Amerykanin miał wypadek pod Płońskiem. Podziękował policji. "Kocham Cię Polsko"
"Polscy policjanci byli empatyczni i tam, gdzie mogli, zrobili wszystko, aby mi pomóc" - zapewnia 60-letni Amerykanin Sunil Hegde, który uczestniczył w tragicznym wypadku drogowym na krajowej "siódemce". Mężczyzna zjeździł ciężarówką blisko 30 krajów i mówi, że nigdzie nie otrzymał takiej pomocy, jak w Polsce.
Do tragicznego wypadku doszło 6 sierpnia. Na drodze krajowej nr 7 w miejscowości Pawłowo w ciężarówkę Hegde'a uderzyło osobowe audi. Kierowca samochodu osobowego zginął na miejscu. Amerykanin z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala w Płońsku.
Amerykanin wysłał list do redakcji portalu "Płońsk w Sieci". Opisał swoje przeżycia.
"Piszę ten list, aby okazać moje uznanie i wdzięczność oficerom, społeczności karawaningowej i Polakom. Zawsze jesteśmy skłonni krytykować, ale rzadko kiedy rozpoznajemy, kiedy wykonują dobrą pracę" - napisał Hegde. Zapewnia, że zarówno podczas pracy w USA, jak i w podróży, kontaktował się z wieloma funkcjonariuszami. "Zachowanie polskich policjantów, które miałem zaszczyt doświadczać w Płońsku, było wyjątkowe. Byli profesjonalni. Przestrzegali zasad i przepisów wymaganych przez prawo. Najważniejsze było jednak to, że byli empatyczni i tam, gdzie mogli, zrobili wszystko, aby mi pomóc" - dodał.
Zabrali do restauracji, znaleźli tłumacza
Hegde mówi, że kiedy wyszedł ze szpitala, nie miał żadnych pieniędzy ani dokumentów. "Poprosiłem szpital o skontaktowanie się z policją. Dwaj funkcjonariusze, pan Mirosław Woliński i Jarosław Lasecki, przybyli do szpitala i przedstawili się, pokazali swoje odznaki i powiedzieli mi, że zanim dadzą mi dostęp do kampera, muszą mnie przesłuchać. Na posterunku policji zaproponowali mi kawę i poinformowali, że muszą znaleźć tłumacza. Gdy czekałem, informowali mnie o terminie przybycia tłumacza. Kiedy powiedziałem im, że nie jadłem i nie mam pieniędzy, dali mi pieniądze i zabrali mnie do restauracji" - opowiada.
Dodaje, że portfel został mu zwrócony z nienaruszoną zawartością. Policjanci pozwolili mu również wejść do kampera znajdującego się na ciężarówce biorącej udział w wypadku, aby mógł wziąć leki. Po czym odwieźli go do najbliższego hotelu.
"Takiej pomocy nie otrzymałbym nigdzie"
"Jeździłem po całym świecie. Kiedy zdarzy się taki wypadek, w wielu krajach po wypadku kierowca zostaje pobity, portfel i pieniądze skradzione, pojazd splądrowany, a na dodatek siły policyjne, co najmniej, nie są pomocne. Kierowcy są przetrzymywani przez długi czas w oczekiwaniu na zakończenie dochodzenia. Wielu kierowców lądowych musiało stawić temu czoła. Spotkałem się z katastrofalnym wypadkiem w Polsce. Nie mogłem mówić ani słowa po polsku. Usługi świadczone cudzoziemcom przez funkcjonariuszy policji wykraczały daleko poza ich obowiązki służbowe, były profesjonalne, sprawne i empatyczne" - napisał Amerykanin.
I dodał: "Nie wierzę, że otrzymałbym taką pomoc od policji w dowolnym miejscu na świecie. Moje doświadczenia w Polsce opisywałem dziś komendantowi policji w moim rodzinnym mieście w Indiach i on nie mógł w to uwierzyć."
"Dziękuję, Polsko kocham Cię" - podsumował.
Źródło: plonskwsieci.pl, polsatnews.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl