Archiwum X w Drzewinie. Tajemnica kobiecych zwłok bez głowy
- Policja tu była dobry tydzień. W okolicy jeziora nie było przejazdu – słyszymy od mieszkańców wsi Drzewina na Pomorzu. 15 lat temu doszło tam do makabrycznego zabójstwa młodej kobiety, której tożsamości wciąż nie udało się ustalić. Śledczy wrócili ostatnio na miejsce zbrodni. Liczą też, że odezwie się do nich jakiś świadek.
04.12.2024 19:52
Drzewina to mała wieś położona w powiecie gdańskim, niecałą godzinę drogi od centrum Gdańska. Zamieszkuje ją niespełna setka mieszkańców. W pobliżu znajdują się lasy i niewielkie zbiorniki wodne. W okolicach funkcjonuje klub golfowy, a zimą stok narciarski. Spokojny i rekreacyjny klimat tych stron w ogóle nie pasuje do jednej z najokrutniejszych zbrodni, jakie wydarzyły się w ostatnich latach na Pomorzu.
- 15 lat temu tu było pełno policji. Na początku nikt nie wiedział, o co chodzi. Dopiero potem przyszła jedna z tych kobiet, które znalazły to ciało i poprosiła o kawę. Ale wtedy jakiegoś strachu u nas nie było. To była bardziej sensacja. My się tu nawzajem nigdy nie podejrzewaliśmy – zaznacza mieszkaniec Drzewiny w średnim wieku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korpus bez głowy
Był 25 kwietnia 2009 r., gdy członkinie koła turystyczno-krajoznawczego podczas pieszego rajdu, dostrzegły w małym jeziorze unoszący się na tafli wody czarny pakunek przepleciony łańcuchem. Ktoś za pomocą gałęzi wyciągnął go na brzeg, a po rozchyleniu folii oczom wszystkich zgromadzonych ukazał się kobiecy tułów. Ciało nie miało nóg, dłoni ani głowy. Nieznany sprawca wyciął też skórę na lewym ramieniu, prawdopodobnie pozbawiając zwłoki tatuażu. Folię spiął plastikowymi opaskami zaciskowymi.
Łańcuch nie wystarczył, żeby odpowiednio dociążyć szczątki, dlatego wypłynęły na powierzchnię i zostały odnalezione już kilka dni po morderstwie (śledczy szacują, że mord nastąpił od trzech do dziesięciu dni przed odnalezieniem zwłok).
Tożsamość ofiary do dziś pozostaje zagadką. Wiadomo, że była nią młoda kobieta, przypuszczalnie w wieku około 25 lat. Na przedramionach posiadała blizny po samookaleczeniach, na podbrzuszu ranę po cesarskim cięciu. Jej DNA nie figurowało w bazie osób zaginionych. Głowy nigdy nie udało się odnaleźć.
Kilka dni temu policjanci z gdańskiej komendy wojewódzkiej zamieścili komunikat, informując, że sprawą zajęli się funkcjonariusze z tzw. Archiwum X i kryminalni z komendy głównej. Opublikowali też zdjęcia z listopadowych poszukiwań w jeziorze.
Wznowili śledztwo, bo mają nowe informacje, które mogą doprowadzić do przełomu. Na razie nie zdradzają, jakie i czego dotyczą.
Trudny teren dla osobówek
Na jednym z drzew nad jeziorem wciąż znajduje się resztka policyjnej taśmy. Da się tu dojechać osobowym autem, ale ryzykując zawieszeniem. Teoretycznie to normalna droga leśna łącząca dwie wsie, ale miejscowi mówią, że lepiej nią jeździć tylko terenówką i radzą zostawić auto przy zabudowaniach.
Jeziora raczej unikają. Nie tylko ze względu na niewyjaśnioną zbrodnię, ale też dlatego, że woda w nim nie jest za czysta, ryby za bardzo nie biorą, a poza tym jest małe i mroczne. Przy brzegu walają się śmieci, opony i ślady po ognisku.
Jeśli ktoś miał samochód terenowy, to wyrzucenie zwłok mogłoby mu zająć chwilę. Wystarczyło podjechać, zejść na dół kilkadziesiąt metrów, wrzucić do wody i uciec.
- Ale żeby to wiedzieć, to ktoś musiał tu wcześniej być, znać to miejsce - trafnie zauważa jeden z mieszkańców wsi.
"Ludzie nie wiedzą, co się stało"
W Drzewinie przez lata wracano do tej sprawy w rozmowach, aż temat ucichł. Powrót policyjnych wozów nikogo nie przestraszył. Wręcz przeciwnie – dał nadzieję, że sprawa przestanie się wreszcie ciągnąć za wsią. Bo każdy tu jest pewien, że to nikt z miejscowych.
- Policja tu była dobry tydzień. W okolicy jeziora nie było w ogóle przejazdu. Wtedy tego miejsca cały czas ktoś pilnował, 24 godziny na dobę – zdradza jedna z młodszych mieszkanek pomorskiej miejscowości.
- Tak naprawdę, to tu od zawsze różni ludzie się kręcą – komentuje właściciel domu w centrum wsi. - Tu w pobliżu jest ośrodek wczasowy, latem kolonie, biegi harpagana dla dorosłych, myśliwi się zjawiają. Bywa, że siedzimy w domu, a tu nagle terenówki, jedna za drugą, ze trzydzieści jedzie, bo sobie jakiś rajd urządzają. To mała miejscowość, ale też dużo ludzi pokupowało tu ziemię. Nic z nią nie robią. Leży i zarabia, bo jej wartość rośnie. Ktoś może sobie to miejsce przedtem wyczaił. Oczywiście trzeba go złapać. Osoba, która zrobiła coś takiego, nie powinna chodzić wolno.
- Ludzie na wsi nie za bardzo chcą tu już o tym mówić, bo sami nie wiedzą, co się stało – mówi mieszkaniec Drzewiny, który wyszedł na podwórko na papierosa. - Teraz wszyscy widzieli, że policja z łódkami tu jeździła, ale żadnych informacji nikt nam nie ujawnia. Ja nad tym jeziorem może raz byłem na rybach, ale tam nic nie dało się złowić.
Ustalić przynajmniej tożsamość ofiary
Sołtys wsi Konrad Seredyński nie ukrywa, że chciałby, żeby sprawa wreszcie znalazła swój finał. Od czasu morderstwa tylu mundurowych tu jeszcze nie było, więc może tym razem się uda.
- Nie mieszkałem tu wtedy jeszcze, ale tu akurat byłem, kiedy znaleźli zwłoki – wspomina. - Nagle pojawiło się kilkanaście patroli, straż leśna. To było wydarzenie i szok. Takie rzeczy dzieją się w horrorach albo kryminałach. Nasza miejscowość jest strasznie spokojna i nigdy żadnego morderstwa tu nie było. U nas funkcjonuje ośrodek wypoczynkowy, dzieci przyjeżdżają na kolonie, obozy survivalowe, militarne, oprócz tego prywatne wycieczki, ludzie z zewnątrz organizują imprezy.
- Dobrze, że policjanci ponownie się tym zajęli – dodaje sołtys Seredyński. - A tym bardziej że robi to Archiwum X. Takie sprawy trzeba rozwiązywać do końca. Bardzo bym chciał, żeby przynajmniej zidentyfikowali to ciało. Tej pani należy się godny pochówek.
Policja liczy na sygnały
Mundurowi nie zdradzają, czy i co w ostatnich dniach znaleźli na dnie jeziora. Ich komunikat zdradza jednak więcej, niż ujawnili 15 lat temu. M.in. fakt, że po odkryciu ciała pobrali i zabezpieczyli ślady biologiczne. To może być klucz, by połączyć zabójcę z morderstwem.
Liczą też jednak na sygnały od osób, które mogą pomóc. Na końcu swojego komunikatu napisali: "Śledczy gwarantują pełną anonimowość każdej osobie, która przekaże informacje w tej sprawie. W przypadku posiadania wiedzy na temat tej zbrodni a także na temat ofiary, prosimy o kontakt pod numerami telefonu: 47 74 15 861 lub komórkowym: 691 420 551. Każdy trop zostanie drobiazgowo sprawdzony".
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski