PolitykaAfera mailowa. 800 tys. zł nagród dla pracowników KPRM. Ujawniamy nowe informacje

Afera mailowa. 800 tys. zł nagród dla pracowników KPRM. Ujawniamy nowe informacje

Ponad 800 tysięcy złotych nagród premier Mateusz Morawiecki i szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk postanowili przyznać pracownikom KPRM za pracę m.in. przy organizacji wyborów prezydenckich w 2020 roku. Nagrody - w wysokości nawet 15 tys. zł - miały dostać osoby bezpośrednio zaangażowane we wspieranie kandydata PiS Andrzeja Dudy. To urzędnicy związani z premierem, a jednocześnie politycy PiS. Opozycja przekonuje, że sprawą powinna zająć się prokuratura.

M. Dworczyk, M. Morawiecki
M. Dworczyk, M. Morawiecki
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

Informacje o nagrodach, które miały zostać przyznane latem 2020 roku ponad 100 pracownikom Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zostały opublikowane w serwisie Telegram. To tam od kilku tygodni pojawiają się wiadomości z prywatnej skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka. Autentyczność opublikowanych w czwartek wieczorem wiadomości potwierdziliśmy nieoficjalnie w rządowych źródłach.

Z korespondencji między szefem KPRM i premierem Mateuszem Morawieckim dowiadujemy się, że minister Dworczyk zwrócił się do szefa rządu z prośbą o wypłacenie nagród dla "najbardziej zaangażowanych pracowników".

"Były wybory, COVID-19 - ludzie naprawdę dużo pracowali. 117 osób, niecałe 15 proc. pracowników - możemy to puścić?" - pisał do Mateusza Morawieckiego Michał Dworczyk. Przesłał premierowi listę pracowników KPRM z przypisaną im wysokością nagród. Wynosiły one od 2 tys. do nawet 15 tys. zł na pracownika.

Szef rządu na propozycję przystał: "Jest moja zgoda na wypłatę nagród zgodnie z zestawieniem".

Nagrody w KPRM. "Sprawa wywołuje ogromne emocje wśród pracowników"

Według naszych informacji partyjna centrala PiS przy ul. Nowogrodzkiej nie wiedziała, że w czasie pandemii Kancelaria Premiera miała przyznawać nagrody swoim pracownikom. Jarosław Kaczyński nie był jeszcze wtedy wicepremierem i nie urzędował w KPRM.

Decyzja kierownictwa KPRM jest o tyle interesująca, że - jak słyszymy od osób zorientowanych w sprawie - budżety Kancelarii Premiera i innych kluczowych urzędów w ramach administracji rządowej miały być od dłuższego czasu zamrożone. Nasi informatorzy twierdzą też, że premier Mateusz Morawiecki w 2020 roku osobiście zabronił wypłacania nagród w innych urzędach. Powodem miała być właśnie pandemia koronawirusa i konieczność "cięcia kosztów".

Okazuje się jednak, że zakaz wydany przez szefa rządu nie obowiązywał w Kancelarii Premiera. Jak nieoficjalnie słyszymy, specjalne nagrody miały trafić przede wszystkim do urzędników i polityków najbliższych Mateuszowi Morawieckiemu i Michałowi Dworczykowi. Nagrody miały zostać wypłacane szefom departamentów, ich zastępcom, a także szeregowym pracownikom - w tym osobistym fotografom premiera. Największymi beneficjentami nagród mieli być zaś pracownicy Centrum Informacyjnego Rządu - najwierniejsi ludzie Morawieckiego.

Nagrodę miał otrzymać m.in. Tomasz Matynia (rocznik 1990), szef Centrum Informacyjnego Rządu, polityk PiS, nieformalnie mocno zaangażowany na zapleczu kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Zgodnie z informacjami zawartymi w opublikowanych mailach Michała Dworczyka, Matynia miał dostać 15 tys. zł - kwotę najwyższą ze wszystkich.

Pozostali pracownicy mieli otrzymać nagrody: po 2 tys., 4 tys., 6 tys., 8 tys. oraz 12 tys. zł. Siedmiu pracowników miało otrzymać najwyższe dodatki w wysokości 15 tys. zł.

Nasi informatorzy zwracają uwagę, że na liście osób, które miały otrzymać nagrody zgodnie z rekomendacją szefa KPRM i premiera, nie ma "wielu obiektywnie zasłużonych urzędników", nawet wyższych szczebli. Niektórzy rozmówcy zwracają uwagę, że nagrody miały być wypłacane "wybiórczo", bez obiektywnych i jasnych kryteriów. - Sprawa wzbudza ogromne emocje w rządowej administracji - przekonują nasi rozmówcy.

Nagrody w KPRM. Urzędnicy milczą

Z pytaniami o nagrody w KPRM oraz autentyczność maili w tej sprawie oficjalnie zwróciliśmy się bezpośrednio do ministra Michała Dworczyka, a także rzecznika rządu Piotra Müllera.

Szef KPRM nie odpowiedział na prośbę o rozmowę. Zareagował rzecznik. - Od samego początku podkreślamy, że nie będziemy odnosić się do autentyczności poszczególnych maili. Na tym właśnie zależy hakerom, którzy przeprowadzają działania z terenu Federacji Rosyjskiej - przekazał nam minister Piotr Müller.

Szereg pytań wysłaliśmy także do Centrum Informacyjnego Rządu. Zapytaliśmy m.in. o to, czy maile z informacjami o przyznaniu nagród urzędnikom KPRM w czasie wyborów prezydenckich są autentyczne - a jeśli tak, to za co konkretnie urzędnicy KPRM mieli otrzymać nagrody.

Zapytaliśmy także, na jakiej podstawie została ustalona wysokość nagród i jakimi kryteriami się kierowano. Zwróciliśmy się do Centrum Informacyjnego Rządu również z pytaniem, czy szef CIR Tomasz Matynia - wraz z innymi nagrodzonymi pracownikami KPRM - działał (formalnie lub nie) przy kampanii prezydenckiej kandydata PiS Andrzeja Dudy. Do momentu publikacji tego tekstu odpowiedzi z CIR nie otrzymaliśmy.

Nagrody w KPRM. Opozycja reaguje

Informacjami o nagrodach w KPRM zbulwersowani są przedstawiciele opozycji. O sprawie mówi m.in. senator KO Krzysztof Brejza, który ujawnił nagrody dla ministrów w rządzie byłej premier Beaty Szydło.

- Sprawę powinna zbadać prokuratura i niezależne służby antykorupcyjne. Wiemy, że za tej władzy to niemożliwe, ale będzie to nieuchronne. Sprawa jest ewidentna. Z ujawnionych maili wynika chęć nagrodzenia urzędników-polityków nie za przeprowadzenie wyborów prezydenckich jako takich, a za pracę na rzecz komitetu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy. Przecież premier, wraz z urzędnikami KPRM, wykorzystując stanowisko rządowe i cały aparat administracji rządowej, niezwykle aktywnie uczestniczył w kampanii kandydata PiS prowadzonej za pieniądze podatników - mówi Wirtualnej Polsce senator Brejza.

- Nagrody dla ludzi pracujących przy kampanii prezydenta powinny być pokryte z funduszu wyborczego kandydata PiS, z budżetu partyjnego partii rządzącej, a nie w ramach budżetu KPRM. To jest oczywiste - dodaje polityk KO. - Nagrody, które powinny być dodatkiem motywacyjnym za wykonywanie obowiązków zgodnie z Kodeksem pracy, w tym przypadku zostały wykorzystane jako środki rekompensujące robotę partyjną, którą wykonywali współpracownicy premiera Morawieckiego - uważa polityk Koalicji Obywatelskiej.

- Skala zaangażowania Kancelarii Premiera w kampanię kandydata PiS była ogromna. Szef Centrum Informacyjnego Rządu był zaangażowany w prace sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. Podobnie jak inni urzędnicy związani z premierem, którzy doradzali w kampanii PiS. Dziś ci urzędnicy otrzymują wielotysięczne nagrody, a szef CIR otrzymał nagrodę najwyższą. Czy którykolwiek ratownik medyczny, pielęgniarka, lekarz w czasach walki z COVID-19 otrzymali nagrody w wysokości 15 tys. zł? Czy otrzymali jakiekolwiek nagrody? - pyta Krzysztof Brejza.

Na informacje o nagrodach w KPRM zareagował także inny polityk Koalicji Obywatelskiej, Dariusz Joński. Poseł skierował w piątek interpelację do premiera w sprawie ujawnionych maili. Wirtualna Polska poznała jej treść.

Interpelacja
Interpelacja© KO | Dariusz Joński

"Kierując się troską zarówno o bezpieczeństwo państwa, jak i ochronę danych osobowych oraz zachowanie tajemnicy państwowej i służbowej, w trybie interpelacji poselskiej proszę, w interesie publicznym, o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania: Czy zamieszczona w internecie korespondencja między Panem Premierem a ministrem Dworczykiem faktycznie miała miejsce? Dlaczego urzędnicy państwowi nie korzystają z zabezpieczonych kanałów informacji? Dlaczego, wiedząc o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez urzędników KPRM, w tym ministra M. Dworczyka, przy organizacji tzw. wyborów kopertowych (precyzyjnie określa to zawiadomienie o przestępstwie skierowane do Prokuratury przez Najwyższą Izbę Kontroli), podjął Pan decyzję o przyznaniu urzędnikom KPRM tak wysokich nagród? Czy nagrodzeni urzędnicy brali udział, w jakiejkolwiek formie, w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy?" - pyta premiera w interpelacji poseł Dariusz Joński.

Ani premier, ani minister Michał Dworczyk konsekwentnie nie wypowiadają się na temat autentyczności i treści publikowanych regularnie w serwisie Telegram maili pochodzących z ich prywatnych skrzynek.

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (351)