PolskaRadosław Sikorski - mąż opatrznościowy czy hipokryta?

Radosław Sikorski - mąż opatrznościowy czy hipokryta?

Nie milkną echa wypowiedzi Radosława Sikorskiego obwieszczającej początek wyścigu w prawyborach Platformy. Już na początku wyścigu na wizerunku krystalicznie czystej postaci pojawiły się rysy. Rysy, które wraz z rozwojem kampanii mogą ewoluować i doprowadzić do klęski ministra. Parę razy powiało bowiem hipokryzją i pychą. Momentami były to zwyczajne ataki na PiS.

Radosław Sikorski - mąż opatrznościowy czy hipokryta?
Źródło zdjęć: © PAP

01.03.2010 | aktual.: 09.03.2010 13:59

Ataki personalne na urzędującego prezydenta, jak i sprzeczne wypowiedzi mogą być odebrane jako swojego rodzaju falstart. Kandydat na kandydata, powinien w pierwszej kolejności skoncentrować się na przedstawieniu swoich zalet i programu. Tutaj było inaczej. Nie można było oprzeć się wrażeniu, iż każda wypowiedź Sikorskiego, każdy poruszany przez niego wątek jest atakiem na Lecha Kaczyńskiego i PiS.

Mój dziadek nie służył w Wehrmachcie

Sikorski rozpoczął nieźle - odwołał się do pozytywnych emocji związanych ze startami Justyny Kowalczyk, poprawił nastrój i chciał iść dalej. Wydawało się miłym wspomnieniem, gdy z rozrzewnieniem opowiadał o okolicach przez które przejeżdżał, swoim dziadku, czy młodości spędzonej w Bydgoszczy. Miało się jednak nieodparte wrażenie, że wypowiedzi te nie były skierowane do elektoratu Platformy Obywatelskiej, lecz do braci Kaczyńskich.

- Jadąc tutaj przejeżdżałem przez Łochowo, gdzie przed wojną mój dziadek Kazimierz Paszkiewicz, kierował polską szkołą. Był żołnierzem września, rannym pod Bzurą, a jako polski nauczyciel z tych stron uważał się za szczęśliwego, że trafił na roboty przymusowe, a nie pod ścianę - mówił Sikorski. W tle pobrzmiewało: mój dziadek nie służył w Wehrmachcie, a moja rodzina jest krystalicznie czysta. Nie uda Wam się nic ugrać tymi argumentami.

Mąż opatrznościowy

Kiedy Sikorski powiedział: byłem pod budynkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej 19 marca 1981 roku gdy dialog z władzą polegał na tym, że oni pałowali a my krzyczeliśmy 'kobiety do środka', przed oczami stawał Jarosław Kaczyński. Jarosław Kaczyński, przypominający gdzie stało ZOMO, a gdzie "My".

W trakcie wystąpienia mogło się wydawać, że historia młodości Radosława Sikorskiego, to pasmo bohaterskich czynów. Walki z ZOMO, malowanie na murach kotwic Polski Walczącej, czy liderowanie organizacji podziemnej - wspominał to zarówno on jak i przedstawiające go osoby. Nie dziwne, że nawet w PO przedstawiał siebie jako męża opatrznościowego partii.

- Pamiętacie też Państwo, że gdy w 2007 roku w Gnieźnie, przystępowałem do kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej, nasza partia nie przewodziła w sondażach, wręcz odwrotnie. Nikt z nas nie przewidywał jeszcze, że Donald Tusk tak zdecydowanie wygra debatę z Jarosławem Kaczyńskim. Mój wybór był wyborem serca i rozumu (...) Razem, jako Platforma Obywatelska wygraliśmy te wybory i położyliśmy kres demolowaniu państwa." Kto jak nie taka osoba byłby godny do reprezentowania państwa na płaszczyźnie międzynarodowej?

Ja czyli My

Z pewnością nie "mały prezydent". Dali temu wyraz internauci, którzy mówili "Wolę Sikorskiego z hakami, niż z Kaczyńskiego z bratem". Tak, brak samodzielności prezydenta jest rzeczą która należy mu wytknąć. Prezydent powinien przecież być samodzielnym ciałem politycznym. Podkreśla to Sikorski mówiąc "W tandemie z Donaldem Tuskiem wprowadzimy Polskę do europejskiej ligi mistrzów".

Podobnie dziwnie brzmią ataki na prezydenta i jego "harcerzykowanie". O ile można się zgodzić z tym, że głowa państwa nie powinna "zgrywać zucha wałęsając się gdzieś w górach Kaukazu", o tyle ciężko zrozumieć, że autor tej wypowiedzi chwilę wcześniej mówi o swoim bohaterstwie. A dokładniej o marzeniach o Polsce. Marzeniach, które powstawały "pod sowieckimi bombami w Afganistanie".

W jednym z wywiadów Sikorski stwierdził kiedyś, że wszystko zawdzięcza komunizmowi. Ta przewrotna wypowiedź, miała znaczyć ni mniej ni więcej, niż to, że tło historyczne uwarunkowania i wrogi sumieniu Sikorskiego ustrój doprowadził go tam gdzie jest. Jeśli wygra wybory prezydenckie z czystym sumieniem będzie mógł powiedzieć, że wygrał dzięki PiS i braciom Kaczyńskim. Nie tylko dlatego, że to u nic rozpoczynał ministerialną karierę.

Maciej Molenda, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)