AstraZeneca powinna być wycofana? Ekspert zabiera głos
Czy Polska powinna wstrzymać szczepienia AstraZeneką? – Nie. Zwłaszcza w sytuacji, w której celowo opóźnia się szczepienia drugą dawką, żeby otrzymać efekt zmniejszenia ciężkich przypadków COVID-19, a nie efekt ochrony przed rozwojem epidemii – uważa wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.
14.03.2021 14:44
Szczepionka AstraZeneca budzi obecnie spore kontrowersje. Kilka krajów wstrzymało szczepienia tym preparatem w związku z reakcjami organizmu, zaobserwowanymi u niektórych zaszczepionych. U niewielkiego odsetka osób, które przyjęło szczepionkę wyprodukowaną przez brytyjsko-szwedzki koncern, pojawiły się zakrzepy krwi.
Ekspert o powikłaniach po szczepieniu AstraZeneką. "To sporadyczne przypadki"
Mimo to w kontekście zastosowania AstraZeneki narastają pewnego rodzaju obawy i niejasności. Rozwiewa je w rozmowie z Wirtualną Polską warszawski wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.
- Należy zadać sobie podstawowe pytanie: ile osób już zaszczepiono AstraZeneką? Kilka milionów. Jak często zdarzały się powikłania? Są to sporadyczne przypadki. Oczywiście przy każdym szczepieniu każde zdarzenie medyczne jest odnotowywane, a przy zdarzeniach ciężkich robi się wstrzymanie stosowania preparatu do momentu wyjaśnienia. Jak wynika z opinii Europejskiej Agencji ds. Produktów Leczniczych czy też opinii WHO, nie stwierdzono w gruncie rzeczy podstaw do powiązania tych zdarzeń z działaniem szczepionki AstraZeneca. Jest to na razie opinia wstępna, a każde zdarzenie medyczne tego typu wymaga bardzo starannego wyjaśnienia – tłumaczy ekspert.
Kilka państw wstrzymało szczepienia AstraZeneką. Ekspert: to powszechne działanie
Uspokaja jednak, że "przy tej ilości dawek sprawa (dot. domniemanych powikłań – red.) nie jest zbyt istotna, ale równocześnie wymagająca wyjaśnienia". – W związku z tym do momentu wyjaśnienia – najczęściej jest to okres tygodnia lub dwóch – wstrzymuje się szczepienia albo określoną serią (jeśli problem dotyczy serii) albo preparatem pochodzącym od określonego producenta – precyzuje specjalista.
Podkreśla też, że w przypadku stwierdzenia przyczynowo - skutkowego łańcucha reakcji z danej szczepionki się po prostu rezygnuje. Jeżeli natomiast jest to tzw. zdarzenie równoczesne – czyli niepowiązane bezpośrednio ze szczepieniem – wówczas cały proces szczepień przywraca się z powrotem.
- Tak to wygląda z każdego punktu widzenia – kwituje prof. Gut. – To jest powszechne działanie każdego kraju kupującego szczepionkę w sytuacji wystąpienia czegoś, co może, ale nie musi być NOP-em – uściśla.
NOP, czyli niepożądany objaw poszczepienny, to zaburzenie stanu zdrowia, które pojawiło się w przeciągu 4 tygodni od przyjęcia szczepionki.
"Szczepionki tak naprawdę niczym nie różnią się między sobą"
Profesor przekonuje również, że strach wobec AstraZeneki jest w Polsce nieuzasadniony. – Szczepionki tak naprawdę niczym nie różnią się między sobą. Czym jest Moderna, czym jest Pfizer? Jest to podanie w odpowiedniej osłonce informacyjnego mRNA, które jest przepisane przez komórkę na odpowiednie biało. Zaletą tego systemu jest to, że przepisanie odbywa się na właściwych rybosomach i białko ma dzięki temu właściwą strukturę. Czym natomiast jest szczepionka wektorowa? Podaniem wektora, czyli wirusa ( który nie jest chorobotwórczy) z wbudowanym genem, na którego matrycy powstaje mRNA – wyjaśnia prof. Gut.
Pytany z kolei o to, czy Polska powinna wstrzymać szczepienia AstraZeneką, odpowiada zdecydowanie, że nie byłaby to rozsądna decyzja.
AstraZeneca wstrzymana w Polsce? "Nie, zwłaszcza, gdy celowo opóźnia się szczepienia drugą dawką"
- Nie. Zwłaszcza w sytuacji, w której celowo opóźnia się szczepienia drugą dawką, żeby otrzymać efekt zmniejszenia ciężkich przypadków COVID-19, a nie efekt ochrony przed rozwojem epidemii – zaznacza.
Ekspert dodaje, że to właśnie rozciągnięcie w czasie Narodowego Programu Szczepień powoduje "nie tyle ochronę przed rozwojem epidemii, co jedynie złagodzenie przebiegu epidemii i ochronę szpitali".
- W sytuacji niedoboru szczepionki, rezygnacja ze stosowania którejś z nich – jeśli nie mamy ich pod dostatkiem – nie jest dobra – ocenia wirusolog. Dodaje, że do punktów szczepień cały czas dociera za mało szczepionek.
"To jest tzw. zjawisko nieistotne"
Koncentrując się na sytuacji wewnątrzkrajowej ekspert zauważa, że należy przede wszystkim patrzeć na liczby. – Ile przypadków powikłań poszczepiennych mamy w Polsce? Kilka tysięcy i to przy podaniu milinów dawek szczepionki. Czyli jest to tzw. zjawisko nieistotne – uważa prof. Gut.
Wskazuje także na bardzo istotny aspekt, towarzyszący identyfikacji reakcji poszczepiennych.
- Np. podwyższona temperatura uznawana jest za NOP, a stanowi odpowiedź organizmu na podanie antygenu. Ból w miejscu wkłucia uznawany jest za NOP, a w 80 procentach jego źródło pochodzi z ręki wkłuwającego. Jeżeli trafia w nerw lub naczynie to zaczyna się problem, bo szczepionka powinna być podawana domięśniowo – podkreśla. Jak dodaje, każde tego rodzaju zjawisko jest potem rejestrowane i dopóki nie ustali się jego bezpośredniej przyczyny, przypisuje się je działaniu szczepionki.
Brytyjski wariant koronawirusa na Pomorzu. Ekspert uspokaja
Eksperta zapytaliśmy również o sytuację epidemiczną na Pomorzu. Lekarze w ostatnim czasie alarmowali, że za 80 procent przypadków zakażeń w tym regionie odpowiedzialny jest brytyjski wariant koronawirusa.
Czy powinniśmy się bać tej mutacji patogenu w związku z faktem, że istnieje możliwość jego migracji w inne regiony Polski? Zdaniem profesora, nie ma takiej potrzeby ponieważ szczepionki są skuteczne również wobec tego wariantu.
- Nie, o tyle, że działanie ochronne szczepionek skoncentrowane jest przeciwko tzw. białku S – tam jest to całe białko wmontowane. Jeśli wirus "ucieknie" spod działania szczepionki to by oznaczało, że zmienił swoje białko S, czyli stracił zdolność wiązania się do receptora ACE-2. A to z kolei oznacza, że przestałby istnieć, ponieważ wirus żyje tylko w żywej komórce – uściśla prof. Włodzimierz Gut.
AstraZeneca i działania Europy
W ostatnim czasie niepokojące reakcje po szczepieniu pojawiły się m.in. u kilku medyków z Norwegii. Kraj tymczasowo wstrzymał użycie AstraZeneki. Stosowanie produktu zostało też chwilowo wstrzymane w Danii, Austrii, Estonii, we Włoszech, Luksemburgu, na Litwie, Łotwie i w Tajlandii. W ślad za norweskim przykładem poszły także irlandzkie władze medyczne, które zarekomendowały wstrzymanie szczepień AstraZeneką, w związku z przypadkami zakrzepów krwi, do niedzieli rano.
Warto z kolei podkreślić, że kraje takie jak m.in. Francja i Szwecja nie zdecydowały się na ten krok. Autorytety medyczne tych państw oceniły, że obecnie nie ma wystarczających powodów na wycofanie z obiegu szczepionki AstraZeneca.
Preparat stosowany jest też w Polsce. W sobotę Michał Dworczyk, szef KPRM i koordynator ds. rządowego programu szczepień, oświadczył, że obecnie nie ma żadnych rekomendacji, by wstrzymać szczepienia tym specyfikiem w naszym kraju.
Przeczytaj także:
Źrodło: WP Wiadomości