Andrzej Duda przyjechał na Dolny Śląsk. Mówił o "strasznej powodzi"
- Jesteśmy w Głuchołazach, które kilka dni temu zostały dotknięte straszną powodzią, to jest jedno z tych miast na południowym zachodzie Polski, które zostało zalane przez górskie rzeki, które tutaj przepływają - powiedział Andrzej Duda w piątek. Prezydent po swojej wypowiedzi odpowiedział też m.in. na pytanie, dlaczego na miejscu pojawił się dopiero teraz.
Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki powodzi i zniszczenia? Czekamy na Wasze materiały na dziejesie.wp.pl
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
W piątek Kancelaria Prezydenta potwierdziła prezydencką wizytę w województwie dolnośląskim oraz opolskim. Jak wskazano, "prezydent m.in. spotka się z przedstawicielami służb biorących udział w akcjach ratowniczych, wojska oraz władz samorządowych".
Na profilu Kancelarii Prezydenta w mediach społecznościowych informowano o tym, że Andrzej Duda rozmawia z lokalnymi władzami na Dolnym Śląsku w Lądku-Zdroju, opublikowano też wideo. Następnie prezydent udał się do Głuchołaz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wydawało nam się, że natura chce wygrać". Wstrząsająca relacja gen. Wiśniewskiego
"Ta jesień szybko tutaj się skończy"
- Jesteśmy w Głuchołazach, które kilka dni temu zostały dotknięte straszną powodzią - zaczął prezydent podczas briefingu. Jak dodał, "to jedno z tych miast na południowym zachodzie Polski, które zostało zalane przez górskie rzeki, które tutaj przepływają".
Jak dalej mówił Duda, w piątek oprócz Głuchołazów odwiedził także Lądek-Zdrój, "gdzie spotkał się zarówno z burmistrzem, jak i mieszkańcami oraz burmistrzem pobliskiego Stronia Śląskiego, gdzie niestety nie mógł dojechać".
- Przede wszystkim chcę z całego serca podziękować obecnym tutaj żołnierzom, strażakom, funkcjonariuszom policji, ratownikom, w szczególności medycznym, lekarzom, wolontariuszom, wszystkim ludziom dobrej woli - mówił prezydent.
Andrzej Duda przekazał dalej, że "problem jest bardzo poważny". - Dzisiaj na całe szczęście jest ciepły, piękny, jesienny dzień, ale ta jesień szybko tutaj się skończy, przyjdą przymrozki, zimowa aura, prawdopodobnie pierwsze śniegi spadną tutaj już za kilka tygodni - mówił.
- Trzeba jak najszybciej oczyścić i wysuszyć budynki mieszkalne, uruchomić instalacje elektryczne, grzewcze, gazowe, wodę, tam gdzie jej w tej chwili nie ma, systemy kanalizacji - to ogromna liczba zadań, które tutaj muszą być wykonane - wyliczał prezydent.
Zapytany przez dziennikarzy o to, dlaczego dopiero teraz przyjechał na tereny dotknięte powodzią, Andrzej Duda odpowiedział, że "nie było to po prostu potrzebne".
- Sprawa jest bardzo prosta - zaczął. - Od samego początku był tutaj premier i ministrowie, to przede wszystkim w gestii premiera i ministrów są bezpośrednio wszystkie służby. Prezydent RP konstytucyjnie jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo RP, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, ale swoje zwierzchnictwo wykonuje poprzez ministra obrony narodowej - takie są rozwiązania na czas pokoju - powiedział prezydent.
- Mamy obecnie czas pokoju, jeżeli chodzi o bezpośrednią komunikację z wojskiem, o podejmowane wobec wojska decyzje - te decyzje podejmuje w pierwszej kolejności minister obrony narodowej, który był cały czas na posterunku, a ja byłem w kontakcie z ministrem - kontynuował.
"Moja obecność zakłócałaby proces ratowania"
- Wiecie państwo, co by było, gdybym ja tutaj przyjechał w trakcie, kiedy powódź przetaczała się przez miasto? Natychmiast znaleźliby się ludzie, którzy słusznie powiedzieliby: "policja, straż pożarna, zamiast zajmować się ratowaniem mienia i nas, zajmuje się pilnowaniem bezpieczeństwa prezydenta", bo jest powódź i wiadomo, że muszą pilnować bezpieczeństwa prezydenta - stwierdził dalej Duda, dodając, że "nie było to po prostu potrzebne".
Jak także przekazał, "chciałby tutaj być, pomóc". - Ale wymagania mojej funkcji i związane z nią obostrzenia są takie, że w istocie moja obecność tutaj zakłócałaby proces ratowania mienia i życia ludzkiego - oznajmił.
- Ja natomiast jestem dzisiaj, kiedy nic wyraźnie nie zagraża już życiu ani zdrowiu człowieka i czeka nas ciężka i niezwykle kosztowna praca, związana z przywróceniem ludziom normalnego życia. Jestem tu po to, by tego z jednej strony doglądnąć, przyjąć zobowiązania, które zostaną zrealizowane i wysłuchać, co mieszkańcy mają do powiedzenia na ten temat - powiedział Duda.
Czytaj też: