5. rocznica katastrofy smoleńskiej

None

Obraz

/ 6Nie odpisał na sms-a

Obraz
© PAP

Zuzanna Kurtyka najpierw usłyszała, że pali się samolot, którym do Smoleńska poleciał jej mąż. - Jechałam na konferencję naukową do Mszany Dolnej. Zdążyłam przejechać parę kilometrów, gdy zadzwoniła moja mama. Wróciłam do domu, włączyłam telewizor, poraziło mnie - wszyscy zginęli - opowiada WP żona ówczesnego prezesa IPN Janusza Kurtyki.

Zuzanna Kurtyka wspomina, że głośno włączony telewizor obudził jej syna. - Gdy zobaczył, co się dzieje, zapytał, czy tata zginął. Drugi syn był na praktykach. Już wcześniej od swojej dziewczyny słyszał, że stało się coś złego. Nie przypuszczał jednak, że pogłoski są prawdziwe - mówi wdowa po Januszu Kurtyce. I dodaje, że całą sobotę wraz z bliskimi jak zahipnotyzowani wpatrywali się w telewizor.

Wdowa po Januszu Kurtyce 10 kwietnia ok. godz. 9:00 wysłała do męża sms-a. Jeszcze zanim dowiedziała się o katastrofie. - Napisałam, by dał znać, jak wyląduje, bo zawsze denerwowałam się, gdy gdzieś leciał. Po trzech dniach dostałam od operatora komórkowego komunikat, że mój sms nie został doręczony. To był szok. Jeszcze kilka razy wykręcałam jego numer, mając nadzieję, że odbierze... - przyznaje Zuzanna Kurtyka.

/ 6Miał wrócić wieczorem

Obraz
© PAP

W domu rodziny Mertów 10 kwietnia 2010 r. od samego rana było nerwowo. Magdalena, żona ówczesnego wiceministra kultury, musiała jechać z najmłodszym dzieckiem do lekarza. Żałowała, że nie ma przy niej męża Tomasza, który poleciał z prezydentem do Smoleńska. Ale miał wrócić już wieczorem.

- Lekarz powiedział, że nasze dziecko ma wadę serca. Wracałam do domu i martwiłam się, jak to powiem Tomkowi. Wtedy zadzwonił znajomy i powiedział, że coś niedobrego się stało z samolotem - mówi WP Magdalena Merta.

Żona ówczesnego wiceministra kultury przyznaje, że mało pamięta z dnia katastrofy. W pamięci pozostał jej telefon od premiera. - Zadzwonił do mnie Donald Tusk z informacją, że mój mąż nie żyje. Złożył kondolencje. Nie byłam w stanie myśleć, funkcjonować, ale musiałam to przekazać dzieciom - przyznaje Merta. Żona Tomasza Merty mówi, że czas w ogóle nie leczy ran. - Na dodatek, to, co dzieje się wokół katastrofy i prób jej wyjaśniania, skutecznie uniemożliwia godzenie się ze śmiercią Tomka. Moja żałoba zacznie się dopiero wtedy, gdy będę pewna, że pochowałam swojego męża. Na razie nie wiem, kogo pochowałam, więc jak mam się pogodzić z tym, że Tomka z nami nie ma? - pyta Merta.

/ 6"Chciałam iść do Przemka"

Obraz
© PAP

Gdy tupolew z polską delegacją leciał do Smoleńska na uroczystości katyńskie, mama Przemysława Gosiewskiego właśnie rozpoczynała dyżur w szpitalu w Sławnie. - Normalnie pracowałam. Mój mąż był tego dnia w domu. Zadzwonił zdenerwowany, że w telewizji mówią o katastrofie samolotu. A leciał nim mój Przemek z panem prezydentem. Nasze życie się wtedy skończyło - mówi WP Jadwiga Gosiewska.

Matka ówczesnego polityka PiS nie była w stanie prowadzić samochodu. Do domu odwiozła ją znajoma z pracy. - Gdyby tego nie zrobiła, to już by mnie nie było. Pomyślałam, że spowoduję wypadek, wjadę na coś. Nie będę musiała żyć bez Przemka - przyznaje Gosiewska.

/ 6Poleciał przez przypadek

Obraz
© PAP

Zbigniew Wassermann poleciał 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska właściwie przez przypadek. Niemal w ostatniej chwili dostał miejsce w tupolewie od Jarosława Kaczyńskiego, który musiał zostać w Warszawie, by opiekować się chorą matką.

- Była sobota. Wstałam rano. Miałam umówioną lekcję języka niemieckiego. W trakcie szykowania się do wyjścia z domu słuchałam radia. W pewnym momencie, po godz. 9:00, program został przerwany i poinformowano, że samolot, którym mój tata poleciał do Smoleńska, miał kłopoty przy lądowaniu. Po chwili usłyszałam, że się rozbił i prawdopodobnie nikt nie przeżył. Odruchowo zaczęłam szybko chodzić dookoła stołu. Taki odruch - mówi WP Małgorzata Wassermann.

Córka polityka PiS przyznaje, że próbowała potwierdzić, co się stało z jej ojcem u znajomych. - Nie udało się to, ponieważ, wszyscy, do których miałam numery, byli z nim na pokładzie - mówi Małgorzata Wassermann. Zaczęła dzwonić do instytucji publicznych. - Media podawały numer infolinii dla rodzin osób, które leciały tupolewem. Potwierdzili jedynie, że mój tata był na pokładzie samolotu. Chcieli wysłać do mnie psychologa. Ale nikt oficjalnie nie chciał mi powiedzieć, że ojciec nie żyje - wspomina.

Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska

/ 6"Kogo ja pochowałem?"

Obraz
© PAP

- To na pewno nie był wypadek - pomyślał 10 kwietnia 2010 r. Andrzej Melak, gdy jadąc samochodem w radiu usłyszał, że rozbił się samolot, którym leciał prezydent Lech Kaczyński. Na pokładzie był brat Andrzeja - Stefan, przewodniczący Komitetu Katyńskiego.

- Jechałem do Zambrowa na odsłonięcie pomnika. Miał mi towarzyszyć brat, ale poleciał na uroczystości do Rosji. Byłem w drodze, gdy usłyszałem o katastrofie. Natychmiast zawróciłem i pojechałem do rodziny. Wspólnie w telewizji śledziliśmy najnowsze informacje - mówi WP Andrzej Melak. Tego dnia nikt z instytucji publicznych nie zadzwonił do niego ani do innych członków rodziny z informacją, że coś stało się jego bratu lub propozycja pomocy psychologicznej.

Andrzej Melak zdecydował, że pojedzie do Moskwy zidentyfikować ciało brata. - Widziałem go, dotykałem, wiem, jakie miał obrażenia, a w dokumentach są nieprawdziwe informacje - wspomina. I podaje przykłady: w protokole z sekcji zwłok wpisano, że Stefan Melak miał 190 cm wzrostu, a w rzeczywistości 172 cm. - Nie zgadzały się też obrażenia, jakie odniósł, ani waga. No to kogo ja pochowałem? Do dziś nie wiem - mówi brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego.

/ 6Zginęło 96 osób

Obraz
© PAP

Polski samolot Tu-154 rozbił się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku o godz. 8:41:06. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy. Polska delegacja leciała na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Do tej pory na terenie Rosji znajduje się wrak samolotu oraz czarne skrzynki. Polskie władze wiele razy składały wnioski w sprawie odzyskania szczątków tupolewa. Bezskutecznie. Oba państwa prowadzą własne postępowania w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ostatnio Naczelna Prokuratura wojskowa ogłosiła, że chce postawić zarzuty nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym dwóm rosyjskim kontrolerom lotów ze Smoleńska. Śledczy - opierając się na opinii biegłych - ustalili także, że winę ponosi też załoga polskiego samolotu. Z kolei Rosjanie obciążają wyłącznie Polaków.

Wybrane dla Ciebie
Marokańskie roszczenia z poparciem ONZ. Mimo sprzeciwu Algierii
Marokańskie roszczenia z poparciem ONZ. Mimo sprzeciwu Algierii
Biedronka testuje nowy system parkowania. Mandaty sięgają 3,5 tys. zł
Biedronka testuje nowy system parkowania. Mandaty sięgają 3,5 tys. zł
Trump spotka się z prezydentem Syrii w Białym Domu. Tematem ISIS
Trump spotka się z prezydentem Syrii w Białym Domu. Tematem ISIS
Atak nożowników w pociągu w Wielkiej Brytanii. Wielu rannych
Atak nożowników w pociągu w Wielkiej Brytanii. Wielu rannych
Tragedia w Alpach. Niemieccy narciarze zginęli w lawinie
Tragedia w Alpach. Niemieccy narciarze zginęli w lawinie
Siostra ostro o ustawie ws. Ukraińców. "Nie mają, dokąd wracać"
Siostra ostro o ustawie ws. Ukraińców. "Nie mają, dokąd wracać"
W Rosji zamiast dzwonków patriotyczne pieśni. Specjalna inicjatywa
W Rosji zamiast dzwonków patriotyczne pieśni. Specjalna inicjatywa
Ukraina zapowiada ataki na rosyjską energetykę. "Używajcie świeczek"
Ukraina zapowiada ataki na rosyjską energetykę. "Używajcie świeczek"
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS