PolskaAmnesty International: ofiarami Pegasusa mogą być obywatele walczący o swoje prawa

Amnesty International: ofiarami Pegasusa mogą być obywatele walczący o swoje prawa

W czwartek po raz kolejny zebrała się senacka komisja ds. Pegasusa. Jej członkowie wysłuchali już prokurator Ewę Wrzosek, jedną z osób inwigilowanych przy pomocy tego systemu. - W moim najgłębszym przekonaniu używanie Pegasusa nie jest zgodne z polskim porządkiem prawnym - stwierdziła prok. Wrzosek. Zdaniem szefowej Amnesty International Polska system Pegasus może zagrażać zwykłym obywatelom.

Szefowa Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak: ofiarami Pegasusa mogą być obywatele walczący o swoje prawa
Szefowa Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak: ofiarami Pegasusa mogą być obywatele walczący o swoje prawa
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Violetta Baran

To już piąte merytoryczne posiedzenie senackiej komisji ds. Pegasusa. Senatorowie jako pierwszą wysłuchali prokurator Ewę Wrzosek. Po przerwie głos zabrali dyrektorka Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak oraz szef Laboratorium Bezpieczeństwa Amnesty Tech w Amnesty International - Donnchy O'Cearbhailla.

Rozpoczynając posiedzenie szef Komisji senator Marcin Bosacki stwierdził, że szef służb specjalnych i MSWiA Mariusz Kamiński oraz poseł PiS, szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Suski odmówili stawienia się przed senacką komisją. Ocenił, że postawa Kamińskiego "nosi znamiona deliktu konstytucyjnego".

- Co pani wie o inwigilacji swojego telefonu i co pani zdaniem było powodem? - zapytał senator Bosacki, rozpoczynając wysłuchanie prok. Ewy Wrzosek.

- 23 - 24 listopada otrzymałam komunikaty, że mój telefon był celem cyberataku ze strony służb państwowych. Firma Apple była przekonana, że sprawcy zaatakowali mnie indywidualnie z uwagi na to, kim jestem i co robię. Było ostrzeżenie, że iPhone został przejęty przez służby - relacjonowała prok. Wrzosek. -  Informację od Apple'a opublikowałam w mediach społecznościowych, żeby ostrzec inne osoby - dodała.

- Później skontaktowali się ze mną eksperci z Citizen Lab w dniu 28 listopada. Nawiązaliśmy kontakt i w sposób wysoce sformalizowany w stosownej procedurze badawczej, mój telefon został poddany zdalnej diagnostyce. W tych datach w okresie od czerwca do sierpnia 2021 roku mój telefon został sześciokrotnie masywnie zainfekowany systemem Pegasus - stwierdziła.

Prok. Wrzosek o inwigilowaniu Pegasusem: nie znajduję podstaw prawnych

Dopytywana, dlaczego - jej zdaniem - była inwigilowana, odparła, że na przełomie roku 2020/2021 zmieniła telefon i nie jest w stanie wykluczyć sytuacji, że poprzedni aparat również został zainfekowany. - Te daty, które zostały przeze mnie wskazane, był to okres, kiedy kończyła mi się delegacja, na którą zostałam zesłana decyzją prokuratora krajowego. Wracałam do pracy, do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Być może osoby które zadecydowali o inwigilowaniu spodziewały się, że podejmę jakieś spektakularne działania - mówiła prok. Wrzosek. Dodała jednak, że nie znajduje żadnych podstaw prawnych do takiego działania.

- Nie jestem w konflikcie z państwem PiS. Rzetelnie wykonuję swoje obowiązki. Kopertowe wybory prezydenckie, które miały się odbyć w czasie epidemii koronawirusa, w mojej ocenie mogły wyczerpywać znamiona przestępstwa. Ja nie określiłabym tego jako konflikt z PiS. To było zachowanie, do którego byłam zobowiązana, jako prokurator - stwierdziła prok. Wrzosek.

Przyznała, że zastanawiając się nad przyczyną inwigilacji rozważała możliwość, że przyczyną inwigilacji może być jej działalność w stowarzyszeniu Lex Super Omnia oraz właśnie wszczęcie śledztwa ws. wyborów kopertowych, "powiedzmy kolokwialnie, niewygodnego dla aktualnie rządzących".

Dopytywana przez senatora Michała Kamińskiego, kto - gdyby wszczęte przez nią śledztwo ws. wyborów kopertowych było kontynuowane - musiałby w tej sprawie składać wyjaśnienia odparła, że "śledztwo dotyczyło działań podejmowanych przez określone osoby pełniące funkcje publiczne". Jej zdaniem musiałby je złożyć ówczesny wicepremier Jacek Sasin i minister Michał Dworczyk. Nie wykluczyła także przesłuchania premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Prok. Wrzosek: jest wysoce prawdopodobne, że nie ma w ogóle udokumentowanego faktu kontroli operacyjnej prowadzonej za zgodą sądu

Tłumacząc, dlaczego używanie Pegasusa w naszym kraju jest niezgodne z prawem, stwierdziła, że system ten "jest narzędziem totalnej inwigilacji, które powoduje, że obiektem kontroli operacyjnej przy użyciu tego system nie jest tylko osoba, wobec której sądy wydał zgodę na tego rodzaju działania, ale każda osoba z jej otoczenia, każe miejsce w którym ona się znajduje, każda przypadkowa sytuacja rozmowy na ulicy, w sklepie, w kościele podczas spowiedzi". Tymczasem - jak wyjaśniała - inwigilacja w miejscach publicznych jest możliwa, tylko wtedy, "kiedy jest ukierunkowana na osobę, wobec której jest zgoda sądu".

Prokurator Wrzosek była także pytana, jakimi przesłankami mógł się kierować sąd wydając zgodę na jej inwigilację. - Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czym kierował się sąd, bo nie mam takiej pewności, że zgoda sądu została uzyskana - odparła.

- Jest wysoce prawdopodobne, że - nie tylko w moim przypadku, ale również być może innych osób - nie ma w ogóle udokumentowanego faktu kontroli operacyjnej prowadzonej za zgodą sądu - stwierdziła prok. Wrzosek.

Prok. Wrzosek: łatwiej by mi było przyjąć informację, że byłam obiektem zainteresowania służb Zimbabwe

Senator Jacek Bury pytał, czy prok. Wrzosek mogła być obiektem zainteresowania obcych służb lub grup przestępczych, które postanowiły ją inwigilować i czy polskie władze udzieliły jej w tym zakresie jakiejś ochrony, lub pomocy.

- Łatwiej przyjęłabym informację, że byłam obiektem zainteresowania służb, chociażby Zimbabwe czy Bangladeszu, a nie polskich służb państwowych - odparła prok. Wrzosek, dodając, że pojawiły się już takie sugestie, iż mogła być inwigilowana przez służby obcych państw.

Przypomniała, że złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Była w tej sprawie dwukrotnie przesłuchiwana. Odmówiono jednak wszczęcia dochodzenia. Prokurator uznał bowiem, że w tym zdarzeniu "jest brak jakichkolwiek znamion czynu zabronionego".

Po wysłuchaniu prok. Wrzosek przewodniczący komisji ogłosił 15-minutową przerwę.

Amnesty International: zajmujemy się Pegasusem od 2018 roku

Po przerwie rozpoczęło sie wysłuchanie dyrektorki Amnesty International Polska - Anny Błaszczak-Banasiak oraz szefa Laboratorium Bezpieczeństwa Amnesty Tech w Amnesty International - Donnchy O'Cearbhailla.

Anna Błaszczak-Banasiak przypomniała, że Amnesty International jest partnerem w międzynarodowym projekcie, który nazywa się Pegasus, a zajmuje się badaniem przypadków nielegalnego inwigilowania dziennikarzy, polityków opozycji, aktywistów, ludzi biznesu przy pomocy oprogramowania izraelskiej firmy NSO Group.

- Twórcy i właściciele tej technologii, czyli NSO Gropu, twierdzą, że jest to technologia wykorzystywana przede wszystkim do ścigania szczególnie niebezpiecznych przestępstwa, w tym terroryzmu, a wszelkiego rodzaju wyjątki od tej zasady są rzadkie i natychmiast wyjaśniane. Ustalenia Projektu Pegasus pozwalają zaprzeczyć tym twierdzeniom. Amnesty International w ciągu ostatnich lat udokumentowała dziesiątki przypadków wykorzystywania tej technologii dla inwigilowania obrońców praw człowieka, sędziów, niezależnych prokuratorów, dziennikarzy czy polityków opozycji stwierdziła dyrektorka Amnesty International Polska.

Przedstawiciele Amnesty International stwierdzili, że ich badanie jest prowadzone niezależnie od tego, które prowadzi Citizen Lab. AI zajmuje się sprawą Pegasusa już od 2018 roku.

- We wrześniu 2021 roku AI przeprowadziło niezależne śledztwo dotyczące urządzenia Krzysztofa Brejzy. Analizy potwierdziły, że od 2019 roku od kwietnia, szczególnie od czasu kampanii wyborczej, telefon był zainfekowany Pegasusem - stwierdził O'Cearbhailla. - Podobne ślady znaleźliśmy w przypadku innych telefonów, które zostały zainfekowane Pegasusem w tym samym okresie roku 2019 - dodał.

Amnesty International: ofiarami tej inwigilacji mogą być także obywatele walczący o swoje prawa

- Mamy głębokie przekonanie, że jest to technologia, która zagraża zwykłym obywatelom oraz całemu społeczeństwu obywatelskiego. Nie jest to tylko przekonanie, ale mamy na to cały szereg dowodów - stwierdziła Anna Błaszczak-Banasiak.

- To oprogramowanie jest stosowane także wobec tych, którzy według władzy byli nieuczciwi, ponieważ nie zgadzali się z tym, co ta władza robi - mówiła dyrektorka AI Polska. - Mamy dowody, że ofiarami tej inwigilacji mogą być także obywatele walczący o swoje prawa - dodała.

Zdaniem Anny Błaszczak-Banasiak AI ma podstawy, żeby sądzić, że ujawnione do tej pory przypadki inwigilacji Pegasusem nie są jedyne. - Wydaje się, że jesteśmy na początku tej drogi, to znaczy wyjaśniania tego, czy i w jakim celu tego rodzaju cyberinwigilacja była w Polsce stosowana. Mogę zadeklarować, że AI nadal prowadzi swoje badania w Polsce i podobne przypadki z pewnością będziemy jeszcze analizowali - stwierdziła.

Dyrektorka AI Polska stwierdziła też, że jej zdaniem "nie ma obecnie w Polsce podstawy prawnej, która pozwalałaby na wykorzystywanie tak dalece ingerującego w sferę prawa do prywatności oprogramowania, jakim jest Pegasus".

Błaszczak-Banasiak odpowiadała także na pytanie, co oznacza fakt, że Grupa NSO cofnęła Polsce licencję na używanie Pegasusa. Przyznała, że nie wie, co to oznacza w praktyce. - Nie wiemy, czy to oznacza, że ten program nie może być w pełni nadal wykorzystywany, nie wiemy, co z danymi, które zostały do tej pory zebrane i co to znaczy dla nas w przyszłości - stwierdziła.

Po wysłuchaniu przedstawicieli Amnesty International przewodniczący komisji senator Marcin Bosacki zaproponował wybór dwóch wiceprzewodniczących. Przedstawił kandydatury senator Gabrieli Morawskiej-Staneckiej oraz senatora Sławomira Rybickiego. Członkowie komisji w głosowaniu opowiedzieli się za tymi kandydatami.

Kolejne posiedzenie komisji zaplanowano na następny czwartek.

Afera Pegasusa. Wrzosek, Giertych i Brejza wśród inwigilowanych

20 grudnia amerykańska agencja prasowa Associated Press poinformowała, że grupa badawcza Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, ustaliła, że mecenas Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek padli ofiarami inwigilacji przy pomocy opracowanego przez izraelską spółkę NSO oprogramowania Pegasus.

Kilka dni później ta sama agencja poinformowała, że zhakowano także telefon senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Jego aparat był atakowany 33 razy. Do szpiegowania miało dochodzić od 26 kwietnia do 23 października 2019 roku. W tym czasie polityk pełnił m.in. funkcję szefa sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej.

We wtorek - 25 stycznia - Citizen Lab poinformował o dwóch kolejnych osobach, które miały być inwigilowane za pośrednictwem oprogramowania Pegasus. Podsłuchiwani mieli być także Michał Kołodziejczak z Agrounii i Tomasz Szwejgiert, współautor książki o Mariuszu Kamińskim.

Opozycja domaga się powołania komisji śledczej

Opozycja zażądała powołania komisji śledczej, która wyjaśniłaby sprawę inwigilowania przy pomocy systemu Pegasus. W Sejmie wciąż ważą się jej losy.

Tymczasem Senat, w którym większość ma opozycja, podjął decyzję o powołaniu komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na wybory parlamentarne w 2019 r. oraz reformy służb specjalnych. Komisja ta, w przeciwieństwie do komisji sejmowej, nie ma jednak uprawnień śledczych.

W senackiej komisji zasiadają tylko przedstawiciele opozycji. PiS nie zgłosił swoich kandydatów.

Komisja ds. Pegasusa. Minister Kamiński nie przyjął zaproszenia

Senacka komisja ds. Pegasusa rozpoczęła prace od wysłuchania ekspertów z The Citizen Lab na Uniwersytecie w Toronto - Johna Scotta Railtona i dr Billa Marczaka. Jej gośćmi byli także: były szef NIK, senator Krzysztof Kwiatkowski; Marek Bieńkowski, doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK, były Komendant Główny Policji; obecny szef NIK Marian Banaś, senator Krzysztof Brejza, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński oraz mecenas Roman Giertych.

Senacka komisja chciała wysłuchać także koordynatora służb specjalnych, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Ten jednak w piśmie przesłanym do przewodniczącego komisji senatora Marcina Bosackiego oświadczył, że nie zamierza uczestniczyć w pracach komisji. Zdaniem ministra, opozycja chce jedynie "prowadzić antyrządową kampanię", której skutkiem ubocznym może być sparaliżowanie skutecznych działań służb.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)