Aryeh Neier: Rządy terroru Rodrigo Duterte
Odkąd prezydent Filipin Rodrigo Duterte objął władzę w czerwcu tego roku i ogłosił "wojnę przeciw narkotykom", ponad 2400 ludzi zostało zabitych - 1011 przez policjantów i kolejne 1391 w drodze samosądów (stan na 1 września). Duterte świętuje te zabójstwa i obiecał kontynuowanie swojego programu antynarkotykowego do końca swojej prezydentury - pisze Aryeh Neier. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach w ramach współpracy z Project Syndicate.
16.09.2016 | aktual.: 16.09.2016 22:37
Filipińskie służby, które uczestniczą w tej wojnie, odrzuciły wszelkie zasady i fundamentalne wymagania, jak choćby zbieranie dowodów, trzymanie się reguł postępowania sądowego czy w ogóle organizacji procesów. Szef filipińskiej policji Ronald Dela Rosa posunął się nawet do obwiniania samych ofiar o ich śmierć, twierdząc, że "gdyby nie walczyły z policją, to by żyły".
To wyjaśnienie tak dużej liczby ofiar jest niewiarygodne. W sytuacjach, gdzie ludzie zostają postrzeleni z powodu stawiania oporu aresztowaniom, liczba rannych - podobnie jak w konfliktach zbrojnych - zdecydowanie przewyższa liczbę zabitych. Jeśli prawie wszyscy postrzeleni przez policję lub żołnierzy giną, to sugeruje, że strzelcy dokonują egzekucji na ludziach, których już aresztowali.
Co więcej, jeśli przestępcy walczyliby z policją, efektem byłby znaczny wzrost liczby rannych i zabitych wśród policjantów. A jednak policja nie odnotowała żadnego zwiększenia liczby ofiar.
To, że Duterte zachęca do tych mordów nie jest niespodzianką. Wcześniej, jako wieloletni mer miasta Davao na południowej wyspie Mindanao, prowadził podobną kampanię zachęcającą do samosądów i jasno zapowiadał, że rozszerzy ją na cały kraj, jeśli zostanie wybrany na prezydenta. Wydaje się, że ta obietnica przyczyniła się do jego wyborczego sukcesu, co wskazuje na niefortunny trend w polityce południowo-wschodniej Azji.
W 1983 roku Suharto, który żelazną ręką rządził Indonezją w latach 1967-1998, przewodniczył serii tajemniczych morderstw, znanych jako "zabójstwa Petrus". Szacuje się, że w ciągu dwóch lat dokonano od 3 do 10 tys. pozasądowych egzekucji na domniemanych drobnych przestępcach, w tym wielu narkomanach.
W 2003 roku, ówczesny premier Tajlandii Thaksin Shinawatra, wypowiedział swoją wojnę narkotykom. Około 2800 osób zostało arbitralnie zabitych, a późniejsze śledztwo wykazało, że ponad połowa z nich nie miała nic wspólnego z narkotykami.
Zarówno Suharto jak i Thaksin zostali ostatecznie obaleni, ale nie z powodu zorganizowanych przez nich modersrstw podejrzanych o drobne przestępstwa i narkomanów. Wręcz przeciwnie, podobnie jak w przypadku Duterte, nawoływanie do masowych mordów zdawało się tylko wzmacniać ich notowania, przynajmniej przez jakiś czas. Jedno wyjaśnienie tego zjawiska jest takie, że uruchomienie publicznej kampanii przeciwko słabym i niepopularnym grupom - jak narkomani - jest łatwym sposobem na przykrycie innych problemów.
Duterte jest teraz na fali, ale istnieją instrumenty, aby pociągnąć go do odpowiedzialności - takie jak Międzynarodowy Trybunał Karny, którego Filipiny stały się częścią w 2011 roku. Według Statutu Rzymskiego z 2002 roku, traktatu, który ustanowił MTK, trybunał ma prawo sądzenia zbrodni, których filipiński system sprawiedliwości nie chce lub nie jest w stanie sądzić. O ile filipińska prokuratura nie uprzedzi MTK i nie postawi Duterte przed filipińskimi sądami, MTK może podjąć własne działania.
Według definicji zawartej w Statucie Rzymskim, morderstwa lub prześladowania "popełniane w ramach rozległego lub systematycznego, świadomego ataku skierowanego przeciwko ludności cywilnej" stanowią zbrodnię przeciwko ludzkości. Pozasądowe zabójstwa na szeroką skalę dokonywane pod egidą filipińskiej wojny przeciwko narkotykom już spełniają tę definicję.
Statut Rzymski MTK mówi także, że "pełnienie funkcji głowy państwa czy szefa rządu (...) w żadnym razie nie może zwolnić sprawcy od odpowiedzialności karnej przewidzianej statutem". Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by Prokurator MTK wszczął śledztwo przeciwko Duterte oraz przeciw policjantom i liderom straży obywatelskich, którzy współpracowali z nim przy serii zabójstw. Taki czyn stanowiłby sygnał, że świat widzi to, co się dzieje i domaga się sprawiedliwości. Jeśli Duterte i jego koteria poczuje, że może bezkarnie działać, zabójstw będzie jeszcze więcej.
Jedna prominentna postać filipińskiej polityki, senator i była minister sprawiedliwości Leila de Lima, już wzywa MTK do podjęcia działań. Podobnie powinni zrobić wszyscy ci, którzy wierzą w prawa człowieka i prawo do sądu. To, że praworządność depcze popularna głowa państwa, tylko wzmaga potrzebę szybkiej i zdecydowanej odpowiedzi.
Aryeh Neier - były prezes Open Society Foundations i założyciel Human Rights Watch. Autor "The International Human Rights Movement: A History".
Copyright: Project Syndicate, 2016