17 pilotów napromieniowanych; "To nie jest groźne"
Według specjalistów z Państwowej Agencji Atomistyki, niewielkie napromieniowanie, jakiemu ulegli amerykańscy żołnierze nie są groźne dla ich życia. Jak twierdzą eksperci żołnierze zostali napromieniowani dawką, jaką normalnie przyjmują w ciągu miesiąca.
Amerykański Lotniskowiec USS Ronald Reagan przez godzinę znajdował się w zasięgu radioaktywnej chmury z elektrowni Fukushima. Okręt był od niej wtedy oddalony o 150 kilometrów. W tym czasie żołnierze zostali napromieniowani dawką, jaką normalnie przyjmują w ciągu miesiąca. Wcześniej promieniowanie wykryły amerykańskie helikoptery w lecące odległości 100 kilometrów od Fukushimy. Później okazało się, że radioaktywne cząsteczki w niewielkich ilościach znaleziono na kombinezonach 17 pilotów oraz na skórze jednego z nich. Kombinezony zostały zniszczone, a promieniowanie ze skóry usunięto przy pomocy wody z mydłem.
Monika Skotniczna z Centrum do spraw zdarzeń radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki podkreśliła, że amerykańscy żołnierze postąpili zgodnie z obowiązującymi standardami. - Po powrocie do bazy z ich ciał zostały zmyte wszelkie ślady materiałów promieniotwórczych, a ich mundury zostały odseparowane co oznacza, że działanie izotopów przestało się liczyć - zaznaczyła. Skotniczna dodała, że do zmycia ze skóry substancji radioaktywnych używa się zimnej wody po to by nie rozpulchniać skóry oraz delikatnego detergentu.
Żołnierze amerykańscy są dobrze wyposażeni w systemy i przyrządy wykrywające promieniowanie radioaktywne - zaznaczyła Skotniczna.