Afera wizowa. Jest problem z biurem MSZ w Łodzi
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau był wielokrotnie informowany o wydawaniu polskich wiz obcokrajowcom za wysoką opłatę pobieraną przez pośredników - pisze "Gazeta Wyborcza". Politycy opozycji zarzucają, że Centrum Decyzji Wizowych MSZ w Łodzi wciąż nie działa, a jak ustaliła "Rzeczpospolita", opłatę za wynajem biura trzeba płacić.
14.09.2023 07:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
31 sierpnia, premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o odwołaniu Piotra Wawrzyka ze stanowiska wiceministra spraw zagranicznych. Wawrzyk był w MSZ odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe, w tym i za projekt rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów. Sprawa ma związek ze śledztwem Prokuratury Krajowej i CBA. Śledczy poinformowali w ubiegłym tygodniu, że dotyczy ono nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku.
Jednak według "Gazety Wyborczej" zdymisjonowany wiceminister Wawrzyk to "kozioł ofiarny afery wizowej". O tym, że o wszystkim wiedział szef MSZ, przekonywali w środę posłowie KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dotarliśmy z Michałem Szczerbą do korespondencji ministra Lecha Kołakowskiego z ministrem Zbigniewem Rauem, w której Kołakowski zwracał się o pilne otworzenie rynku dla pracowników z krajów azjatyckich i afrykańskich" - pisze Dariusz Joński na portalu X.
Według ustaleń "Gazety Wyborczej", do MSZ pisała również Konfederacja Lewiatan. "Należące do niej firmy miały bowiem problem ze ściągnięciem zagranicznych pracowników, bo pierwszeństwo mieli ci, którzy płacili haracz" - pisze "GW".
Jakie kwoty musieli płacić migranci? Gazeta wylicza, że w Indiach za samo wejście na listę oczekujących trzeba było zapłacić równowartość 2,6 tys. zł. W Ugandzie opisywany jest przypadek grupy ponad 200 pokrzywdzonych, którzy musieli zapłacić 310 dolarów, a potem dwa razy po 80 dolarów.
Według posłów opozycji, przy wydawaniu wiz na Białorusi polski MSZ współpracował z firmą VFS BIA. "Joński i Szczerba podkreślili, że ta sama firma współpracuje z rządem Białorusi odpowiedzialnym za kryzys uchodźczy na naszej wschodniej granicy" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Pytania o Centrum Decyzji Wizowych
W kwietniu szef MSZ Zbigniew Rau brał udział w popisaniu umowy na siedzibę Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi. - Dziś z wielką radością mogę poinformować, że w czerwcu rozpoczynamy tu pracę - mówił wówczas Rau, cytowany na stronie MSZ.
Początkowo miało tu pracować 15 osób. "Jesienią planowany jest wzrost zatrudnienia do 20 osób, a do końca 2025 roku obsada urzędu ma wynieść 150 osób" - zapowiadał MSZ.
Kłopot w tym, że mamy wrzesień, a Centrum Decyzji Wizowych wciąż nie działa. "Wynajęcie ponad 385-metrowej powierzchni w łódzkim kompleksie Monopolis kosztować będzie MSZ ponad 35 tys. zł miesięcznie. Taką stawkę ministerstwo będzie płaciło już od grudnia" - podała w czwartek "Rzeczpospolita".
Ale już w tej chwili resort płaci 8937 zł netto miesięcznie opłaty eksploatacyjnej.
Czytaj także:
Źróło: "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"