Amerykanin zginął w zasadzce
Amerykańskie
dowództwo oficjalnie podało w poniedziałek w podkabulskiej bazie
Bagram, że w czasie operacji na wschodzie kraju zginął w niedzielę
w zasadzce amerykański żołnierz.
20.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Grupa zwiadowców amerykańskich - ujawnił w Bagram rzecznik koalicji antyterrorystycznej w Afganistanie mjr Bryan Hilferty - wykonywała zadanie w górach na wschodzie Afganistanu, w rejonie Szkin, kiedy została otoczona przez talibów i alkaidowców. W czasie wymiany ognia zginął żołnierz amerykańskich sił specjalnych - napastnicy także ponieśli straty w ludziach. Wydarzenie miało miejsce w niedzielę.
Według informacji Reutersa, oddział amerykański przeczesywał położony wysoko w górach teren w poszukiwaniu niedobitków nieprzyjaciela i znalazł się z zasadzce. Według Hilferty`ego, w strefie patrolowanej przez amerykańskich zwiadowców przebywa nadal około stu uzbrojonych talibów i alkaidowców.
W tym samym rejonie - w okolicach miast Chost i Gardez - trwa brytyjska operacja Kondor, której celem jest wykrycie zgrupowań talibów i al-Qaedy. W akcji uczestniczy około tysiąca brytyjskich i australijskich żołnierzy. W niedzielę pod silnym ostrzałem znalazł się oddział Australijczyków, zmuszony ostatecznie do wezwania na pomoc amerykańskich samolotów A130. W bombardowaniu zginąć miało co najmniej 10 żołnierzy nieprzyjaciela.
Poległy Amerykanin to 38-letni sierżant, który od dziesięciu lat służył w Gwardii Narodowej, a od pół roku na Bliskim Wschodzie.(iza)