Afera mailowa. Jej symbolem mogą stać się batoniki premiera. "Chyba że najciekawsze przed nami"
W serwisie Telegram pojawiają się kolejne wiadomości, które mieli wymieniać między sobą członkowie i doradcy rządu. Z ostatnich doniesień przebiły się wątki batoników energetycznych zjadanych u premiera oraz użycia wojska do pilnowania porządku podczas demonstracji Strajku Kobiet. - Możliwe, że najciekawsze dopiero przed nami - komentuje w rozmowie z WP politolog dr Rafał Chwedoruk.
- Na razie w aferze mailowej nie ma nic przełomowego, jakichś straszliwych rzeczy, które podważałyby polityczną legitymizację rządu. Na końcu może okazać się, że jej symbolem pozostaną batoniki energetyczne konsumowane u premiera oraz sprawa użycia wojska do pilnowania Strajku Kobiet. Polityka uwielbia tego rodzaju symbole - ocenia w rozmowie z WP dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ujawnienie korespondencji wywołało kryzys, którego efektem było m.in. posiedzenie Sejmu, poświęcone kwestii cyberbezpieczeństwa. Do dziś służbom nie udało się ustalić, kto, kiedy i dlaczego zaatakował prywatną skrzynkę mailową Michała Dworczyka.
Afera mailowa. Co zostanie zapamiętane?
Nowy wątek z korespondencji ministra Dworczyka podchwyciła "Gazeta Wyborcza". Dotyczy on przekąsek serwowanych w Kancelarii Premiera. Jedna z urzędniczek poinformowała w mailu ministra Dworczyka, że jej wątpliwości budzi spożycie w sekretariacie premiera 288 batonów energetycznych w ciągu miesiąca. "To prawie 10 batonów dziennie przez 30 dni" - napisała.
- W sumie trzeba pozytywnie spojrzeć na fakt, że są urzędnicy, którzy pilnują wydatków Kancelarii Premiera - ironizuje Chwedoruk.
- Natomiast to, co ma istotne znaczenie państwowe, to wątek użycia wojska do zabezpieczenia manifestacji Strajku Kobiet. Z fragmentów korespondencji wynikałoby, że ktoś podsunął taki pomysł w dyskusji rządzących. Z przecieków nie wynika, kto to był. Pytanie, jakimi kategoriami myśli taka osoba, skoro zgodnie z prawem wojsko nie może być w prosty sposób użyte w sytuacji protestów - mówi dalej dr Chwedoruk.
Dodajmy, że z maili wynikałoby, iż minister Dworczyk, podsumowując dyskusję o wojsku na protestach, ocenił, że wariant ten byłby złym rozwiązaniem. Sprawa wzbudziłaby skrajnie negatywne skojarzenia i spowodowałaby ogromne straty wizerunkowe dla rządu i samego wojska.
- Przynajmniej wiemy, że rządzący korzystają z szeregu formalnych i nieformalnych doradców. Trudno zarzucać, że w dyskusjach konsultowany jest na przykład odbiór przez społeczeństwo wprowadzanych obostrzeń. Najgorsze, czego moglibyśmy dowiedzieć się z podobnych przecieków, jest to, że krajem rządzi jeden geniusz otoczony kręgiem zawodowych potakiwaczy - podsumowuje politolog.
W WP informowaliśmy, kto brał udział w wymianie maili.
Afera mailowa. Czy będzie ciąg dalszy?
Rozmówca WP dodaje, że rządzący politycy powinni przygotować się i lepiej reagować, gdyby publikowano kolejne i coraz ważniejsze wątki. - Musiałyby być one dobrze weryfikowane, co do ich autentyczności. Można przypuszczać, że ktoś, kto postanowił ujawnić kulisy sprawowania władzy, zostawił najciekawsze na koniec. Natomiast jeśli nie będzie ciągu dalszego, należy potraktować to zdarzenie jako drugorzędne dla polityki. Wniosek jest taki, że każdy polityk musi pilnować się zawsze i wszędzie - komentuje dr Chwedoruk.
Jego zdaniem dostęp do skrzynki mailowej ministra nie zostałby ujawniony, gdyby w tej korespondencji były sprawy najważniejsze. Gdyby za włamaniem miał stać wywiad obcego państwa, nie zostałyby użyte maile do doraźnych celów.
- Dlatego nie wydaje się uzasadniony patetyczny ton komentarzy rządzących sugerujący, że kraj został zaatakowany i że może stać za tym Rosja. Rosjanie mają inne, znacznie ważniejsze strategiczne wyzwania i problemy niż sytuacja w Polsce - podsumowuje dr Chwedoruk.
W piątek sprawę ataku skomentował Jarosław Kaczyński, przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. W oświadczeniu wicepremiera czytamy, że "analiza naszych służb oraz służb specjalnych naszych sojuszników pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej".
Polityk podkreślił, że jednym z głównych celów "operacji" jest uderzenie w polskie społeczeństwo i destabilizacja kraju.