Afera wokół Czarneckiego. Zainteresowany odpowiada
Ryszard Czarnecki odpowiedział ws. rozliczania tzw. kilometrówek. "Po raz kolejny, tak jak czyniłem to w ostatnich czterech latach podkreślam, że to nie ja wypełniałem wnioski o rozliczenie podróży, o których mówi prokuratura, a za nią media" - napisał polityk.
Jak przypomniała dzisiaj "Gazeta Wyborcza", europoseł Ryszard Czarnecki, przedstawiał w Brukseli fałszywe rachunki na benzynę. Podała szczegóły ze śledztwa. Podawał też nieprawdziwe adresy, by "wydłużyć kilometrówkę", wymyślał numery rejestracyjne pojazdów i ich przebiegi, a także miasta, do których miał podróżować. Sfałszowane wnioski o zwrot kosztów podróży dotyczą aż 18 pojazdów.
Czarnecki miał w ramach swoich obowiązków europosła przemieszczać się po Europie autami, dwoma motorowerami, motocyklem i ciągnikiem siodłowym. Tymi środkami transportu miał jeździć o różnych porach roku.
"Wyborcza" podaje, że śledczy doliczyli się 243 oszustw, jakich miał dokonać polityk, wyłudzając pieniądze za przejazdy, których nie było. "Z popełniania przestępstwa uczynił sobie stałe źródło dochodu, czerpiąc nienależne mu korzyści z działalności przestępczej przez okres czterech lat" - ustaliła prokuratura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kandydat Lewicy na prezydenta? "Pula nazwisk jest otwarta"
Czarnecki odpowiada
Kilka godzin po publikacji "GW", głos zabrał sam zainteresowany. Na portalu x opublikował swoje oświadczenie w tej sprawie. "Po raz kolejny, tak jak czyniłem to w ostatnich 4 latach podkreślam, że to nie ja wypełniałem wnioski o rozliczenie podróży, o których mówi prokuratura, a za nią media" - przekazał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Czarnecki przekazał, że przed sądem chce udowodnić swoją niewinność. Ponadto zaatakował dziennikarzy "GW" i prokuraturę. "Próby grania aktami, do których moi prawnicy mają dostęp dopiero od piątku - a dziennikarz 'Gazety Wyborczej' miał je znacznie wcześniej, pokazuje polityczny kontekst całej sprawy" - napisał.