Bezczelni płacić nie muszą
- Jechałem autobusem nocnym z pijanym i rozbawionym towarzystwem. W prowadzeniu zabawy przodowało kilku chłopaków i jedna młoda dziewczyna - oczywiście wszyscy pili piwo. Atmosfera nieco się popsuła, gdy do autobusu weszli kontrolerzy biletów. Podobnie jak wielu pasażerów, zostałem ukarany za jazdę bez biletu, wszyscy grzecznie się przyznawali i podawali swoje dane. Gdy kontrola dotarła do ostatniego siedzenia, gdzie zabawa nadal trwała, najbardziej rozbawieni pasażerowie przyznali, że jadą bez biletu. Delikatnie mówiąc powiedzieli kontrolerom, że "mają ich gdzieś". Największy z pasażerów, z ogoloną gładko głową i ubrany w dres, wstał z siedzenia i oznajmił, że za nic nie będzie płacił. Całe towarzystwo wysiadło na najbliższym przystanku. Gdy zapytałem kontrolerów, dlaczego ja muszę płacić, a panowie w dresach nie muszą, dowiedziałem się, że to nie moja sprawa - pisze Internauta Artur z Torunia.
Na zdjęciu: kontrola biletów w autobusie Chausson AH48 linii 0 w Warszawie, 1 marca 1948 roku.
Byłeś świadkiem niecodziennej sytuacji w komunikacji miejskiej? Opublikujemy Twój materiał!