Afera z lotami Marka Kuchcińskiego. "Grupa ochronna pędzi na lotnisko"

Jak ustaliła Wirtualna Polska, podróże rządowym samolotem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i jego bliskich angażują większą liczbę funkcjonariuszy SOP. Jedna z grup ochronnych wozi polityka na warszawskie Okęcie, druga odbiera go z lotniska w podrzeszowskiej Jasionce.


Afera z lotami Marka Kuchcińskiego. "Grupa ochronna pędzi na lotnisko"
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Maciej Goclon
Sylwester Ruszkiewicz

Marszałek Sejmu, jako druga osoba najważniejsza w państwie, ma 24 godziny na dobę ochronę funkcjonariuszy SOP. Porusza się jednym samochodem, bez asysty innych aut z ochroną. Z takiej asysty korzystają w Polsce prezydent Polski oraz premier. Głośno było również o wicepremier Beacie Szydło, która jeździła w kolumnie dwóch bądź trzech rządowych samochodów.

SOP pędzi na lotnisko

W aucie razem z Markiem Kuchcińskim jeździ kierowca oraz oficer ochrony. To pierwsza grupa ochronna polityka. To ona odwoziła go na lotnisko Okęcie, gdzie przesiadał się do rządowego samolotu Gulfstream. Razem z nim z państwowej maszyny korzystali również członkowie rodziny polityka. Takich lotów, jak ujawniła Kancelaria Sejmu, było 23. Lot z Warszawy do Rzeszowa samolotem Gulfstream to około 45 minut.

Loty rządowym samolotem odbywały się na trasie Warszawa – Rzeszów – Warszawa. Zgłoszenie takiego lotu trafiało za każdym razem do MON i Służby Ochrony Państwa.

– W praktyce wyglądało to tak: Kancelaria Sejmu zgłaszała zapotrzebowanie na lot marszałka, np. na trzy dni przed. Dzień przed podróżą wyjeżdżała "na kołach” druga grupa ochronna, nocowała w hotelu w Rzeszowie i po przylocie odbierała polityka z lotniska w podrzeszowskiej Jasionce, by na końcu zawieźć do domu do Przemyśla - mówi nam jeden z oficerów SOP. Oficerowie musieli pokonać ok. 350 kilometrów, opłacić nocleg i pojawić się na lotnisku kilka godzin wcześniej, by sprawdzić miejsce m.in. pod kątem zagrożeń pirotechnicznych. Według naszego informatora, zdarzały się sytuacje, że samochodem SOP z lotniska w Rzeszowie odwożeni do domu byli również członkowie rodziny marszałka Sejmu.

SOP "rodziną się nie zajmuje"

Zaangażowanie drugiej grupy ochronnej generuje kolejne koszty podróży marszałka do domu. A przypomnijmy, że i tak są one gigantyczne. Koszt godzinnego lotu rządowym samolotem to ok. 20 tys. złotych. Status HEAD, który był nadawany lotom Marka Kuchcińskiego, powoduje, że trzeba angażować drugą, zapasową maszynę. Jeden lot może kosztować więc nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Czy bliscy marszałka Kuchcińskiego byli wożeni na lotnisko Okęcie i odbierani z lotniska w Jasionce? - Osobą ochranianą przez nas jest marszałek Marek Kuchciński. O szczegółach ochrony nie informujemy, ze względu na "tajność działań ochronnych". Rodziną marszałka się nie zajmujemy. To nie jest nasz obszar zainteresowań, w jaki sposób bliscy marszałka trafiają na Okęcie i jak przemieszczają się później z lotniska do domu w Przemyślu - mówi nam rzecznik SOP Bogusław Piórkowski.

Wcześniej wracał 5 godzin do domu

Nowe samoloty rządowe zaczęły być dostępne dla VIP-ów w połowie 2018 roku. Wcześniej Kuchciński wracał z Warszawy do domu rządowym samochodem. I jak mówili WP funkcjonariusze SOP nie była to "idealna współpraca".

- Potrafił nagle wychodzić z Sejmu i mówić, że chce jechać do Przemyśla. Jego ochrona zmieniała się co 2-3 miesiące. Zwłaszcza kierowcy - mówił nam wówczas funkcjonariusz SOP.

Najwyraźniej pięciogodzinne powroty marszałka Sejmu do domu zaczęły mu ciążyć. Przesiadł się do rządowego, nowiutkiego samolotu.

- Wszystkie realizowane przeze mnie podróże mają charakter wizyt służbowych. Transport, w tym także połączenia lotnicze, jest związany z zadaniami służbowymi, wykonywanymi przeze mnie nie tylko w Warszawie, ale także na terenie kraju oraz poza jego granicami – bronił się marszałek Sejmu.

Kuchciński, po ujawnieniu afery przekazał na cele charytatywne środki finansowe w kwocie 15 tys. zł. Według wyliczeń Kancelarii Sejmu, odpowiada to równowartości kosztów przelotów samolotami rejsowymi na tych samych trasach.

Innego zdania jest opozycja, która domaga się odwołania Kuchcińskiego. - Odkryliśmy w dokumentach, które uzyskaliśmy podczas kontroli poselskiej w Kancelarii Premiera, że marszałek Kuchciński poleciał specjalnym rządowym samolotem na narty. Sam się pochwalił szusowaniem na swoim twitterze. W zamówieniu lotu o statusie HEAD napisał, że jest to "sytuacja nagła". Podatników ta operacja kosztował ok 100 tys. zł – informował rzecznik PO Jan Grabiec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (886)