Alarm przeciwpowodziowy we Wrocławiu
Alarm przeciwpowodziowy został wprowadzony po
południu we Wrocławiu, ponieważ Odra na punkcie pomiarowym w
Trestnie przekroczyła stan alarmowy o 62 cm. Obecnie nie ma
wielkiego zagrożenia powodziowego.
Fala kulminacyjna, która miała dotrzeć do woj. dolnośląskiego w niedzielę, już jest w Oławie i płynie do Wrocławia. Hydrolodzy uspokajają - fala jest niższa niż przewidywano.
Nadal alarmy przeciwpowodziowe obowiązują w Jeleniej Górze i Kamiennej Górze, a także w gminach: Brzeg Dolny, Marciszów, Mysłakowice, Oława i powiecie kłodzkim. Alarm został jedynie odwołany w sobotę w gminie Kamienna Góra. Ponadto w kilku miejscach wciąż utrzymywane jest pogotowie przeciwpowodziowe, m.in. w: Środzie Śląskiej, Bolesławcu, Ścinawie i Gryfowie Śląskim.
Jak poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego przy Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim, wody przybywa w rzekach mniej niż początkowo prognozowano, ale tendencja cały czas jest zwyżkowa. Fala kulminacyjna też jest niższa niż sądzono i już teraz dotarła do woj. dolnośląskiego, choć miała być w niedzielę ok. 15.00.
Obecnie najgroźniej sytuacja wygląda w gminie Oława i samym mieście Oława, gdzie woda z Odry samoczynnie przelała się już na poldery i wylewa się dalej.
Jak powiedział wójt gminy Jan Kownacki, wszystko wskazuje na to, że rzeka przedostanie się do miasta i podtopi domy stojące najbliżej polderów. Zagrożone są też trzy wsie oławskie: Stary Otok, Stary Górnik i Janików. Potrzebujemy worków i piasek, aby okładać najbardziej zagrożone domy - mówił Kownacki.
Natomiast Teresa Litwin ze Starego Otoka, której dom znajduje się nie tylko tuż przy rzece, ale i jest położony najniżej we wsi, powiedziała, że woda weszła już na podwórko i być może pójdzie dalej do domu. W piwnicy wodę już mamy. Mam jednak nadzieję, że nie podejdzie wysoko i nie zaleje domu - mówiła pani Teresa.