50 samochodów spłonęło w Dobrym Mieście. Ktoś je podpalił?
W Dobrym Mieście w woj. warmińsko-mazurskim spłonęło nawet 50 samochodów w składzie złomowanych aut - poinformował st. kpt. Sławomir Filipowicz, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie. Zagrożone były dwa budynki na terenie złomowiska, jednak strażakom udało je się zabezpieczyć. Na miejscu pracują również policjanci, którzy starają się wyjaśnić przyczynę pożaru.
- Pożar wybuchł na terenie złomowiska samochodowego. Samochody są spryzmowane nawet do ośmiu w górę, dlatego ogień rozłożył się na taką ilość pojazdów - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską kpt. Filipowicz.
Do pożaru doszło przy drodze wyjazdowej z miasta, na tzw. terenie przemysłowym. Zgłoszenie dotarło do strażaków o godzinie 14.11.
- Nie ma zagrożenia dla mieszkańców pobliskich osiedli - uspokaja Filipowicz. I dodaje, że w momencie przyjazdu pierwszych zastępów straży pożarnej, zagrożony teren samodzielnie opuściło sześciu pracowników. - Jesteśmy w kontakcie z właścicielem złomu, który potwierdził, że pracuje tam sześć osób. Prawdopodobnie jest to ostateczna ilość osób, które mogły przebywać na tym terenie. Póki co nie mamy również informacji o poszkodowanych ratownikach ze straży - informuje rzecznik straży.
St. kpt. Sławomir Filipowicz opisuje, że podczas pożaru istniało zagrożenie dla dwóch budynków znajdujących się na terenie złomowiska. - Ale bezpiecznie udało nam się je uratować i nie zostały nadpalone - dodaje.
Jak mówi Filipowicz na terenie złomowiska panują bardzo trudne warunki. - Wybuchają zbiorniki paliwa w samochodach, panuje silne zadymienie - opisuje. Dodaje, że strażacy zmagając się z zaistniałą sytuacją, gaszą pożar przy pomocy piany gaśniczej.
- Około godz. 15.30 mieliśmy tzw. pożar zlokalizowany, czyli taki, który już się nie rozprzestrzeniał. Obecnie trwają czynności dogaszania, które mogą potrwać do półtorej godziny - mówi Filipowicz. Strażacy przy pomocy kamer termowizyjnych będą musieli następnie sprawdzić dokładnie teren, aby wykluczyć jakiekolwiek zarzewia ognia.
Na miejscu pracuje dziewięć zastępów straży pożarnej, w sumie ok. 40 strażaków walczy z dogaszaniem pożaru. Na razie nie wiadomo, co było jego przyczyną. - Trudno powiedzieć, na razie nie mamy informacji na ten temat. Nasze działania są ukierunkowane na ugaszeniu pożaru. Policjanci obecni na miejscu ustalają przyczynę pożaru - mówi. Jak dodaje rzecznik straży, na tym etapie nie można wykluczyć żadnej z teorii zaistnienia pożaru, nawet podpalenia.
Jesteś świadkiem pożaru? ** Opublikujemy Twoją relację w naszym serwisie.