150 tys. na kolację w Los Angeles. Były dyrektor PISF kontratakuje

Polski Instytut Szkoły Filmowej zawiadomił prokuraturę ws. wydatków swojego byłego dyrektora. Radosław Śmigulski przyznaje, że wydał 150 tysięcy na kolację w Los Angeles na 89 osób. Ale jak dodał, sam w niej nawet nie uczestniczył. Słowa byłego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza o sobie określa "insynuacjami".

Bartłomiej Sienkiewicz i Radosław ŚmigulskiBartłomiej Sienkiewicz i Radosław Śmigulski
Źródło zdjęć: © East News
oprac.  PAB

W tym tygodniu do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosława Śmigulskiego. Chodzi o niezgodne z prawem wydatkowanie środków publicznych na prywatne cele.

- Wymienię kwoty, jakie zostały użyte przez ostatnie trzy lata: w 2022 roku 760 tys. złotych, w 2023 roku - 830 tys., a w te trzy miesiące tego roku pan Śmigulski wydał z karty służbowej 350 tys. do dnia odwołania, kiedy dowiedział się na lotnisku w Stanach Zjednoczonych, że karta została zablokowana - zarzucał były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Droga Polski do miliardów z KPO. Ekspert zdradza, jakie postawiono nam warunki

Słowa byłego ministra były dyrektor PISF nazywa "insynuacją". - Kwoty, które podał rzeczywiście są duże, ale nie dodał, że płatności dotyczyły nie tylko mnie, ale także innych pracowników PISF - odpowiada Radosław Śmigulski w rozmowie z "Wprost".

Zarzuca, że nikt z obecnego kierownictwa PISF nie zwrócił się do niego z prośbą o wyjaśnienia.

- Pan Sienkiewicz wspomniał, że roztrwoniłem w klubach 300 tysięcy. To nie jest prawda. Po pierwsze to 245 tysięcy, z czego 150 tysięcy wydałem na kolację w Los Angeles na 89 osób, w której sam nie uczestniczyłem, kolejne 40 tys. to koszt noclegu trzech osób na tegorocznym festiwalu w Cannes, z którego skorzystała moja następczyni - przekonuje Śmigulski.

Urzędnik odniósł się też do zarzutów odnośnie nazw lokali, w których płacono służbowymi kartami: Rasputin i Toy Room. - To tylko nazwy. W żadnym z tych miejsc nie oferuje się usług seksualnych - powiedział Śmigulski portalowi "Wprost". - Skoro pan minister nie rozróżnia hipsterskich miejsc od burdeli, to sam powinien uważać, gdzie wchodzi - dodał.

Czytaj także:

Źródło: "Wprost", PAP

Wybrane dla Ciebie
Zabił i zgwałcił Wiktorię. Sprawa wraca na wokandę
Zabił i zgwałcił Wiktorię. Sprawa wraca na wokandę
Czy "łowcy cieni" mogą zatrzymać Ziobrę za granicą? Ekspert wyjaśnia
Czy "łowcy cieni" mogą zatrzymać Ziobrę za granicą? Ekspert wyjaśnia
Jechali z Sebastianem M. Stanęli przed sądem
Jechali z Sebastianem M. Stanęli przed sądem
Trump mówił o denuklearyzacji. "Byłaby czymś wspaniałym"
Trump mówił o denuklearyzacji. "Byłaby czymś wspaniałym"
Działo się w nocy. Sprawozdanie w sprawie Ziobry w Sejmie
Działo się w nocy. Sprawozdanie w sprawie Ziobry w Sejmie
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę
Komisja za aresztowaniem Ziobry. W sieci lawina komentarzy
Komisja za aresztowaniem Ziobry. W sieci lawina komentarzy
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Kropiwnicki odchodzi z MAP. Kulisy odejścia
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Były książę Andrzej wezwany przez Kongres USA. Chodzi o Epsteina
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony
Lotnisko w Goeteborgu znów otwarte. Wcześniej wykryto drony