Okłamują Zełenskiego? Ukraiński dowódca pisze o "sabotażu"

Zełenski podejrzewa generałów o kłamstwa na temat sytuacji na froncie - pisze "The Economist". Rozmowa o tym, dlaczego armia Putina tak łatwo była w stanie zorganizować drugą inwazję, trwa nadal. Jeden z dowódców sił specjalnych Denis Jarosławski wrzucił serię postów, w których stwierdził, że Zełenski jest wrabiany i przedstawia mu się "równoległą rzeczywistość.

Prezydent Wołodymyr Zełenski
Prezydent Wołodymyr Zełenski
Źródło zdjęć: © Getty Images | PAULA BRONSTEIN
Mateusz Czmiel

21.05.2024 | aktual.: 21.05.2024 23:00

Jak pisze "The Economist" bojownicy na pierwszej linii frontu zarzucają władzom regionalnym, że te przez półtora roku nie przygotowały pól minowych i obiektów obronnych w pobliżu granicy. Zarzucają "sabotaż i upiększanie rzeczywistości dla władzy (w Kijowie - przyp. red.) "W samym Kijowie prezydent i naczelny dowódca Wołodymyr Zełenski zaczął podejrzewać, że nie otrzymuje wszystkich informacji z frontu" - czytamy.

Seria wpisów dowódcy Sił Specjalnych

Serię wpisów uderzających w regionalne władze i Zełenskiego zamieścił na swoim profilu na Facebooku dowódca sił specjalnych w rejonie Wołczańska Denis Jarosławski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"9 maja około godziny 11.00 (w nocy) bojownicy uderzeniowych jednostek rozpoznania powietrznego 57. brygady, na własne oczy obserwowali jak pierwsze transportery wroga z piechotą, spokojnie przekroczył granicę państwa. To samo niezakłócone przejście graniczne miało miejsce w rejonie Goptowskim i Streleczewskim w kierunku Charkowa. Film przedstawiający żołnierzy spokojnie poruszających się po 'przygotowanych polach minowych' widziała cała Ukraina" - napisał Jarosławski.

"Byłem pewien, że kolejne miliardy pójdą na wzmocnienie tego rejonu, ale nie! Nie było pierwszej linii! Ale ktoś powiedział prezydentowi, że region został ufortyfikowany! Wrobił go!" - czytamy we wpisie Jarosławskiego, który zamieścił 11 maja.

Jarosławski dodał, iż "widząc, co się dzieje, wszyscy, z którymi się w tym czasie komunikowałem, doszli do rozczarowujących wniosków". "Model zarządzania państwem ukraińskim na poziomie regionalnym nie różni się od rosyjskiego. Lokalni przywódcy ukrywają docierające do Kijowa informacje o swoich niepowodzeniach w zarządzaniu" - uważa Jarosławski.

Dodał, że "menedżerowie szczebla centralnego, którzy często są przełożonymi regionalnych popleczników, jeszcze bardziej wygładzają rzeczywistość, przekazując Pierwszej Osobie (Zełenskiemu - przyp. red.) same pozytywne informacje".

"Tworzą więc dla niego, równoległą rzeczywistość, która nie odpowiada wydarzeniom w sferze realnej" - podkreśla Jarosławski. Wezwał też Zełenskiego, aby nie naśladował Władimira Putina, "którego życie kręci się wokół kartek papieru, które przynoszą mu asystenci".

Rosjanie przekroczyli granicę bez problemów

Po przekroczeniu granicy w nocy 10 maja jednostki rosyjskie zajęły więcej terytorium niż w poprzednim półtora roku wojny. Dopiero szybko rozmieszczona 92. Oddzielna Brygada Szturmowa i inne elitarne jednostki pomogły zatrzymać natarcie dopiero po sześciu dniach - pisze "The Economist", który uzyskał rosyjski plan ofensywy.

"Wróg swobodnie wszedł do szarej strefy"

Jarosławski ostrzegł, że brak normalnych struktur obronnych w pobliżu granicy może nadal dręczyć Ukraińskie Siły Zbrojne: "Widzimy, co wydarzyło się w obwodzie charkowskim i nie daj Boże, ta sama sytuacja może nas czekać w obwodzie sumskim, gdzie będzie miała miejsce kolejna fala ataków".

"Mówię to, bo moglibyśmy umrzeć i nikt nie usłyszałby prawdy. Dlaczego więc wszystko?! Pierwsza linia fortyfikacji i umocnień po prostu nie istniała. Wróg swobodnie wszedł do szarej strefy wzdłuż całej linii granicy, która zasadniczo nie powinna być szara. Przez 2 lata powinny być tam betonowe fortyfikacje na co najmniej 3 piętra na granicy ukraińskiej! Dochodzimy do wniosku, że to albo szalona kradzież, albo celowy sabotaż!" - dodał Jarosławski we wpisie z 12 maja.

Źródło: Facebook / The Economist / WP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także