Akcja ratunkowa w Tajlandii. Kolejni uratowani z jaskini Tham Luang
Brak tlenu i rosnący poziom wody po ulewach - ekipy ratowników muszą się spieszyć, aby dotrzeć do uwięzionych w jaskini na północy Tajlandii chłopców i trenera ich drużyny piłkarskiej. Wydobyto już ośmiu nastolatków (w tym czterech w niedzielę), którzy dwa tygodnie temu utknęli w Tham Luang Nang Non.
Wygląda na to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na konferencji podkreślono jednak, że wiele zależy od "warunków". Głównie - pogodowych.
Nie wiadomo również, czy jutro nurkowie ruszą po 4 nastolatków oraz ich terenera. - To zależy od zespołu nurków - zaznaczył Osatanakorn. I dodał, że plan ratunku układano, biorąc pod uwagę ratowanie "po czterech chłopców".
Akcja zostanie wznowiona nie wcześniej niż za 20 godzin. Dowódca podkreślił, że tyle czasu potrzeba na przygotowanie sprzętu.
Uratowanie z jaskini czterech chłopców zajęło nurkom 5,5 h.
Osatanakorn podkreślił, że akcja przebiega coraz szybciej. Ratownicy potrzebują o dwie godziny mniej na wydobycie z jaskini jednego chłopca, niż wcześniej zakładano.
- Cieszymy się, że udało się nam uratować kolejnych czterech chłopców - stwierdził Narongsak Osatanakorn, dowódca akcji ratunkowej.
Trwa konferencja prasowa w Mae Sai.
Prognozy pogodowe dla rejonu, w którym są uwięzieni chłopcy, nie są optymistyczne. Przez cały tydzień można spodziewać sie deszczu i burz. Ale w ostatnich dniach również obawiano się, że deszczu będzie więcej i utrudni akcję ratunkową. Tak się nie stało.
Thamma Kantawong, ciocia opiekuna chłopców, w rozmowie z CNN zapewniła, że nastolatkowie uwielbiają z nim przebywać. - Matki chłopców ufają mu i uważają, że potrafi wspaniale zaopiekować się nimi, bo bardzo je kocha - stwierdziła. Fot: CNN
Tożsamość nastolatków została ukryta. We wpisie tajskiej marynarki jej nie ujawniono. Dowodzący akcją ratunkową twierdzą, że chcą uszanować rodziny chłopców, którzy nadal przebywają w jaskini.
Tajska marynarka wojenna potwierdziła na Facebooku, że ośmiu chłopców zostało uratowanych.
"Pamiętajcie o mojej imprezie urodzinowej", "Nie martwcie się, myślcie pozytywnie" - to fragmenty z listów, które uwięzieni w jaskini chłopcy napisali do swoich rodzin.
Chłopcy, którzy zostali wyciągnięci z jaskini i byli transportowi na noszach, mieli na sobie maskę i strój nurka, podaje CNN, powołując się na świadków. Zdjęcie maski pozostawiono ekipie medycznej.
Helikopter z ósmym chłopcem jest w drodze do szpitala.
Rodzice uratowanych dzieci na razie nie mogą ich przywitać i przytulić. Jest to zbyt niebezpieczne. Chłopcy przechodzą kwarantannę.
CNN podaje, że to koniec operacji na dziś. W jaskini pozostanie 4 chłopców oraz ich terener.
- Wszystko funkcjonuje prawidłowo - stwierdził w TVN24 Adam Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej. Dodał, że "ogromna logistyka" zorganizowana wokół akcji działa świetnie. - Będziemy się o tym uczyć w podręcznikach - zaznaczył.
Niedaleko jaskini lądują helikoptery. Stąd chłopcy są transportowani do szpitala. Fot.: East News
Siódmy z wydobytych chłopców jest już w szpitalu.
8. chłopiec został wyniesiony na noszach z jaskini - podał Reuters, powołując się na świadków.
W drodze na powierzchnię jest 8. osoba - podaje nieoficjalnie Channel 6, powołując się na relacje ratowników. Jeśli te doniesienia się potwierdzą i w poniedziałek wydobytych zostanie w sumie 4 chłopców, to w jaskini zostanie czworo dzieci i ich opiekun. Nie jest wykluczone, że służby wyruszą po nich już za kilka godzin.
Z uwagi na akcję ratunkową przełożono wizytę premiera Tajlandii Prayuth Chan-ocha w centrum dowodzenia operacją. Po tym, jak ratownicy wydobyli kolejnych nastolatków, premier nie chce przeszkadzać w działaniach w pobliżu jaskini. Jest teraz w szpitalu w Chiang Rai.