Wiadomości TVP zaatakowały jednego z najbliższych współpracowników Mateusza Morawieckiego, czyli Pawła Borysa, szefa
PFR. No zareagował na ten materiał prezydent, zareagował premier, zareagowali inni współpracownicy szefa
rządu. No Jacek Kurski atakujący jednak szefa rządu w dobie pandemii, w takim momencie
jest pewnym zaskoczeniem. Ale może nie jest zaskoczeniem z pana punktu widzenia. Jak pan ocenia tę sytuację w Zjednoczonej
Prawicy? Również na kanwie tego przypadku.
Ja myślę, że Zjednoczona Prawica znalazła się na drugim etapie swojego istnienia.
Znaczy pierwszy to była konsolidacja sił, zebranie tego elektoratu żelaznego
plus dodatkowego, wygrane wybory. A teraz mamy drugi etap, czyli rosnących napięć wewnętrznych,
które już widzieliśmy między Zbigniewem Ziobro a premierem, między Jarosławem Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim.
Teraz ten materiał telewizji traktuję jako kolejny dowód na to, że te napięcia
wewnętrzne są i są poważne, że walka o wpływy, walka o przywództwo w
Zjednoczonej Prawicy trwa. Wiemy dobrze, że telewizja publiczna, szczególnie
Wiadomości telewizji publicznej są mocno sterowane i przez Jacka Kurskiego, i przez Nowogrodzką, więc
nic tam się nie znalazło przypadkiem. I to jest, jak mówię, dowód rosnących wewnętrznych napięć. I to jest
drugi etap, który poprzedza trzeci etap. I tym trzecim etapem będzie już upadek. To znaczy będzie wyczerpywanie się poparcia
społecznego dla PiS-u, no i myślę, że przegrane wybory. Ale to jeszcze przed nami, ten ten etap będzie za czas jakiś.
Wiemy, że tego typu materiały, ta też to usłyszałem, nie powstają bez autoryzacji Nowogrodzkiej, czyli
centrali Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Ale czy to jest dowód na to pana zdaniem, że premier Morawiecki może stać się zderzakiem,
że może zostać wymieniony przez Jarosława Kaczyńskiego? Na przykład w lepszym momencie w tym roku?
Ależ oczywiście, nie mam żadnych wątpliwości. W ogóle w koncepcji Jarosława Kaczyńskiego premierzy są
zderzakami, tak długo jak on przewodzi temu ruchowi. Bo być może ona któregoś premiera będzie
chciał naznaczyć na swojego następcę, ale to jeszcze nie teraz. Natomiast pandemia jest wydarzeniem nieoczekiwanym i ktoś za
pandemię będzie musiał ponieść konsekwencje. Tym bardziej, że poziom krytyki, już jak ta pandemia ustanie,
będzie bardzo duży. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie rządy będą miały kłopoty. Proszę zważyć choćby na taki fakt: w Polsce
zmarło w wyniku COVID-u ponad 50 tysięcy ludzi, to jest duże miasto. I pamiętajmy, że trauma,
która temu towarzyszy, jest także taka, że tych ludzi nie można było pożegnać, tak jak należy, jak jest zgodne z polską tradycją. Pogrzeby
były w gronie kilku osób, nie można było spotkać się na tak zwanych stypach, nie można było tych ludzi powspominać. To musi znaleźć ujście,
ta trauma, ten gniew, ten smutek, ten żal będzie musiał znaleźć
ujście i tym ujściem będzie oczywiście silna krytyka rządu za parę miesięcy. Więc myślę, że
na taki okres być może Jarosław Kaczyński się przygotowuje, a wtedy
premier jako zderzak jest właściwie takim rozwiązaniem oczywistym i wymiana premiera na zasadzie nowy
człowiek, nowa krew, nowe tematy, zapomnijmy o pandemii.
A króciutko, widzi pan kogoś w obozie Zjednoczonej
Prawicy, kto mógłby zastąpić premiera Mateusza Morawieckiego? Bo ja szczerze mówiąc nie widzę takiej osoby w tym momencie.
Myślę, że Jarosław Kaczyński
ma tutaj swoje typy i zaufanych ludzi. To może być minister obrony
narodowej, to może być Jarosław Joachim Brudziński
ściągnięty z Brukseli. Nie, ja myślę, że akurat pod tym względem Jarosław Kaczyński da sobie radę.