7, 6 i 3 lata więzienia za śmiertelne pobicie we Włoszech
Wyroki 7, 6 i 3 lat więzienia dla Tadeusza Jasiaka, Tomasza Żydka i Dariusza Wierońskiego, za śmiertelne pobicie Polaka w 1993 r. w Rzymie, są już ostateczne. Sąd Najwyższy utrzymał te kary, oddalając kasacje złożone w tej sprawie.
Trójka Polaków była początkowo oskarżona o zabójstwo, którego motywem była zemsta. 22-letni mężczyzna, który zginął w wyniku pobicia, miał być konfidentem włoskiej policji i przyczynić się do pobicia i aresztowania jednego z trójki, o której swego czasu mówiono "gang z Kolna". O motywie zemsty mogło świadczyć też obelżywe słowo wycięte przez sprawców na plecach zabitego - napis sugerował, że to on wydał policji jednego z gangsterów.
Sprawę śmierci 22-letniego Jacka T. badał już wcześniej włoski sąd - sprawców skazano zaocznie na kary po 21 lat więzienia za zabójstwo - i wysłał za nimi listy gończe. Jak się okazało, poszukiwani figurowali na nich pod fałszywymi nazwiskami. W końcu schwytano całą trójkę - Jasiaka w Niemczech, a dwóch pozostałych w Polsce. Żaden z trzech skazanych nie przyznawał się do popełnienia czynu.
Polska prokuratura oskarżyła gang o zabójstwo, a także pobicie ojca Jacka T., Tadeusza. Sąd Okręgowy w Krakowie w zeszłym roku skazał oskarżonych nie za zabójstwo, lecz za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Wymierzył też wyroki za pobicie ojca ofiary. W listopadzie zeszłego roku takie orzeczenie utrzymał w zasadniczej części krakowski sąd apelacyjny.
O ponowny proces walczyli przed Sądem Najwyższym obrońcy Jasiaka i Żydka. Swoją kasację do SN złożyła też prokuratura. Kasacja oskarżyciela zawierała argumenty zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść skazanych. Prokurator chciał bowiem, by wyroki zostały uchylone i by sprawę przekazać do ponownego osądzenia za zabójstwo, ale też z drugiej strony dostrzegł, że cała trójka nie powinna być sądzona za pobicie ojca, bo gdy polska prokuratura stawiała członkom "gangu z Kolna" taki zarzut (a było to po 2000 r.), jego ściganie było już przedawnione, gdyż minęło 5 lat od popełnienia tego czynu.
SN podzielił wątpliwości prokuratora i umorzył sprawę pobicia Tadeusza T. Tym samym wyroki 3, 2 i 1 roku więzienia za to pobicie straciły moc. W pozostałej części kasacje zostały oddalone, a wyroki 7, 6 i 3 lat więzienia za śmiertelne pobicie syna Tadeusza stały się orzeczeniami skazującymi oskarżonych. Być może w odniesieniu do skazanych Żydka i Wierońskiego kara zostanie powiększona, bo ciążą na nich jeszcze wyroki 1,5 i roku więzienia za zmuszanie świadków do zmiany zeznań. Za to odpowiedzialności nie poniesie główny skazany, Tadeusz Jasiak, bo SN zauważył, że wniosek ekstradycyjny, na podstawie którego Niemcy wydali go Polsce, nie obejmował tego zarzutu - Jasiak odsiedzi więc 7 lat.
W ustnym uzasadnieniu wyroku SN, sędzia Waldemar Płóciennik mówił na poparcie tezy, że sprawcy nie mieli zamiaru zabić, iż świadczyć o tym może właśnie ów napis wycięty na plecach ofiary - jeśli mężczyzna miał zginąć, a jego ciało miało być utopione w Tybrze (tak podobno sprawcy mówili między sobą, ale ich zamiar nie został zrealizowany), to wycinanie napisu nie miałoby sensu. W aktach sprawy jest zeznanie, że wycięty na ciele szpecący napis miał spowodować, iż Jacek T. nie będzie mógł nigdy np. zdjąć koszuli na plaży. Osobny problem tej sprawy, to trudność zweryfikowania zeznań złożonych przez ojca ofiary, który widział jak bito jego syna - w trakcie krakowskiego procesu Tadeusz T. zniknął, nie odpowiadał na wezwania sądu, a wreszcie został uznany za zaginionego.