Absolutna cisza po stronie Ukrainy. To oznacza tylko jedno: szykują kolejną niespodziankę dla Rosjan
Siła mediów, zwłaszcza społecznościowych, jest ogromna. Dzięki nim w ciągu kilkunastu minut informacja może dotrzeć do wszystkich zainteresowanych. Ukraińcy wielokrotnie z tego korzystali i na podstawie zdjęć publikowanych w kanałach społecznościowych przez Rosjan uderzali w czułe punkty przeciwnika. Sami tego błędu nie popełniają i nie informują o działaniach nad Dnieprem. To zwiastuje nadchodzące mocne uderzenia w armię Putina.
Najsłynniejszym takim przypadkiem był atak na okręty desantowe w porcie w Berdiańsku. Zatopiony został "Saratow", a poważnie uszkodzony okręt typu Ropucha "Nowoczerkassk". Rosjanie oficjalnie twierdzą, że utrata "Saratowa" była spowodowana wypadkiem w czasie rozładunku. Nie przekonują ich nawet filmy pokazujące eksplozje pocisków głowicy kasetowej. Lokalizację jednostki pokazali dziennikarze putinowskiej telewizji Rossija 1, którzy w wieczór poprzedzający atak, prowadzili relację na żywo z wejścia okrętów do portu.
Podobne wydarzenia miały miejsce na Krymie w okresie wakacyjnym, kiedy rosyjscy turyści robili sobie zdjęcia z wozami dowodzenia baterii przeciwlotniczych, zestawami radarowymi, czy po prostu wrzucali przez przypadek obrazy, na których było widać fragmenty baz, w tym sprzęt, który tam się znajdował.
Kiedy tylko zdjęcia z półwyspu ukazały się w sieci, na wszelkie zlokalizowane cele spadły pociski. Tak stało się 9 sierpnia, kiedy kilkanaście wybuchów wstrząsnęło rosyjskim lotniskiem Saki pod Nowofedoriwką. Eskadra z 43. Samodzielnego Morskiego Pułku Lotnictwa Szturmowego straciła tego dnia cztery bombowce Suchoje Su-24M.
Ukraińcy chcą takich błędów uniknąć. Stąd czasowe blokady nakładane na media i prośby, aby materiały dotyczące ruchu wojsk publikować z odpowiednim opóźnieniem. Takie oficjalne komunikaty ukraińskich władz pojawiały się już kilkukrotnie. Zawsze oznaczały, że Ukraińcy planują większą operację zaczepną.
Cisza przed burzą
- Blokada informacyjna to standardowe działanie przed każdą większą operacją. Nie wszystko da się ukryć, jednak stopniowe przemieszczanie się mniejszych sił może zmylić przeciwnika co do celu lub kierunku ofensywy. Ukraińcy starają się działać, elastycznie dopasowując strategię i taktykę do rosyjskiego sposobu prowadzenia wojny. To często wymaga zmiany w podejściu do działań ofensywnych – wyjaśnia Jakub Link-Lenczowski, wydawca militarnego magazynu MILMAG.
Dotychczas każdorazowo ukraińskie władze nakładały blokadę informacyjną, kiedy planowały przegrupowanie jednostek przed kolejnym kontruderzeniem. Prawdopodobnie dzieje się tak i tym razem. Ukraińcom pozostało niewiele czasu przed tzw. rasputicą, czyli stanem, kiedy niemal wszystkie nieutwardzone drogi zamieniają się w nieprzejezdną breję.
Na chersońskim odcinku frontu pierwszy raz nałożyli blokadę informacyjną po tygodniu walk, kiedy natarcie na Nową Kachowkę zostało wyhamowane, a oddziały poniosły znaczne straty. Po nałożeniu blokady informacyjnej, Ukraińcy umocnili się na zdobytych pozycjach. W trzecim tygodniu września rozpoczęła się przerwa operacyjna, którą Ukraińcy wykorzystali na przegrupowanie wojsk, rotację oddziałów, uzupełnienie zapasów, a przede wszystkim na wzmocnienie sił uderzeniowych.
Do doświadczonych 5. Brygady Piechoty Morskiej, 46. Brygady Desantowo-Szturmowej, komandosów z 73. Morskiego Centrum Operacji Specjalnych i 128. Brygady Piechoty Górskiej, dołączyły jednostki pochodzące ze składu Korpusu Rezerwowego. Ukraińcy przerzucili na front 60. i 63. Brygadę Piechoty Zmotoryzowanej, a także 61. Brygadę Jegrów, czyli lekkiej piechoty, szkolonej do walk w trudnym podmokłym terenie, jaki często można spotkać w dolnym biegu Dniepru. Dzięki temu na tamtym odcinku zyskali przewagę.
Pod Charkowem zastosowano blokadę informacyjną tuż przed uderzeniem z początku września, wykorzystując dodatkowo zaangażowanie rosyjskich sił na Chersońszczyźnie. Dzięki temu na pozycje wyjściowe wyszły niezauważone brygady Korpusu Rezerwowego - 92. Samodzielna Brygada Zmechanizowana i 3. Samodzielna Brygada Pancerna, a potem w ciągu dwóch dni odrzuciły Rosjan na ponad 40 km.
Wszystkie brygady rezerwowe były przerzucane z zachodniej Ukrainy. Z poligonów pod Lwowem i Winnicą. Blokada informacyjna i prośby skierowane do mediów zaowocowały tym, że Rosjanie aż do chwili uderzenia nie zauważyli zmiany lokalizacji oddziałów. Tym razem może być podobnie. Tym bardziej, że Ukraińcom kurczy się okienko pogodowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadchodzi zima
Błoto i deszczowa pogoda, które pomogły w marcu powstrzymać rosyjskie uderzenie, teraz mogą stać się problemem dla ukraińskich wojsk. Znacznie łatwiej bowiem bronić się, niż nacierać przez błotniste i rozjeżdżone drogi. Z tego powodu Ukraińcy jeszcze przed zimą prawdopodobnie będą chcieli odrzucić Rosjan z prawego brzegu Dniepru i zacząć odzyskiwać obwód ługański.
- Myślę, że ukraińscy dowódcy cały czas analizują sytuację. Jeżeli taka operacja nie będzie okupiona dużymi stratami ludzkimi, to mogą zaryzykować bardziej zdecydowane uderzenie. Jednak Ukraińcy przyzwyczaili nas do ofensyw tam, gdzie mogą osiągnąć najlepszy efekt, więc kierunki ataku mogą być zaskakujące – uważa Link-Lenczowski.
O dziwo, to Rosjanie są w gorszej sytuacji przed zbliżającą się zimą. Afera z brakiem ponad 1,5 mln kompletów mundurów dotyczy także zimowego wyposażenia. Jego słaba jakość dała się we znaki Rosjanom już w pierwszych dniach wojny. Żołnierze narzekali nie tylko na mundury słabo chroniące przed zimnem, ale także na racje żywnościowe i podgrzewacze, które nie radziły sobie z dużą wilgocią.
- Zima może być trudnym okresem dla obydwu armii. Jednak ci, którzy są lepiej przygotowani do walki w trudnych warunkach, zdobędą przewagę nad przeciwnikiem - zauważa ekspert serwisu MILMAG.
Wszystkie ruchy z ostatnich tygodni sugerują, że w najbliższym czasie można się spodziewać, że Ukraińcy sprawią Rosjanom kolejną niespodziankę. Tym bardziej, że szkolenie kolejnych brygad jest już na ukończeniu.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski