WP ujawnia: Mateusz Morawiecki od lat zarządza państwem z prywatnego maila
Mateusz Morawiecki używał prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych od czasu wejścia do rządu Prawa i Sprawiedliwości - ustaliła Wirtualna Polska. Z naszych informacji wynika, że maile wysyłane z prywatnego adresu były jedną z podstawowych form kontaktu z ministrami, wiceministrami, parlamentarzystami czy przedstawicielami państwowych spółek. W korespondencji z prywatnego adresu premier poruszał kluczowe tematy polityczne i gospodarcze.
17.06.2021 12:54
Według ustaleń Wirtualnej Polski Mateusz Morawiecki korzystał z prywatnego adresu mailowego już jako wicepremier, który kierował kolejno resortami rozwoju oraz rozwoju i finansów. Kontynuował tę praktykę również po zaprzysiężeniu na premiera. Z rozsyłania maili z prywatnej skrzynki szef rządu zrezygnował niedawno, po ujawnieniu pierwszych informacji o przejęciu maili szefa KPRM Michała Dworczyka. O tę praktykę zapytaliśmy Kancelarię Premiera, ale dotąd nikt nie odpowiedział na nasze pytania.
Regularne wykorzystywanie prywatnego adresu przez premiera potwierdziliśmy bezpośrednio u osób, które miesiącami prowadziły z nim bogatą korespondencję. Dotarliśmy do treści kilkunastu maili, w których poruszane były ważne kwestie polityczne i gospodarcze. Żaden z nich nie został opublikowany przez hakerów. Nasze źródła podkreślają, że zgodziły się na ujawnienie niektórych elementów komunikacji z premierem, bo dotąd nikt nie przerwał praktyki, która jest niebezpieczna i może być wykorzystywana do szantażowania członków rządu.
W mailach, do których dotarliśmy, premier pisał m.in. o: bezpieczeństwie zdrowotnym Polaków w czasie pandemii, planach rozwoju kluczowych spółek Skarbu Państwa, możliwości przeprowadzenia wyborów kopertowych, decyzjach personalnych w kilku ministerstwach i podległych jednostkach, bieżącej strategii komunikacyjnej rządu. Mateusz Morawiecki z prywatnej skrzynki wydawał podwładnym polecenia i prosił o konsultacje.
Maile premiera jak głośna rozmowa w parku
Treść maili, które widzieliśmy, świadczy o tym, że szef rządu wykorzystywał prywatny adres mailowy w bieżącej pracy. Używanie prywatnego adresu w celach służbowych potwierdzili również dziennikarze tvn24.pl. Dotąd nie znaliśmy jednak skali zjawiska. Według naszych źródeł prywatny mail był używany ”niemal każdego dnia”, a premier wysyłał wiadomości do swoich współpracowników nawet w czasie podróży, kiedy adresaci siedzieli tuż obok niego.
Dyskusje w poszczególnych wątkach trwały co najmniej kilka dni. Szef rządu dopytywał swoich rozmówców o szczegóły i w krótkim czasie odpowiadał na kolejne wiadomości. Charakter prowadzonych dyskusji jasno wskazuje, że korzystanie z prywatnego maila nie było incydentalne. Co ważne, od października ubiegłego roku premier jednocześnie odpowiada w rządzie za cyfryzację. To departamenty podległe właśnie Morawieckiemu powinny być odpowiedzialne za bezpieczeństwo cyberprzestrzeni, opracowywanie wytycznych w tym zakresie i ustanawianie środków ochrony systemów teleinformatycznych.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, jednoznacznie podkreślają, że wykorzystywanie prywatnej skrzynki w pracy najważniejszych osób w państwie rodzi bardzo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. - Prowadzenie korespondencji przez prywatne adresy mailowe można porównać do głośnej rozmowy w parku. Nie po to Polska wydała miliardy złotych na tworzenie bezpiecznych systemów łączności, żeby najważniejsi politycy w kraju z nich nie korzystali - mówi WP Paweł Wojtunik, były szef CBA, ekspert ds. bezpieczeństwa.
- Niestety, wielu wysokich urzędników od lat myśli, że to, co znajduje się na ich prywatnym mailu, po rezygnacji zabiorą ze sobą i nikt się o tym nie dowie. Wydaje im się, że na prywatnym mailu można więcej, że nie zostawiają śladu, z którego mogliby skorzystać ich następcy - dodaje.
- Domeny rządowe są chronione przed włamaniami, istnieją specjalne systemy, za które państwo płaci potężne pieniądze. Nawet najlepszy szpieg wewnątrz rządu nie byłby w stanie dotrzeć do takich informacji. Szczegółowość wiadomości i fakt, że pochodzą z pierwszego źródła, przebija możliwości najlepiej zamaskowanego szpiega obcej strony - podkreśla Paweł Wojtunik.
Potwierdza to również były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z wieloletnim doświadczeniem w zakresie cyberbezpieczeństwa, który chce pozostać anonimowy. - Oficjalne adresy mailowe, w tym te najważniejszych osób w państwie, funkcjonują w zamkniętej domenie. Zazwyczaj można z nich korzystać tylko przy podłączeniu do wewnętrznej sieci, a więc w miejscu pracy, a nie na prywatnym laptopie czy telefonie, który łączy się z wi-fi - podkreśla były funkcjonariusz ABW.
Nadzór nad domeną rządową pełni Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Służby są odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa i zapobieganie atakom. System zabezpieczeń jest cały czas monitorowany i udoskonalany, istnieje nadzór nad tym, by hasła były zmieniane. Co bardzo ważne, wszystkie dane są przechowywane w kraju na specjalnie chronionych serwerach - dodaje.
- Oczywiście nie jest tak, że służby kontrolują wszystkie wiadomości wymieniane przez najważniejsze osoby w państwie, ale w przypadku konkretnej potrzeby - istnieje możliwość dotarcia do nich. Politycy obawiają się jednak, że każda ich wiadomość jest przeglądana, analizowana i czytana - zaznacza były funkcjonariusz ABW.
Premier nie chce się przyznać do błędu
Mateusz Morawiecki dotychczas nie odpowiedział na pytania dziennikarzy w sprawie używania prywatnego maila w celach służbowych. Szef rządu na konferencji prasowej zapytany wprost o stosowanie takiej praktyki, kluczył.
- Doszło do bezprecedensowego ataku, który kierowany jest, według wszelkiego prawdopodobieństwa, zza naszej wschodniej granicy, bo bardzo wiele na to wskazuje - rusycyzmy, które pojawiają się w sfabrykowanych wpisach na Facebooku i w mailach – stwierdził we wtorek. Dodał, że atak hakerski to lekcja oraz "nauczka, którą wszyscy, cała klasa polityczna, powinniśmy wziąć sobie do serca”.
Według doktora Macieja Kaweckiego z Instytutu Polska Przyszłości im. Stanisława Lema premier powinien przyznać się do wykorzystywania prywatnego maila w celach służbowych, co miałoby ważny walor edukacyjny i pomogłoby skończyć z niebezpieczną praktyką stosowaną od lat.
- Korzystanie z prywatnej skrzynki mailowej przez najważniejsze osoby w państwie, w tym premiera, niesie za sobą szereg problemów. Chodzi przede wszystkim o brak kontroli nad bezpieczeństwem komunikacji - mówi ekspert.
- Kłopotem jest m.in. brak nadzoru nad miejscem przechowywania treści. Jeśli premier korzysta z innej poczty niż oficjalnej utworzonej w rządowej domenie, często nie wiemy, gdzie treści są przechowywane, a bardzo często są przechowywane poza Polską. Wówczas polskie służby mają ograniczoną możliwość dostępu do nich. Dla niektórych może być to atut, ale ze względu na bezpieczeństwo państwa jest to bardzo potrzebne. Jeśli podejmujemy decyzje w imieniu kraju, kierujemy państwem, to odpowiedzialność za jego bezpieczeństwo to również odpowiedzialność za treści, które udostępniamy - podkreśla ekspert.
- Muszę przyznać, że kiedyś sam, kierując uczelnią, czasami korzystałem z maila prywatnego w celach służbowych. Nie robię tego już od dawna, bo uczę się na własnych błędach. Padłem też kiedyś ofiarą kradzieży tożsamości. Wiem, ile mnie to kosztowało. Wówczas nie pełniłem jednak wyższych funkcji państwowych. W przypadku, kiedy maile dotyczą losów kraju, odpowiedzialność za taki incydent jest nieporównywalnie wyższa. Dlatego uczmy się na błędach - zaapelował.
- Nie chcę absolutnie usprawiedliwiać takiego działania, ale zastanawiam się, dlaczego przy tylu obowiązkach premiera nie zareagował nikt z jego administracji. Co więcej, wykorzystywanie prywatnych adresów mailowych to jest praktyka, która nie dotyczy tylko jednej partii. Ona jest stosowana od lat. Czasami wynika po prostu z przyzwyczajenia do poczty używanej od lat - twierdzi doktor Maciej Kawecki.
Czytaj też: