"Wymarzone miejsce zamieszkania? Oszukano nas!"
"Wyobraźmy sobie idealne miejsce do zamieszkania: bezpieczne, wygodne, pełne zieleni, zapewniające komfort wszystkim mieszkańcom" - tak brzmi reklama dewelopera, który wybudował nowoczesne osiedle Park Tivoli w Warszawie na Targówku. Kilka dni temu mieszkańcy dowiedzieli się, że - bez ich wiedzy i zgody - już w grudniu zapadła decyzja, że stracą zieleń, bezpieczeństwo i plac zabaw w obecnej postaci. Wina - według gminy - jest po stronie dewelopera. Apel w tej głośnej sprawie jest już w urzędzie miasta. Deweloper Euro Mall Targówek nie odpowiada na pytania dziennikarzy Wirtualnej Polski i telefoniczne apele mieszkańców.
W środę ok. 200 mieszkańców ogrodzonego osiedla Park Tivoli na warszawskim Targówku przy ul. Malborskiej i Św. Wincentego po raz kolejny protestowało przeciwko deweloperowi, który ma oddać gminie pas zieleni i teren placu zabaw, bo - według władz gminy - ogrodzenie postawił bezprawnie, kilka metrów za daleko. Z dokumentów, które dostali mieszkańcy, wynikało, że na działce przy Kanale Bródnowskim miała być m.in. kanalizacja. Firma przesłała mieszkańcom pismo o okrojeniu terenu osiedla (3800 metrów kwadratowych) dopiero... sześć miesięcy po podpisaniu porozumienia z gminą.
"Deweloper nie miał prawa tam budować"
- Deweloper nie miał prawa budować ogrodzenia tak blisko kanału (między kanałem a ogrodzeniem jest trawnik, ścieżka rowerowa i chodnik - przyp. red.), wymagana odległość to 10 metrów – mówi Wirtualnej Polsce rzecznik gminy Targówek Rafał Lasota. – Firma naruszyła plan zagospodarowania przestrzennego i dobrowolnie zgodziła dostosować się do wymagań prawnych gminy. Nad kanałem ma powstać teren rekreacyjny. Spór o działkę i ewentualne odszkodowania to sprawa między mieszkańcami i deweloperem. Czy gmina nie mogła wcześniej skontrolować tego terenu? - pytamy – Nie mamy obowiązku kontrolować wszystkich budów – odpowiada rzecznik. Zgodnie z ustaleniami mieszkańców deweloper miał jednak pozwolenie na budowę i wszystko zostało zrealizowane zgodnie z pierwotnym projektem. Czemu zatem oddaje teren, który sam ogrodził?
- Deweloper nas oszukał. Są różne sytuacje, ale każdą można rozwiązać, potrzeba tylko dobrej woli i rzetelnej informacji – mówi Jacek Zalewski, oburzony mieszkaniec osiedla Park Tivoli. – Byliśmy przekonani, że kupujemy m.in. piękny plac zabaw, cichy teren nad kanałkiem. Płaciliśmy za ten plac zabaw, za ziemię, które teraz zostanie oddana miastu za symboliczną złotówkę. To jest niewiarygodne. Ogrodzenie przesunięte o sześć metrów będzie przy samych oknach, w weekendy mogą tam być imprezy – one będą się odbywać pod samymi oknami ludzi, którzy szukali spokoju. Dlaczego nikt nie liczy się z naszą opinią?!
Kolejne osiedle bez zieleni - powtórka z rozrywki?
To, co gmina jawnie nazywa naruszeniem prawa, deweloper Euro Mall Targówek (należący do duńskiej firmy TK Development) określa jako „odmienne interpretacje zapisów Planu Zagospodarowania Przestrzennego organów samorządowych”. „Jednocześnie informujemy, że kupujący nie nabywali i nie nabywają działki nad kanałem, a jedynie udziały we własności działek będących terenami osiedla mieszkaniowego” – czytamy w oświadczeniu. Firma zapewnia w piśmie przesłanym mieszkańcom, że za ogrodzeniem będzie "teren ogólnodostępny z zielenią i chodnikiem", plac zabaw "nie zostanie zlikwidowany, a przeorganizowany". Istnieje już nowy plan zagospodarowania działki, który jest do wglądu. Firma podkreśla, że wszystkie działania w tej sprawie były prowadzone zgodnie z prawem i to gmina wystąpiła o przekazanie działki. Deweloper nie wyjaśnia jednak mieszkańcom podstawowej kwestii: dlaczego zataił przed mieszkańcami grudniową decyzję gminy i czemu zgodził się oddać teren osiedla za "symboliczną złotówkę" za metr, skoro miał pozwolenie
na budowę? Zarząd wspólnoty mieszkaniowej poprosił gminę o pozostawienie istniejącego zagospodarowania nad kanałem i rozważenie zmiany stanowiska. (Po drugiej stronie kanału jest osiedle z chodnikiem zamkniętym dla mieszkańców osiedla i gminie to nie przeszkadza).
Wiadomo, że deweloper dostał już pozwolenie od gminy na budowę drugiego osiedla Tivoli 2 - po drugiej stronie ulicy Malborskiej. Co ciekawe, gmina zgodziła się m.in. na to, by zieleń stanowiła 25% osiedla, a nie 50%, jak postulowano wcześniej. Czy to oznacza, że szykuje się koszmar dla innych mieszkańców? Uchwały gminy Targówek pozytywne dla dewelopera są do wglądu w internecie - sprawa jest wnikliwie monitorowana na forum mieszkańców Parku Tivoli.
Teren przy ul. Św. Wincentego, gdzie deweloper zobowiązał się postawić pawilony usługowe, stoi pusty. Obiecanego wjazdu na teren osiedla od wymienionej ulicy - nie ma. Za osiedlem, w kierunku ul. Kondratowicza, stoi duża pusta działka, którą częściowo zajmuje parking zarośnięty krzakami. Co i kiedy tu powstanie? Najbliższa zaplanowana "inwestycja" to… niszczenie obecnego ogrodzenia i budowanie nowego, "na własny koszt". Ale tak naprawdę kosztem rodzin z dziećmi, które wzięły kredyty na mieszkania do końca życia i które zaufały firmie - znanej na całym świecie. 27 maja, gdy ludzie otrzymali pismo dotyczące wspomnianej decyzji, to zaufanie zostało nadwyrężone i czar prysł. Na balkonach wiszą transparenty z napisem: "Deweloper nas oszukał!".
Jak informuje jeden z mieszkańców, który zainteresował sprawą prawników (obecnie trwa analiza dokumentów), deweloper po zakończeniu budowy osiedla zwlekał z podpisywaniem aktów notarialnych. W księdze wieczystej były wpisy ustanawiające „służebności na rzecz warszawskich dostawców mediów oraz na rzecz przyszłych mieszkańców osiedla”. Jest też zapis, iż „jakakolwiek część nieruchomości nie jest przedmiotem postępowania administracyjnego lub cywilnego oraz że nie jest prowadzona w stosunku do niej egzekucja.” W grudniu 2009 r. na podstawie decyzji wydanej przez Naczelnika Biura Gospodarki Nieruchomościami w dzielnicy Targówek deweloper dokonał podziału pierwotnej działki nr 1/3 na kilka części. Nie poinformował o tym mieszkańców. Dla kilku działek założono nowe księgi wieczyste (to rejestr, który przedstawia stan prawny nieruchomości), gdzie firma Euro Mall figuruje jako właściciel.
W obrębie ogrodzonego osiedla została wydzielona również działka o nr 1/31. Każdy, kto podpisywał akt notarialny (pierwsze akty notarialne były podpisywane 5.01.2009 r.) był przekonany, iż będzie posiadaczem w odpowiedniej części ogrodzonego terenu i że stan ten nie może ulec zmianie. Deweloper nie wyprowadzał przyszłych mieszkańców z błędu, wręcz przeciwnie na przełomie marca i kwietnia na działce nr 1/31 zasadził zieleń. I właśnie tę działkę teraz oddaje gminie. Mieszkańcy zostali poinformowani dopiero, gdy ich roszczenia do wspomnianej działki zostały wykreślone z ksiąg wieczystych.
"Czekali, aż wszyscy podpiszą akty notarialne"
- Nikt podczas podpisywania aktu notarialnego nie został o tym poinformowany, ale prawnicy i deweloper wiedzieli o wszystkim – uważa Grzegorz Kozieł, mieszkaniec osiedla, który podpisał się pod listami protestacyjnymi, m.in. dokumentem, który został wysłany do siedziby firmy TK Development. – Czekano, aż wszyscy podpiszą akty notarialne i za to utajnienie kluczowej informacji przed mieszkańcami deweloper powinien prawnie odpowiedzieć. Wszyscy uważali, że osiedle jest ogrodzone i nic się nie zmieni – wiadomo, ziemia, za którą się płaci ciężkie pieniądze - rzecz święta. Deweloper dokonał jednak podziału działek – po umowie przedwstępnej - żeby potem można było wyłączyć tę sporną. Dogadał się z gminą? Sprawa dla prawników jest ciężka: jak udowodnić teraz celowe wprowadzanie w błąd? Burmistrz moim zdaniem jest niewinny, deweloper sam chce oddać tę ziemię, żeby mieć jakiś "deal". Ale kto tu myśli o ludziach?
Czujesz się oszukany przez dewelopera?