"Pan niszczy godność Lecha" - ostre słowa do szefa PiS
Podczas uroczystego zjazdu Solidarności z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych nie obyło się bez incydentów. Premiera Donalda Tuska wygwizdano, gdy zadał pytanie: "co się stało z tamtą Solidarnością". Po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego na scenę weszła Henryka Krzywonos, pytając: "Co wywalczyliśmy sobie po tych 30 latach? Gwizdy?" Zaapelowała o to, by zachowywać się z godnością, a zwracając się do prezesa PiS mówiła: - To pan niszczy godność Lecha! Gwizdami pożegnano też premiera i prezydenta.
Premier Donald Tusk podczas swojego przemówienia przypominał atmosferę "tamtej pierwszej Solidarności", która "była darem powszechnym dla każdego". Wtedy z sali rozległy się okrzyki "Solidarność".
- Fenomen pierwszej Solidarności polegał na tym, że wszyscy u każdego i każdy u wszystkich szukał tego, co dobre w nim, a nie tego, co złe - mówił premier Donald Tusk. - Czym różni się ta dzisiejsza Solidarność i ta dzisiejsza uroczystość od tego, co przeżywaliśmy wspólnie, mimo dramatycznej sytuacji zewnętrznej, gospodarczej? - pytał Donald Tusk.
Wtedy - mówił Tusk - niezależnie od tego, czy ktoś był bezpartyjny, czy w PZPR, głęboko wierzący, czy był ateistą, czy miał poglądy konserwatywne, czy był anarchistą z przekonania, czy był góralem, Kaszubą, czy pochodził ze Śląska, wszyscy bez wyjątku, którzy mieli w sobie to elementarne poczucie odpowiedzialności za ojczyznę i to elementarne poczucie przyzwoitości, uczestniczyli w tym wielkim święcie stając się z godziny na godzinę lepszymi.
- Pamiętam dokładnie pierwszy zjazd delegatów i pamiętam te tysiące ludzi wokół Hali Oliwii. Nie mieli wątpliwości, kiedy witali z uwielbieniem każdego wchodzącego, że łączy ich wszystkich wspólnota celów, bo one miały powszechny charakter - powiedział Tusk.
Jak podkreślił, to "nie była wspólnota celów jednego związku zawodowego, jednej grupy zawodowej, kogoś silniejszego". - Wszyscy wiedzieli, że na pierwszym krajowym zjeździe spotyka się reprezentacja narodu, która podjęła wielki wysiłek walki o wolność i niepodległość dla wszystkich bez wyjątku Polaków, a nie dla jednej grupy, przeciwko drugiej grupie - dodał szef rządu.
Jak zauważył, wówczas ludzie "wiedzieli, że Solidarność tamta jest darem powszechnym dla każdego Polaka, bez wyjątku - nawet dla tych, którzy byli naszymi przeciwnikami".
Te słowa Tuska spotkały się z gwizdami części obecnych w hali widowiskowej w Gdyni i okrzykami: "solidarność".
- Kiedy Jan Paweł II mówił w Sopocie, że nie ma solidarności bez miłości, to podsumowywał prawdziwe doświadczenie milionów ludzi - mówił premier. W jego opinii, "ta prawdziwa solidarność wyklucza nienawiść". - To jest, być może, jedyne wykluczenie w tej wielkie solidarności - wykluczenie nienawiści - dodał
Szef rządu przypomniał także w swoim wystąpieniu piosenkę Jacka Kaczmarskiego "Modlitwa o wschodzie słońca", w której padają słowa: "ale zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy Panie".
- To była prośba o to, by z nami nie stało się coś złego, żeby nikt z nas nie wpadł w szpony pogardy i nienawiści. Nie żeby nas nienawidzono, nami nie pogardzano, tylko, żebyśmy nigdy nikim nie pogardzali i nikogo nie nienawidzili. Tego życzę wszystkim - powiedział Tusk.
Komorowski: ważny fundament dzisiejszej Polski
Prezydent Bronisław Komorowski podczas swojego wystąpienia mówił, że solidarna Polska jest możliwa. - Dźwięczy w sercach ludzi o różnych orientacjach politycznych, ale solidarną Polskę możemy zbudować tylko razem, a nie przeciw sobie - mówił.
Prezydent przywołał słowa papieża Jana Pawła II, wypowiedziane w Gdańsku w 1987 roku: "Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie; a więc nigdy: jeden przeciw drugiemu".
Zdaniem Komorowskiego, po 30 latach musimy te słowa ciągle sobie przypominać.
- Czy jesteśmy w stanie także przekształcać Polskę w duchu jedności przy wszystkich różnicach, które są przecież fragmentem tego, co udało nam się zdobyć, a więc demokracji. Czy jesteśmy w stanie działać nie jeden przeciw drugiemu, a w imię najwyższej wartości, jaką jest dobro wspólne? - pytał prezydent.
Według Komorowskiego to jest główne przesłanie roku 1980, ale też 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych na Wybrzeżu.
Jarosław Kaczyński: Lech był człowiekiem Solidarności
Wcześniej - jak zauważyły media - podczas uroczystości doszło do "zgrzytu". Jarosława Kaczyńskiego przywitały na sali oklaski i okrzyki "Solidarność", a jedynymi osobami, które nie klaskały, byli przedstawiciele rządu i prezydent Bronisław Komorowski.
Wszystkich ich szef PiS minął bez słowa i w asyście szefa "Solidarności" Janusza Śniadka przywitał się z politykami PiS.
- Wiem, że przemawiam tutaj niejako w zastępstwie mojego świętej pamięci brata - mówił Jarosław Kaczyński już ze sceny, otrzymując gromkie oklaski z sali. - Wiem, że gdyby nie tragiczna, przedwczesna śmierć, przemawiałby tutaj i miałby wiele do powiedzenia.
- Lech Kaczyński był człowiekiem Solidarności - kontynuował Jarosław Kaczyński. - Pozostał człowiekiem Solidarności, kiedy pełnił wysokie funkcje państwowe i kiedy był prezydentem.
Nawiązał do słów przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Janusza Śniadka wypowiedzianych na pogrzebie prezydenckiej pary oraz przypomnianych w filmie pokazanym na początku uroczystego zjazdu o tym, że Lech Kaczyński był człowiekiem Solidarności przez niemal 30 lat.- Albo przeszło 30 lat, jeśli liczyć wolne związki zawodowe i co najważniejsze pozostał człowiekiem Solidarności także wtedy, kiedy pełnił różne wysokie funkcje państwowe, i wtedy, kiedy był prezydentem Rzeczypospolitej - dodał Kaczyński.
- Pamiętajcie o nim, pamiętajcie, bo jego misja wskazuje na to, że idea Solidarności trwa, że jest nieśmiertelna - powiedział.
Henryka Krzywonos: krew mnie zalewa
Tuż po Jarosławie Kaczyńskim na scenę niespodziewanie wyszła uczestniczka strajków sierpniowych Henryka Krzywonos. Jej wystąpienie nie było zaplanowane. - Słucham tak pana prezesa i - powiem szczerze - jestem zwykłą kobietą, więc jakbym miała was obrazić, to z góry przepraszam - krew mnie jaśnista zalewa. Bo przecież obraża tu nas wszystkich.
Niektórzy na sali te słowa zareagowali gwizdami.
- Momencik, zaraz będziecie gwizdać, nie pozwolę siebie przekrzyczeć - zareagowała Krzywonos.
Jak podkreśliła, "Solidarność to jest słowo, które zobowiązuje". - Więc ja was bardzo proszę - zachowujmy się jak ludzie, bo to żeśmy sobie wypracowali - powiedziała Krzywonos.
- A pana, panie prezesie - mówiła, zwracając się do przedmówcy, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - bardzo proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie. Nie wiem, co panu się stało. Ja panu bardzo współczuję, ale proszę współczuć innym i dać im normalnie żyć, bo wszystko, co pan robi, to - przepraszam bardzo - mnie to obraża - pan niszczy godność Lecha, to pan ją niszczy, dołuje. Naprawdę tak się dzieje - powiedziała.
Jak zaznaczyła, na sali zjazdu są obecni uczestnicy strajków zarówno z PiS, jak i PO, których ona bardzo szanuje. - Kiedy stanął tutaj Donald Tusk i powiedział, że pracował wśród was, wy wygwizdaliście człowieka, który dla was i z wami pracował. - Solidarność to słowo, które zobowiązuje. Nasze dzieci oglądają to wszystko. Co myśmy sobie wywalczyli po trzydziestu latach? Gwizdy, nieszanowanie ludzi, którzy tam byli i robili? - pytała
Jarosław Kaczyński odpowiadając Krzywonos powiedział: - Pani była łaskawa mnie całkowicie nie zrozumieć; to jest wielkie nieporozumienie.
Śniadek: nie daliśmy się sprowokować
Podczas swojego przemówienia przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek oddał hołd działaczom Solidarności, którzy zginęli pod Smoleńskiem: Kaczyńskiemu, Annie Walentynowicz, Maciejowi Płażyńskiemu, Januszowi Kurtyce, Arkadiuszowi Rybickiemu, ale również zmarłemu niedawno ks. Henrykowi Jankowskiemu. - Nigdy o was nie zapomnimy - mówił.
- Jakże wielu ludzi Solidarności już nie ma dzisiaj wśród nas. To długa lista, nie tylko spod nieszczęsnego, zamglonego smoleńskiego lasu. To lista górników z "Wujka", bohaterskich kapłanów, z błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszką, uczestników sierpniowych strajków i twórców Solidarności z Aliną Pienkowską. Spotkaliśmy się także tutaj, aby oddać im hołd. Przyrzekam, że pozostaniecie w naszej pamięci i sercach. Solidarność nigdy o was nie zapomni - podkreślił Śniadek.
Lider NSZZ "Solidarność" zwrócił się też do obecnego na sali szefa rządu Donalda Tuska. - Pragnę też wyjaśnić, panie premierze, że w 1989 roku, kiedy odzyskiwaliśmy wolność, Solidarność liczyła 1,5 miliona, także odwoływanie się ciągle do tych 10 milionów, no cóż... - powiedział Śniadek, nawiązując do przemówienia Tuska, który m.in. pytał, "co się stało z tymi 9 milionami, że one nie odnajdują się dzisiaj w Solidarności. Przewodniczący "S" dostał gromkie brawa.
- Solidarność nie dała się sprowokować 30 lat temu, kiedy powstawała, kiedy się rodziła, nie dała się sprowokować i dzisiaj, i za to wam dziękuję - dodał Śniadek. Buzek: rocznica radosnego wydarzenia
- Przeżywamy rocznicę radosnego, wspaniałego wydarzenia; niewiele jest takich wydarzeń w naszej trudnej historii - podkreślił przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek podczas zjazdu Solidarności.
Buzek, 30 lat temu działacz pierwszej Solidarności, w swym przemówieniu nawiązał do pierwszego zjazdu związku jesienią 1981 r. - W radosnym nastroju zjeżdżali się delegaci, a także obywatele z całego kraju, uczestniczyli w tym mieszkańcy Trójmiasta. Pamiętam te brodate, bardzo młode wtedy twarze, bujne czupryny, długie włosy, ale także mocne i zdecydowane słowa - wspominał przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Mówił o "sile" pierwszego zjazdu.
- To dla mnie to wielki zaszczyt, że mogę stanąć przed wami ponownie tutaj na zjeździe mojej Solidarności - dodał Buzek. Zaznaczył, że 30 lat temu nie mógł przypuszczać, że obecnie jako przewodniczący PE będzie miał zaszczyt przekazać zebranym "wyrazy szacunku i najlepsze życzenia od mieszkańców Europy".
Buzek przypomniał, że społeczeństwo przed 30 laty upomniało się o podstawowe prawa: do bezpiecznej pracy, zaopatrzenia w sklepach, wolnego organizowania się. - Mieliśmy wiele bieżących problemów, ale pamiętajmy, mieliśmy też odwagę marzyć i walczyć o coś więcej - o wolną Polskę. To marzenie nam się spełniło - powiedział Buzek.
Obama napisał list: zmieniliście bieg historii
Polska, organizując ruch solidarnościowy, przypomniała o potędze jednostki, która jest w stanie kształtować swoje przeznaczenie - napisał prezydent USA Barack Obama w liście do uczestników uroczystego zjazdu Solidarności. List odczytał ambasador USA Lee A. Feinstein.
"30 lat temu w Stoczni Gdańskiej odważni mężczyźni i kobiety wywalczyli sobie prawo do strajku i utworzenia niezależnych związków zawodowych. Zwycięstwo i wysiłek takich osób jak Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz oraz Jacek Kuroń przyczyniły się do narodzin Solidarności i związku zawodowego, który szybko stał się ruchem masowym" - napisał Obama.
Prezydent USA podkreślił w liście, że Solidarność była ruchem, który zainicjował pokojowe, demokratyczne przemiany w Polsce i posłużył jako inspiracja w Europie Środkowej i na całym świecie.
"Organizując ruch solidarnościowy naród polski przypomniał nam o potędze jednostki, która jest w stanie kształtować swoje przeznaczenie. W obliczu tyranii i uciemiężenia robotnicy wybrali wolność i demokrację, dzięki czemu zmienili własne państwo i bieg historii" - napisał Obama.
Przypomniał w liście, że Polska i USA są sojusznikami, których łączą wzajemne zobowiązania wynikające z członkostwa w NATO.
Okrzyki i gwizdy na pożegnanie premiera i prezydenta
Gdy salę obrad opuszczali prezydent Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk, towarzyszyły im okrzyki z sali: "Tu jest Polska" i "Solidarność".
Donald Tusk pytany po wyjściu, czy nie żałuje, że wziął udział w zjeździe powiedział: - Nie, nie żałuję.