Afera mailowa. Brudziński chciał załatwić rodzinie pracę w państwowych spółkach? "Cześć wujku"
W czwartek na kanale "Poufna rozmowa" w komunikatorze Telegram pojawiła się kolejna rzekoma korespondencja prominentnego polityka PiS. Tym razem nie chodzi jednak o Michała Dworczyka, a o Joachima Brudzińskiego. Z wiadomości wynika, że europoseł pośredniczył w próbach znalezienia pracy dla członków swojej rodziny. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z adresatem maila posłem Michałem Jachem. Ten zaprzeczył jednak, by załatwiał stanowiska rodzinie swojego partyjnego kolegi.
13.08.2021 17:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od wtorku na kanale "Poufna rozmowa" pojawiają się rzekome maile ze skrzynki Joachima Brudzińskiego.
Pierwsza wiadomość dotyczyła "pomocy w uregulowaniu sytuacji zawodowej jednego z celników". Miał on pomagać Prawu i Sprawiedliwości w kampanii wyborczej.
Zobacz także: Afera mailowa. Nie będzie dymisji Dworczyka? Były szef CBA krytycznie o decyzji premiera
Afera mailowa. Pomoc rodzinie?
W czwartek pojawił się zapis kolejnej korespondencji. Ma ona pochodzić z listopada 2018 roku, gdy Joachim Brudziński był jeszcze wicemarszałkiem Sejmu. Polityk PiS - jak widzimy na wstawionym zrzucie ekranu - dostał maila od kobiety, która zwraca się do niego per "wujku". Chodzi jej o pomoc w znalezieniu pracy.
"Cześć wujku, w załączeniu przesyłam nasze aktualne CV oraz opisy stanowisk, na których pracowaliśmy obecnie (zał. 1). Myśleliśmy nad twoją propozycją, jednak nadal bardziej skłanialibyśmy się w stronę Rzeszowa, nawet ze względu na studia czy możliwość wynajęcia mieszkania. Nie chcemy jednak robić kłopotów i jeśli będzie problem ze znalezieniem czegoś w Rzeszowie, to Grupę Azoty Tarnów również bierzemy pod uwagę. W pierwszej kolejności myśleliśmy nad PGE, pod kątem dystrybucji albo eksploatacji sieci, pracę w jednostkach terenowych typu pogotowie (zał. 2), utrzymanie ruchu lub też pracę w elektrowni w obrębie Rzeszowa" - pisze kobieta do Brudzińskiego.
Wskazuje dalej, że wraz z inną osobą są zatrudnione obecnie w Tauronie. "Była to praca techniczna ściśle związana z energetyką, praca biurowo-terenowa i na takim kierunku by nam zależało" - dodaje.
"Jednak zdajemy sobie sprawę, że nie tak łatwo spełnić takie oczekiwania, dlatego cierpliwie czekamy na propozycje wujka. Jeżeli chodzi o inne konkretne firmy, to elektrobudowa, elektromontaż, Zakład Wykonawstwa Sieci Elektrycznych, Eltor, EL-BUD" - podkreśla autorka maila, wskazując również na swój okres wypowiedzenia w obecnej pracy.
Przesłane CV
Do wiadomości dołączone były załączniki, z których wynika, że wspomniana autorka miała wówczas 25 lat, była absolwentką Politechniki Krakowskiej. Pracowała również od 2016 r. w jednym z oddziałów spółki Tauron Dystrybucja na stanowisku specjalisty ds. eksploatacji sieci. Był to jej pierwszy i jedyny punkt w CV.
Druga postać to 22-latek. Mężczyzna również miał studiować na Politechnice Krakowskiej i pracować w Tauron Dystrybucja na stanowisku specjalisty ds. realizacji inwestycji. Miał doświadczenie w pracy elektromontera.
Zobacz także: Afera mailowa. Planowali "utrącić" Trzaskowskiego
Komentarz posła PiS
Następnie - według informacji zamieszczonych na zrzucie ekranu - wiadomość została przez Joachima Brudzińskiego przesłana do posła PiS Michała Jacha na jego oficjalną skrzynkę sejmową. Polityk - podobnie jak były wicemarszałek - jest związany z okręgiem zachodniopomorskim.
Skontaktowaliśmy się z posłem Jachem, by spróbować zweryfikować prawdziwość tej wiadomości. Parlamentarzysta przyznał, że dobrze zna się z Joachimem Brudzińskim, ale zastrzegł, że nie pamięta, by dostał takiego maila. Dodał, że nawet nie kojarzy nazwiska kobiety, która rzekomo kontaktowała się z politykiem PiS. Nie wykluczył jednak, że jest ona rodziną europosła. Zaprzeczył również, by załatwiał kobiecie pracę w spółkach Skarbu Państwa.
Wykonaliśmy też kilka prób kontaktu z Joachimem Brudzińskim. Wszystkie były jednak nieskuteczne. Polityk PiS do tej pory nie odniósł się publicznie do maili, które od kilku dni publikowane są w serwisie Telegram.
Tło afery
Od 4 czerwca na kanale "Poufna rozmowa" pojawiają się maile, zdjęcia i dokumenty pochodzące prawdopodobnie z prywatnej skrzynki ministra Michała Dworczyka, który stał się ofiarą ataku phishingowego.
Wiadomości, które rzekomo pochodzą z jego maila, poruszają tematy dotyczące m.in. działań polskiej armii czy strategii walki z pandemią. W udostępnionych konwersacjach dyskusje toczą między sobą członkowie rządu, na czele z Mateuszem Morawieckim, urzędnicy, ale także doradcy premiera.
Jak ustalił reporter WP Patryk Michalski, Mateusz Morawiecki używał prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych od czasu wejścia do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Była to podstawowa forma komunikacji między nim a ministrami, wiceministrami, parlamentarzystami czy przedstawicielami państwowych spółek.
Po wybuchu afery mailowej marszałek Sejmu zwołała tajne posiedzenie izby, na którym politycy PiS tłumaczyli się z wycieków wiadomości.
Oficjalne oświadczenie przedstawił w tej sprawie 18 czerwca Jarosław Kaczyński. Prezes PiS podkreślił w nim, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego", a "analiza pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że został on przeprowadzony z terytorium Federacji Rosyjskiej".
WP odpowiada premierowi Morawieckiemu
Komentując sprawę ataku na skrzynkę Michała Dworczyka, szef rządu Mateusz Morawiecki stwierdził, że doszło do przejęcia "szeregu" skrzynek pocztowych na WP. Odpowiedź Wirtualnej Polski na słowa premiera publikujemy poniżej:
"Bardzo mocno i dobitnie chcemy podkreślić, że systemy pocztowe WP są całkowicie bezpieczne, a informacje czy insynuacje, jakoby miało dojść do włamania na konta WP, są całkowicie nieprawdziwe.
Wejście na konto ministra Michała Dworczyka i co za tym idzie uzyskanie dostępu do jego maili nastąpiło na skutek podania poprawnego loginu i hasła. Naszym zdaniem przestępcy albo wyłudzili hasło od żony ministra, albo używała ona takiego samego hasła u innych usługodawców i tam był wyciek. Przed jednym i drugim można się w prosty sposób zabezpieczyć poprzez uwierzytelnianie dwuskładnikowe albo dbać o higienę własnego hasła.
Premier Mateusz Morawiecki mówił o potrzebie uwierzytelniania dwuskładnikowego. Chcemy jasno i wyraźnie zaznaczyć, że taki system uwierzytelnienia funkcjonuje w poczcie WP od dawna. Przykro nam to stwierdzić, ale minister Michał Dworczyk w momencie tego zdarzenia nie korzystał z takiego systemu".