Afera wizowa i "dziwne milczenie rządzących". Ekspert ostrzega: "będą dokładniej przyglądać się wizom"

- Tracimy zaufanie w Unii Europejskiej do dokumentów wydawanych przez nasz kraj. To już się wylało - mówi Wirtualnej Polsce prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Tym bardziej, że - jak wynika z danych - Polska jest unijnym liderem w kwestiach wizowych.

Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński podczas wtorkowego posiedzenia rządu
Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński podczas wtorkowego posiedzenia rządu
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Albert Zawada
Patryk Michalski

Niespełna dwa tygodnie po wyrzuceniu wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka z rządu, na jego następcę powołany został Jarosław Lindenberg. Władze jednak nadal nie przedstawiły szczegółowych wyjaśnień na temat odwołania i nieprawidłowości w systemie wydawania wiz pracowniczych. W pierwszym komunikacie napisano jedynie o "braku satysfakcjonującej współpracy".

W kolejnych dniach przedstawiciele rządu tłumaczyli, że dymisja ma związek z propozycją rozporządzenia autorstwa Wawrzyka, które miało dać możliwość sprowadzenia do Polski tysięcy migrantów.

Komunikaty przedstawiane przez rząd i służby są zdawkowe. Po serii publikacji w mediach Prokuratura Krajowa wydała jedynie oświadczenie, w którym podkreśla, że "przedmiotem śledztwa, prowadzonego przez prokuraturę wspólnie z CBA, są nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Uwzględniono przy tym mniej niż połowę tych wniosków". Dodano, że nieprawidłowości dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prof. Duszczyk: "Nadużywanie wiarygodności. To już się wylało"

Zapytaliśmy prof. Macieja Duszczyka z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego o możliwe konsekwencje tej sprawy. Ekspert mówi o dwóch możliwych scenariuszach.

- Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której doszło jedynie do nadużyć w zakresie wydawania wiz krajowych czy Schengen, polegających na korupcji jakiegoś urzędnika np. konsula, to powinna być w miarę prosta sprawa do wyjaśnienia przez prokuraturę i CBA. Natomiast jeżeli mamy do czynienia z systemowym nadużywaniem wydawania wiz, jako państwa strefy Schengen, czyli złamaniem zasad związanych z Kodeksem Wizowym UE, to moim zdaniem Polska w bardzo znaczący sposób nadużyła zaufania innych krajów do polskich instytucji unijnego systemu wizowego – podkreśla.

Specjalista podkreśla, że sprawa dotyczy migracji, a więc tematu newralgicznego i ważnego w całej Europie. Dlatego zwraca uwagę, że w przypadku systemowego nadużywania wydawania wiz, konieczne może być użycie narzędzi politycznych: sejmowej komisji śledczej czy komisji Parlamentu Europejskiego.

Profesor uważa, że "tylko tak możemy odbudować zaufanie do polskiego systemu" i dodaje, że konsekwencje utraty zaufania naszych parterów mogą być poważne.

- Co się może dziać w związku z wątpliwościami? Otóż ryzykujemy tym, że np. student, pracownik, przedsiębiorca z Indii czy Meksyku, który będzie leciał do Warszawy przez Paryż, ze względu na wątpliwości zostanie zatrzymany na lotnisku na 24 godziny, żeby wyjaśnić, czy polska wiza jest prawdziwa czy nie - wyjaśnia.

- Do tej pory domniemanie było takie, że jeśli ktoś ma podstemplowaną polską wizę, to jest ona wiarygodna. Jeżeli dochodziłoby do wydawania wiz "na lewo", to strażnik graniczny w Paryżu nie może mieć pewności, czy ta osoba naprawdę jedzie na studia do Warszawy, czy może chce zostać we Francji, a może będzie próbowała pojechać gdzieś indziej. Tracimy element zaufania do dokumentu wydawanego przez Polskę. To już się wylało – zaznacza.

Sytuacja z każdym dniem coraz trudniejsza

Prof. Duszczyk twierdzi, że efekty zamieszania w sprawie polskich wiz już mogą być widoczne.

Prof. sugeruje też, że w przypadku ostatecznego złamania zaufania do Polski straże graniczne z państw członkowskich UE (w tym krajów Schengen) mogą dostać "okólnik mówiący o tym, by dokładniej przyglądać się wizom wydawanym przez Polskę". Wszystko w związku z tym, że nie wiedzą po prostu, co się dzieje.

- Żeby odzyskać zaufanie, musimy szczegółowo wyjaśnić co się stało i podzielić się wiedzą z naszymi partnerami. Po to, by oni mogli uniknąć podobnych sytuacji u siebie w przyszłości - tłumaczy.

Oficjalnych informacji na temat ostrzeżenia przed polskimi dokumentami jednak nie ma.

- Moim zdaniem dymisja wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka może świadczyć o tym, że mamy w sprawie element polityczny, a afera ma charakter rozwojowy. Co zaskakujące, mamy dziwne milczenie rządzących. Nie widzę konferencji prasowych ze szczegółowymi wyjaśnieniami. Przy takim postępowaniu z każdą godziną i z każdym dniem nadal dochodzi do nadużywania wiarygodności instytucji, które wydają polskie wizy – dodaje.

Spór o gigantyczne liczby. Zarzuty o manipulację

Przypomnijmy, jak wynika z unijnych danych Eurostat - Polska jest liderem wśród państw Unii Europejskiej, jeśli chodzi o przyznawanie cudzoziemcom zezwoleń na tak zwany pierwszy pobyt.

Eurostat podał pod koniec sierpnia 2023 r., że nasz kraj wydał w 2022 r. cudzoziemcom ze 148 krajów ponad 700 tysięcy takich pozwoleń, co dało nam pierwsze miejsce w zestawieniu.

Dziennikarze Radia Zet i RadioZet.pl Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca ustalili m.in. dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

"Wynika z nich, że dla obywateli Gruzji w 2022 r. odnotowano przeszło ponad 54-krotny wzrost zgłoszeń do ubezpieczeń społecznych, z pół tysiąca osób w grudniu 2015 r. do 27,4 tysiąca w grudniu 2022 r.; dla obywateli Turkmenistanu ponad 39-krotny wzrost, z 45 osób w grudniu 2015 r. do 1,8 tysiąca w grudniu 2022 r.; w przypadku obywateli Indonezji wzrost ten był 36-krotny, ze 124 osób w grudniu 2015 r. do 4,5 tysiąca w grudniu 2022 r." - przekazała rozgłośnia.

W mediach społecznościowych i wśród polityków opozycji pojawiają się wpisy zwracające uwagę na rzekomą masowość wydanych wiz. Eksperci podkreślają, że w analizie danych trzeba być ostrożnym, szczególnie w kwestii liczby wydanych wiz i liczby wydanych pozwoleń na pracę. Te wartości nie są tożsame, bo zezwolenie jest warunkiem ubiegania się o wizę i jej otrzymania.

Wiceszef MSWiA Błażej Poboży przedstawił stanowisko resortu, w którym poinformował, że "informacje jakoby w 2022 r. do Polski przyjechało 135 tys. [o takiej liczbie mówił Donald Tusk - red.] cudzoziemców z państw muzułmańskich, są nieprawdziwe".

Poboży oświadczył, że "realne, prawdziwe dane dotyczące wydanych wiz pracowniczych pokazują, że w ubiegłym roku do Polski przybyło niecałe 30 tys. pracowników z państw muzułmańskich". Minister zwrócił uwagę, że "znakomita większość wiz wydana w oparciu o zezwolenia na pracę dotyczy obywateli Ukrainy i Białorusi". Jak zaznaczył, "w ubiegłym 2022 r. było to blisko 80 proc. wydanych wiz uprawniających do podjęcia pracy". Według resortu przeczy to głosom polityków opozycji w sprawie o rzekomym masowym sprowadzeniu migrantów z krajów muzułmańskich.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski 

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mszpiotr wawrzykafera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1307)