Zaatakowali pod osłoną nocy. "Potężny wybuch" w Iraku
W irackiej prowincji Babilon na południe od Bagdadu, "niezidentyfikowany samolot" zaatakował wspólną bazę wojskową Kalsu, w skład której wchodzą siły armii irackiej, policji federalnej i tzw. Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF) - podaje saudyjska stacja Asharq. Reuters pisze o "potężnym wybuchu".
20.04.2024 | aktual.: 20.04.2024 08:16
Członkowie PMF poinformowali, że celem ataku było dowództwo ich sił w bazie Kaiso, w pobliżu miasta Iskandariya, odległego o ok. 50 km na południe od Bagdadu. Przedstawiciele władz irackich dotychczas nie wypowiedzieli się na ten temat.
Ugrupowanie PMF początkowo zrzeszało rozmaite frakcje irackich sił zbrojnych, w tym proirańskich. Później zostało uznane przez rząd Iraku za część sił zbrojnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzy naloty. Eksplozje w bazie wojskowej
Jak podaje Reuters, powołując się na irackie źródła bezpieczeństwa, eksplozja w bazie Ludowych Sił Mobilizacyjnych "była wynikiem nalotu nieznanego pochodzenia".
Z kolei korespondent Al Mayadeen (powiązany z Iranem libański panarabski kanał telewizji) w Iraku poinformował, że atak na kwaterę główną bazy Kalsu w prowincji Babilon w południowym Iraku został przeprowadzony w formie trzech nalotów.
Według nieoficjalnych informacji baza miała zostać "znacznie uszkodzona".
Nagranie ma przedstawiać skutki nalotu na bazę wojskową w prowincji Babilon.
Jak podaje Al Jazeera, w ataku zostało rannych dwóch żołnierzy. Z kolei agencja AFP podaje, że w ataku zginął jeden żołnierz, a dwóch zostało rannych.
Jednocześnie kanały powiązane z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) donoszą, że zginęło co najmniej 8 ich członków. Korpus oskarża o atak Izrael.
W Iraku stacjonują liczne bojówki wspierane przez Iran.
Atak odwetowy
W piątek Izrael zaatakował dronami prowincję Isfahan w Iranie. "Prawdopodobnie to już ostatni przypadek takich ataków dokonywanych bezpośrednio przez władze tych państw na cele na terytorium przeciwnika; tego rodzaju operacje nie będą kontynuowane" - skomentowała amerykańska stacja CNN.
Nie należy spodziewać się odpowiedzi Teheranu na piątkowy atak - ujawnił informator CNN związany ze służbami wywiadowczymi w regionie Bliskiego Wschodu. Źródło stacji zastrzegło sobie anonimowość.
1 kwietnia Izrael ostrzelał konsulat Iranu w stolicy Syrii Damaszku. W wyniku tego uderzenia zginęło prawdopodobnie kilkanaście osób, w tym trzech wyższych rangą irańskich dowódców i czterech innych oficerów, którzy nadzorowali tajne operacje Teheranu w regionie Bliskiego Wschodu. Śmierć poniósł m.in. generał brygady Mohammad Reza Zahedi, dowódca elitarnej irańskiej jednostki Al-Kuds w Syrii i Libanie. Była to jedna z najbardziej krwawych izraelskich operacji wymierzonych w Iran.
W nocy z 13 na 14 kwietnia władze w Teheranie dokonały odwetowego ataku na Izrael. Wystrzelono ponad 300 dronów i rakiet, głównie z terytorium Iranu, jednak wyrządziły one niewielkie szkody, bowiem ogromną większość z nich udało się strącić siłom Izraela, USA, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Jordanii.