Abp Hoser: protestujący nie czytali konstytucji ani ustaw. Tu chodzi o walkę o władzę
To wszystko jest ukierunkowane na obalenie układu rządzącego jako największego szkodnika Polski, a ten "szkodnik" spowodował renesans ekonomiczny kraju - powiedział abp Henryk Hoser, komentując protesty na ulicach i "skandaliczne" awantury w Sejmie wokół ustaw ws. sądownictwa.
Ordynariusz warszawsko-praski abp Henryk Hoser uważa protestujących przeciwko ustawom reformujących sądownictwo za ignorantów prawnych. - Niewielu z nich przeczytało konstytucję, nie przeczytali ustaw, przeciwko którym występowali - podkreślił w Radiu Warszawa. Zdaniem duchownego uczestnicy manifestacji są manipulowani przez media i "trybunów ludowych".
- Jeden z liderów opozycji mówił, że trzeba rozhuśtać emocje. Przecież to może doprowadzić do działań radykalnych, tak się zaczynały wojny domowe - ostrzegał Hoser.
Dziennikarka Ewa Pietrzak zapytała arcybiskupa, co sądzi o wpisie "pewnego dziennikarza o zoologicznym nazwisku" (Tomasza Lisa - przyp. red.), który stwierdził, że "Polską rządzi wariat. Więc albo kaftan albo taczka". Była to reakcja na wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, który wyzywał opozycję od "zdradzieckich mord" i "kanalii".
"To można przy barze z wódką sobie opowiadać"
- Takie rzeczy można przy barze z wódką sobie opowiadać, ale to przecież brak odpowiedzialności za słowo. Bardzo nieprawdziwe wypowiedzi, nie można przekonywać kogoś do swoich paranoidalnych pomysłów - tak abp Hoser skomentował słowa redaktora naczelnego "Newsweeka". W audycji nie przytoczono słów prezesa PiS ani senatora tej partii Waldemara Bonkowskiego o "ubeckich wdowach" i "pożytecznych idiotach". Te określenia zbulwersowały wielu protestujących, niektórzy nosili kartki z tymi słowami. W programie wspomniano tylko o "skandalicznych" zachowaniach posłów, dziennikarka przytoczyła przykład "posła Nowoczesnej" (chodzi o Krzysztof Mieszkowskiego wykuczonego z obrad za to, że chciał zabrać głos "bez żadnego trybu" jak prezes PiS - przyp. red.).
Komentując oświadczenie Przewodniczącego Episkopatu Polski abp. Stanisław Gądeckiego na temat dwóch wet prezydenta, Hoser powiedział, że "prezydent zajął stanowisko męża stanu, co cechuje ludzi o bardzo dalekosiężnych projektach, ale obóz rządzący też ma taką perspektywę; obecna sytuacja nie musi oznaczać konfliktu w PiS, stwarza okazję do współpracy i reformy sądownictwa".
- Nieprawdą jest, że ten obóz inspiruje się PRL-em, lecz raczej II RP. Chodzi o wielkie inwestycje i rozwój kultury - podkreślił duchowny. Prowadząca program dodała, że "Bronisław Komorowski nie potrafiłby się wznieść ponad podziały partyjne".
"Sąd Najwyższy to nie Sąd Ostateczny"
Hoser nie zgadza się z prof. Adamem Strzemboszem, byłym prezesem TK, że "środowisko sędziowskie oczyści się samo". - Musi być instancja odwoławcza, nikt nie jest sędzią we własnej sprawie. W przekłamaniach słownych myli się Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny z Sądem Ostatecznym - na tym ostatnim nikt nie będzie kontestował wyroków. Trzeba więcej pokory, żeby szukać prawdy i widzieć człowieka zza stosu akt, jak powiedziała premier - tłumaczył arcybiskup. Dodał, że protesty i awantury w Sejmie "są ukierunkowane na walkę o władzę, chodzi o obalenie układu rządzącego jako największego szkodnika Polski, a ten szkodnik spowodował renesens ekonomiczny kraju".