie 20 minut.

"Wszystko płonie". Rosjanie weszli, bo "nie było żadnych umocnień"
"Wszystko płonie". Rosjanie weszli, bo "nie było żadnych umocnień"
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz Czmiel

Reporterzy CNN nakręcili relację z Łypci (obwód charkowski), gdzie obecnie toczą się walki z rosyjskimi najeźdźcami. Dziennikarze pokazali życie żołnierzy w obliczu ciągłego zagrożenia atakami dronów. Przeprowadzili także rozmowy, które rzucają nowe światło na rosyjską ofensywę - co istotne - spodziewaną przez Kijów od wielu miesięcy.

Żadnych umocnień. Żołnierze o kulisach rosyjskiej ofensywy

Wojskowi z 13. Chartyjskiej Gwardii Narodowej stwierdzili, że ​​pozycje obronne w tym rejonie "nie są w ogóle przygotowane i muszą być budowane przez piechotę".

Nieustanna ofensywa Rosji ma kluczowy cel: jeśli zajmą wieś Łypci, będą mogli rozmieścić artylerię w odległości ok. 20 minut do Charkowa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Są miejscowości, na których utratę Ukraina nigdy nie może sobie pozwolić, a Łypci jest jedną z nich" - pisze CNN. W bunkrze dowódca Oleksandr przegląda jeden z wielu przekazów z drona. - Sam widziałeś, jak wszystko się pali. Tak jest każdej nocy - opowiada dziennikarzom.

Prawie dwa tygodnie temu jego ludzie byli jednymi z pierwszych, którzy zajęli się nowym natarciem Rosji na obwód charkowski. Mówi, że walczą z wyszkolonymi żołnierzami zawodowymi. - Widzimy to po ich wyposażeniu i taktyce - mówi.

Na pytanie o fortyfikacje, które miały zatrzymać Rosjan w tym miejscu, odpowiada krótko: - Nic tu nie było przygotowane. Nic. Po prostu nic. Wszystkie pozycje budowane są rękami piechoty.

O problemie z brakiem umocnień na północy obwodu charkowskiego pisał przed kilkoma dniami "The Economist". Zełenski podejrzewa generałów o kłamstwa na temat sytuacji na froncie - czytamy w "The Economist". Rozmowa o tym, dlaczego armia Putina tak łatwo była w stanie zorganizować drugą inwazję, trwa nadal. Jeden z dowódców sił specjalnych Denis Jarosławski wrzucił serię postów, w których stwierdził, że Zełenski jest wrabiany i przedstawia mu się "równoległą rzeczywistość".

Szokujące nagranie. Rosjanie po prostu wkroczyli do Ukrainy

Serię wpisów uderzających w regionalne władze i Zełenskiego zamieścił na swoim profilu na Facebooku dowódca sił specjalnych w rejonie Wołczańska Denis Jarosławski.

"9 maja około godziny 11.00 (w nocy) bojownicy uderzeniowych jednostek rozpoznania powietrznego 57. brygady, na własne oczy obserwowali jak pierwsze transportery wroga z piechotą, spokojnie przekroczył granicę państwa. To samo niezakłócone przejście graniczne miało miejsce w rejonie Goptowskim i Streleczewskim w kierunku Charkowa. Film przedstawiający żołnierzy spokojnie poruszających się po 'przygotowanych polach minowych' widziała cała Ukraina" - napisał Jarosławski.

Wybrane dla Ciebie