Aresztant raniony w sieradzkim więzieniu wyszedł za kaucją
Tomasz Ch., aresztant ciężko raniony podczas
strzelaniny w sieradzkim więzieniu, wyszedł na wolność. To jego
wieźli na przesłuchanie do pabianickiej prokuratury trzej łódzcy
policjanci, gdy strażnik z sieradzkiego więzienia otworzył ogień z
kałasznikowa - pisze "Dziennik Łódzki".
30.05.2007 | aktual.: 30.05.2007 02:20
Sąd, na wniosek adwokata, postanowił zwolnić go za kaucją w wysokości 20 tys. zł. Sędziowie uznali, iż nie ma już obaw, że Tomasz Ch. będzie mataczył i utrudniał śledztwo.
Tomasz Ch. jest jednym z podejrzanych w sprawie tzw. mafii naczepowej. Teraz przebywa w domu, gdzie pomaga żonie w opiece nad 6-letnią córką i 3-miesięcznym synkiem.
O areszt dla Tomasza Ch. wnioskowali 22 marca pabianiccy prokuratorzy, nadzorujący śledztwo w sprawie tzw. mafii naczepowej. Dzień później mężczyzna trafił do sieradzkiego zakładu karnego. Ponieważ zdecydował się złożyć obszerne wyjaśnienia, prokurator chciał przesłuchać go jak najszybciej. Zeznania mogły pomóc organom ścigania w rozpracowaniu gangu.
W śledztwo zaangażowani byli zastrzeleni przez wartownika policjanci: Andrzej Werstak, Wiktor Będkowski i Bartłomiej Kulesza. Kiedy wieźli Tomasza Ch. na przesłuchanie, wartownik Damian C. ostrzelał ich samochód.
Jedna z wersji śledztwa dotyczącego strzelaniny w sieradzkim więzieniu zakłada, iż wartownik Damian C. strzelał, by wyeliminować Tomasza Ch. Zdaniem informatora "DŁ", strażnik mógł działać na zlecenie zorganizowanej grupy przestępczej.
Aby złożyć zeznania, Tomasz Ch. pojedzie do prokuratury prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu. Cały czas odwiedza jednak lekarzy, bo stan jego zdrowia nie jest najlepszy. (PAP)