AgroUnia chce stać się partią. Kołodziejczak mówi o "proroctwie Leppera"
Lider AgroUnii Michał Kołodziejczak poinformował o złożeniu wniosku o rejestrację organizacji jako partii politycznej. - Czujemy się spadkobiercami ruchów ludowych i solidarnościowych - powiedział Kołodziejczak, przywołując "Samoobronę" Andrzeja Leppera.
AgroUnia to ruch rolniczy, którego liderem i założycielem jest Michał Kołodziejczak. Organizacja jest znana - na kształt początków "Samoobrony" - z blokowania dróg. Ostatnia tego typu akcja miała miejsce w pierwszym tygodniu sierpnia na drodze krajowej nr 12 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego.
Rolnicy biorący udział w proteście tłumaczyli, że ich działania są spowodowane bezradnością i niezadowoleniem wobec polityki rolnej prowadzonej przez rząd. Przekonywali, że w ten sposób chcą zwrócić uwagę na problemy producentów żywności, w tym głównie trzody chlewnej.
Zobacz także: Donald Tusk o "lex TVN" autorstwa PiS: powrót do komunistycznych wzorców
W środę AgroUnia poinformowała, że złożyła wniosek o rejestrację partii politycznej, co zapowiedział po raz pierwszy w rozmowie z WP Kołodziejczak.
AgroUnia chce stać się partią
- Nam brakuje ludzi, którzy nas reprezentują i upominają się o tych, którzy ciężko pracują, o klasę pracowniczą, tych, którzy w większości wypracowują PKB. Myślę tutaj nie tylko o rolnikach - to są także kobiety, które siedzą na kasach w supermarketach, układają towar na półkach. To są także pielęgniarki i ratownicy medyczni, którzy ostatnio, podczas kolejnej fali pandemii, bardzo mocno nam wszystkim pomogli, a nie zostali odpowiednio docenieni - wyjaśniał teraz Michał Kołodziejczak.
Ocenił, że "rząd nie dotrzymał umowy społecznej z większością ludzi".
- Establishment, elity, które stanowią w ogóle jakąś osobną frakcję w polskim społeczeństwie, ich oderwanie od naszych codziennych problemów - pozwalamy im na naprawdę dużo, w głowie mi się nie mieści, żeby dłużej na to wszystko przymykać oko - zaznaczył.
- Jak dla mnie, musi zostać zawarta nowa umowa społeczna w Polsce - choćby co do służby zdrowia i składek na nią, jak będą one w Polsce wyglądały, bo nie wyobrażam sobie, żeby to było tak jak teraz - dodał.
"Upasiona i leniwa"
Michał Kołodziejczak został również zapytany o ewentualne filary ideowe, na których miałaby zostać oparta nowa partia.
- Elektorat PSL czuje dzisiaj brak jakiegoś fundamentu i wiary w to, że ci, którzy są w tak zwanej partii ludowej, mogą ich reprezentować. To my czujemy się prawdziwymi spadkobiercami ruchu ludowego, a nawet także wszystkich ruchów solidarnościowych. Większość polityków, którzy dzisiaj są przy władzy czy w opozycji, chcą się od tego odciąć. Nie utożsamiają się z naszą historią, z ruchami, które działały w Polsce w latach osiemdziesiątych, a uważam, że jesteśmy obecnie w bardzo podobnym momencie, co wtedy - powiedział.
Lider AgroUnii stwierdził również, że "ma bardzo duży odzew od ludzi, którzy zawiedli się lewicą". - Mamy w Polsce lewicę laicką, a nam potrzeba normalnej, prawdziwej lewicy, która reprezentuje związki zawodowe, reprezentuje pracowników i upomina się o ich prawa - stwierdził.
- Taką lewicę społeczno-zawodową, a nie tylko laicka, która dzisiaj zasiada w ławach sejmowych, która jest lewicą upasioną i leniwą, która oderwała się od własnego elektoratu - wskazał.
"Lepper o tym mówił"
Michał Kołodziejczak odniósł się również do głosów, które wskazują, że nowa partia będzie bliźniaczo podobna programowo do "Samoobrony", której lider zmarł w 2011 r. - Andrzej Lepper okazał się prorokiem tego, co w Polsce będzie się działo - ocenił szef AgroUnii.
- Dzisiaj to, co widzimy - drożyzna, brak mieszkań, ciężka praca, która niestety nie równą się godnej wypłacie, i ciągle ta sama banda złodziei przy korycie, która od tamtego czasu się nie zmieniła. Lepper dokładnie o tym wszystkim mówił, robił to w sposób bardzo skuteczny, który dzisiaj bardzo mocno doceniamy - powiedział.
"Nie pozwolimy na to"
Michał Kołodziejczak zapowiedział także kolejne działania AgroUnii. - Już w sobotę będzie kolejna blokada Helu (w geście solidarności z rybakami w związku z zakazem połowu dorsza - przyp. red.). Kolejnym ruchem będą nieplanowane i niezgłaszane wydarzenia, o których też zapewne będzie głośno. Za około dwa tygodnie będą też blokady, w niektórych miejscach 24-godzinne, w niektórych 48-godzinne, by zwrócić uwagę na problemy rolników - zapowiedział.
- Będziemy też nawoływać do tego, by inne grupy społeczne, inne grupy zawodowe brały udział w tym wszystkim, bo nie zostało nam nic innego, jak mocno się sprzeciwić temu, co się dzieje. Cały ten establishment musi wiedzieć, że nie pozwolimy na powtórkę z lat dziewięćdziesiątych, kiedy oni pod przykrywką pomocy bardzo mocno się poukładali między sobą i zaspokoili swoje potrzeby kosztem większości społeczeństwa - zaznaczył Michał Kołodziejczak.