Andrzej Celiński: prezydent nie jest bohaterem romansu
(RadioZet)
12.05.2005 | aktual.: 12.05.2005 12:37
Gościem Radia ZET jest Andrzej Celiński, członek i nieczłonek sejmowej komisja śledczej ds. PKN Orlen. Członek. Dzień dobry państwu. Tuż po przejrzeniu świeżej prasy. Coś pana zaskoczyło dzisiaj w prasie? Nic? Nie zdążyłem się jeszcze wgłębić. Jeszcze pan się nie wgłębił, dobrze. Wgłębmy się w to, czego pan żąda od sejmowej komisji śledczej, żąda pan przeprosin, dlaczego? Ja przede wszystkim żądam, żeby sejmowa komisja śledcza zajęła się sprawą, dla której została powołana, a nie tworzeniem nowych standardów, w których prawo i demokracje ma się za nic, a siłę mięśni ma się wyżej nad siłą mózgu. Jak to mięśni, ktoś się bije tam? Wie pani, w demokracji, w której większość przegłosowuje prawdę i prawo trudno mówić o czymś innym, jak o sile mięśni. Od kiedy pan się stał arbitrem moralności? – pyta Andrzej Aumiller, szef komisji. Ja nie jestem arbitrem moralności, natomiast mnie by do głowy nie przyszło w komisji ds. Rywina np., żeby ówczesna większość wykluczyła z prac komisji Jana Marię Rokitę. A jakie on miał
związki z Rywinem? A ja mam z czym związki? No nie wiem, został pan wykluczony z jakiegoś powodu, prawda? Z takiego pewnie powodu, że większość uznała, iż lepiej aby pani Gaszewska, w siedmiu sprawach prawno-skarbowych podejrzana, nie miała partnera w przesłuchaniu. Przecież tam była tak, że najpierw miałem przesłuchiwać jako jeden z pierwszych – to Aumiller mi obiecał - potem nagle znalazłem się na szarym końcu, po czym wykluczono mnie z przesłuchania. Czyli to komisja uprawia robotę polityczną, a nie pan? To tak nie powiem. Każda komisja sejmowa jest polityczna i każdy jej członek jest polityczny, natomiast po prostu czterech panów z komisji nie zachowało się nieprzyzwoicie, a piąty się wstrzymał od przyzwoitości. Poseł Aumiller się wstrzymał od przyzwoitości, a czterech – poseł Macierewicz, poseł Miodowicz, poseł Giertych, poseł Wasserman się zachowali nieprzyzwoicie i tyle. Ale o co sprawa? Dlaczego takie nerwy? Skoro pan Giertych nie przesłuchiwał pana Kulczyka, bo miał z nim związki, to co by się
stało, gdyby pan nie przesłuchiwał? A co ja mam z panią Gaszewską, jaki mam związek? No nie wiem, ona mówiła, że ma pan jakieś związki. Wie pani, to można z więzienia wyciągnąć każdego człowieka, powiedzieć mu cokolwiek, żeby powiedział, nagrodzić w komisji i się to usłyszy. Czy pani mnie podejrzewa o jakikolwiek związek? Pani widziała panią Gaszewską w telewizji? Pani słyszała co ona mówi? Ja pana nie podejrzewam o żadne związki, ale skoro pan się sam wykluczył z przesłuchania z pana Dochnala. Dlaczego pan się wykluczył z przesłuchania pana Dochnala? A bo w tym przypadku rzeczywiście mogłem być podejrzewany o nie obiektywizm. Natomiast panią Gaszewską to trzeba by nie mieć rozumu, żeby to podejrzewać. No dobrze, czyli obraził się pan i już pan nie wróci do komisji? Nie, ja się nie obraziłem, natomiast uważam, że nie może być tak, iż ludzie “pod paragrafem”, jak to się mówi, są instrumentalizowani przez komisję sejmową przeciwko innym ludziom, posłom na Sejm, a tak to się stało. Ja uważam, że komisja powinna
podjąć decyzję ponowienia przesłuchania pani Danuty Gaszewskiej i oddać mi prawo przesłuchania jej. To jest absolutne minimum. A jeżeli tego nie zrobi, to co zrobi Andrzej Celiński? Wie pani, ja mam bogatą wyobraźnię i niekoniecznie poseł Wasserman, Giertych, Macierewicz i poseł Miodowicz będą zapełniać moją wyobraźnię. Czyli odejdzie pan, nie będzie pan w komisji, nie będzie pan przesłuchiwał? Decyzja należy do klubu parlamentarnego. Polityka jest tak zorganizowana, że partie polityczne - cokolwiek o nich się nie myśli – są instytucją parlamentarną. Klub zadecyduje w przyszłym tygodniu. A Roman Giertych mówi, że być może pan wróci do komisji, ale jako świadek. Proszę pani, to jest prawie dla mnie oczywiste, przecież o to idzie gra. Poseł Giertych, jemu się wydaje - to widzi każdy, kto ogląda tą komisję – wydaje mu się, że ma jakąś nieprawdopodobną władzę, ale głównym elementem tej władzy jest kara w postaci - świadczyć przed komisją. Bardzo proszę. Ja byłem kilkadziesiąt razy przesłuchiwany i naprawdę poseł
Giertych z jego wiedzą prawniczą, może mnie przesłuchiwać ile będzie chciał. Ja nie mam nic do ukrycia. Może pan wezwać Romana Giertycha przed komisję za jego spotkanie jasnogórskie. Dlaczego mnie pani porównuje do posła Giertycha? Ja tylko mówię, o sposobach. Proszę pani, między mną, a posłem Giertychem jest odległość jak z Ziemi do Księżyca razy piętnaście. We wszystkim. Dobrze, czyli Andrzej Celiński nie chce przesłuchiwać Jolanty Kwaśniewskiej? Wie pani, to też jest taki nowy obyczaj polskiej sceny politycznej, wszyscy jesteśmy równi i każdy z nas może wszystkich poprzesłuchiwać sobie trochę. Ja mam szacunek do instytucji państwa, jakiekolwiek one są. Mnie by do głowy nie przyszło, żeby poniewierać prezydenta. Miałbym problem, gdyby Tymiński był prezydentem. To by pan go trochę sponiewierał? Nie, raczej bym wyemigrował wtedy. Gdyby Polacy wybrali Stanisława Tymińskiego, to bym wyemigrował. Ale mówimy o żonie prezydenta, pani Jolancie Kwaśniewskiej? No i co z tego? Ale dlaczego pan jest taki agresywny, ja
się pytam, czy pan ma ochotę przesłuchiwać, czy nie? Nie. Dlaczego nie? Ja już to kiedyś powiedziałem i wygrałem w tej sprawie w komisji etyki z posłem Giertychem, że poseł Giertych i inni niektórzy posłowie w Sejmie, nie gwarantują utrzymania autorytetu i godności żony głowy państwa, mojego państwa. Ja nie mam innego państwa, może oni mają, ale to jest moje państwo. Czyli wg pana, pani prezydentowa nie powinna stanąć przed obliczem komisji śledczej? Nie ma powodu. Nie ma powodu? Nie ma żadnego powodu. A te publikacje komisji śledczej na temat Edwarda Mazura i sponsorowania fundacji? Niech “Rzeczpospolita” zajmie się swoimi dziennikarzami, którzy za pieniądze robili czarny PR. A którzy to dziennikarze robili czarny PR? To niech pani zrobi śledztwo w tej sprawie. W dokumentacji komisji są te materiały. Czyli uważa pan, że dla dobra państwa, dobrze by się stało, żeby pani prezydentowa nie stanęła przed obliczem komisji? Ja uważam, że przynajmniej póki jest ten prezydent i ta pani prezydentowa, to obowiązkiem
obywatelskim – jeśli nie ma jakiejś szczególnej sytuacji, ale nie ma tej szczególnej sytuacji – jest chronić godność. My mamy bardzo mało instytucji, które w jakiś sposób mogą łączyć Polaków. Cokolwiek by nie powiedzieć - to nie jest mój bohater romansu, ok.? Ale o kim pan teraz mówi? O panu prezydencie. Z rozmaitych względów to nie jest mój bohater romansu, ale my mamy bardzo mało instytucji, które w jakiś sposób połączyły Polaków, a pan Aleksander Kwaśniewski wygrał te wybory w sposób bardzo wyraźny i w opinii publicznej ciągle ma – jak na polską politykę – duży poziom zaufania społecznego. Nie wolno szargać takich rzeczy. Czyli gdyby wtedy pan prezydent stawił się przed komisją to pan by nie przesłuchiwał prezydenta? Żeby było jasne, ja od samego początku uważałem, że pan prezydent nie powinien zgodzić się stawać przed komisją, ale kiedy już się zgodził to powinien stanąć. Pani mnie się dzień później pytała po komisji i powiedziałem – kiedy już się zgodził, powinien stanąć przed komisją. Bo słowo jest
słowem. I wtedy pan by nie przepytywał prezydenta? Nie, z pewnością nie. Tak samo jak nie przepytuje rozmaitych ludzi, których uważam, że nie powinni być wezwani. O ile sobie przypominam, powiedział pan, że lepiej by było, gdyby Jolanta Kwaśniewska nie miała fundacji, lepiej by było gdyby wspierała fundacje. Tak to prawda, tak było, dlatego powiedziałem, że to nie jest moja bajka. Czyli uważa pan, że jeżeli ktoś jest żoną prezydenta to na pewno wszystko jest uczciwe w jego fundacji nie można mieć nawet żadnych zastrzeżeń? Nie, nie, nie, tak nie uważam, aczkolwiek my mamy materiały i jeżeli chodzi o finansowanie fundacji, o same rachunki fundacyjne to one są bez zarzutu. W Stanach Zjednoczonych, które są bardzo czułe na punkcie pieniędzy fundacyjnych, jest reguła, że fundacja nie może wydawać na swoje potrzeby więcej niż 12 proc. wpływów, jakie donatorzy dają na jej cele statutowe. Wedle papierów fundacji pani Jolanty Kwaśniewskiej tam było ok. 2 proc. wydatków na własne cele. To jest naprawdę bardzo dobry
wynik. A to pojawienie się ciągle Mazura nie kojarzy się panu z czymś? Ciągle Mazur, Mazur, Mazur? To trzeba go było nie wypuszczać. A właśnie, kto wtedy wypuścił Mazura, to jest pytanie. No kto? To był 2002 rok, ja nie wiem, ja go nie wypuszczałem. To jest dobrze postawione pytanie. I tym się powinien ktoś zająć. Dziękuję bardzo, Andrzej Celiński, który jeszcze nie wie co zrobi.