PolitykaPalikot założy partię?

Palikot założy partię?

Janusz Palikot zapowiedział w „Sygnałach Dnia”, że jeśli zostanie usunięty z PO, to możliwe że założy nową partię polityczną i będzie to formacja centrolewicowa. Politolog dr Jacek Zaleśny z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że w dłuższym horyzoncie czasowym partia posła PO nie miałaby racji bytu, gdyż „poseł – mimo własnego potencjału intelektualnego i zaplecza finansowego - miałby problemy z organizacją struktur partyjnych, zebraniem ludzi, którzy pracowaliby wewnątrz jej struktur na terenie całej Polski, a taki faktyczny warunek musi spełnić partia polityczna, aby mogła liczyć na sukces wyborczy”. Palikot wyraził przekonanie, że powinna istnieć formacja polityczna, która podobnie do niego uważa, że winny katastrofie smoleńskiej jest Lech Kaczyński. Zdaniem posła PO taka formacja mogłaby liczyć nawet na 10-milionowe poparcie.

Palikot założy partię?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paulina Matysiak

16.07.2010 | aktual.: 16.07.2010 19:57

– Pozycja Janusza Palikota jest coraz silniejsza wewnątrz partii, przez co może być coraz bardziej nieobliczalny dla władz PO. Poseł ma świadomość roli jaką pełni we własnej formacji politycznej, tj. wykonywania tych czynności, do których realizacji nie palą się inni członkowie PO. Z tego też względu oczekuje, że również jego oczekiwania będą przez władze PO, których sam jest członkiem, realizowane. W przeciwnym wypadku, powstaje przestrzeń na konflikt wewnątrzpartyjny. Ostentacyjne dystansowanie się od niego premiera Tuska może wywołać krytykę Donalda Tuska; krytykę prowadzoną tym samym ostrym językiem, którym teraz poseł atakuje Jarosława Kaczyńskiego - mówi Wirtualnej Polsce politolog.

Dodaje, że próbkę swych możliwość w tym zakresie poseł już zarysował w wypowiedziach na temat marszałka Grzegorza Schetyny. Zapowiedź posła, że w razie usunięcia z PO utworzy własną partię traktować można jako próbę zaszachowania Donalda Tuska, próbę wskazania, kto od kogo jest faktycznie zależny, kto komu ma się podporządkować. Jeśli wolą władz PO byłoby wykluczenie Janusza Palikota ze struktur PO, to teraz jest na to dobry moment. Im bliżej wyborów parlamentarnych, tym większe jest ryzyko, że odbierze jej część elektoratu.

Niedawno europoseł Filip Kaczmarek złożył w sądzie koleżeńskim wniosek o wykluczenie Janusza Palikota z partii. Zachowanie posła PO ostro potępił również Grzegorz Schetyna, mówiąc, że Palikot sam się wypchnął. – Uważam, że nie ma miejsca w Platformie dla Palikota, ale to nie jest moja decyzja – mówił nowy marszałek sejmu. W „Sygnałach Dnia” Palikot zapowiedział, że chce pozostać w partii Donalda Tuska tak długo jak to będzie możliwe. Jeżeli jednak władze partii podziękują mu za współpracę, postara się stworzyć formację centrolewicową.

Samodzielny polityk

Dr Zaleśny zauważa, że choć poseł Palikot funkcjonuje – w ramach dużej partii PO – jako samodzielny polityk (m.in. ze względu na niezależność finansową, bezwzględność w działaniu, kierowanie lubelską PO), to nie byłby w stanie zorganizować i utrzymać struktur partii tak, by sprawnie wspierały go i promowały w kampanii na obszarze całej Polski.

– Brakuje mu silnych, oddanych zwolenników w ramach klubu parlamentarnego. Bardzo trudno byłoby mu znaleźć zespół ludzi wierzących, że Palikot jest tym przywódcą, z którym warto współpracować, bo poprowadzi do zwycięstwa. Również takim, dla którego warto się poświęcić – mówi politolog, przypominając osobę Marka Jurka, któremu, choć wystąpił z szeregów PiS jako polityk dobrze znany medialnie, darzony społecznym zaufaniem, nie udało się stworzyć liczącej się partii, jak i zdobyć silnej pozycji samodzielnego polityka (przykład: wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich).

- Co innego, gdyby Palikot ubiegał się o fotel prezydenta miasta – mówi dr Zaleśny i wyjaśnia, że wówczas poseł PO mógłby działać bez faktycznego zaplecza ludzkiego. Mógłby wynająć firmę, która zorganizowałaby mu kampanię wyborczą, pomogła w ukształtowaniu właściwego wizerunku. Czym innym jest jednak znalezienie setek osób, wolontariuszy, w każdym województwie, każdym powiecie, bo to jest warunek skutecznego działania politycznego, którzy miesiącami mieliby pracować na rzecz lidera, który na dodatek w każdej chwili może „potłuc okulary” i powiedzieć, że własna partia już go nie interesuje, że woli oddawać się kontemplacji przyrody czy czemuś podobnemu.

Odebrałby część elektoratu Napieralskiemu?

Politolog pytany, czy w przypadku założenia przez Palikota własnej formacji, odebrałby on część elektoratu liderowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu, odpowiada, że „w dłuższym horyzoncie czasowym jest to mało prawdopodobny scenariusz”: – Grzegorz Napieralski jest liderem dużej formacji politycznej, SLD jest partią silnie zakotwiczoną w terenie.

- Sam Grzegorz Napieralski cieszy się poparciem znakomitej większości członków formacji, więc na pewno nie byłoby tak, że Janusz Palikot odebrałby mu współpracowników. Elektorat i współpracownicy lewicy są w całej Polsce. Tego instrumentu nie ma Janusz Palikot i nie byłby w stanie odebrać go liderowi SLD – mówi dr Zaleśny. Dodaje, że inaczej mają się sprawy z celebrytami lewicy. Oni są medialni, mogliby pomóc Januszowi Palikotowi w promocji partii w mass mediach, ale partia, aby cieszyła się poparciem społecznym dłużej niż kilka tygodni, musi być zorganizowana na każdym poziomie, zarówno wojewódzkim, powiatowym, jak i gminnym. To narzędzie ma właśnie Grzegorz Napieralski, a nie ma go – Janusz Palikot. Jest on w stanie utworzyć partię polityczną cieszącą się społecznym zainteresowaniem przez kilka – kilkanaście tygodni, ale nie przez dłuższy okres.

Gdyby Janusz Palikot teraz stworzył partię, to w ciągu najbliższych tygodni poparcie dla Palikota i jego formacji mogłoby wzrastać, kosztem poparcia PO i SLD, ale potem ten zapał by się ulotnił, i partie wróciłyby do tego dzisiejszego status quo – mówi dr Zaleśny.

10-milionowe poparcie

W „Sygnałach Dnia” Palikot wyraził przekonanie, że powinna istnieć formacja polityczna, która podobnie do niego uważa, że winny katastrofie smoleńskiej jest Lech Kaczyński. Zdaniem posła PO taka formacja mogłaby liczyć nawet na 10-milionowe poparcie, bo tyle osób – wg sondażu – popiera jego tezę o winie nieżyjącego prezydenta. Powtórzył też, że Lech Kaczyński nie powinien zostać pochowany na Wawelu, dopóki nie zostaną ustalone okoliczności katastrofy smoleńskiej. Dr Zaleśny zauważa, że tego typu słowa są wyłącznie kwestią retoryki, „nie mającej żadnego umocowania w stanie faktycznym, a przez to i przełożenia na działalność polityczną i partyjną”. – Bo równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że partia polityczna popierająca przywrócenie kary śmierci miałaby ponad 70 % poparcia społecznego, bo tego rzędu odsetek Polaków popiera karę śmierci – mówi ekspert i dodaje, że podobne, jednostkowe sprawy nie są kluczowymi powodami, dla których ludzie organizuje się partie polityczne czy też popierają partie polityczne.

Wczoraj w porannym programie Moniki Olejnik w Radiu Zet Janusz Palikot mówił, że polityka szefa PiS szkodzi „w sposób niebywały” polskiemu państwu. – Wiemy na pewno, że Jarosław Kaczyński jest oszustem, że przez kilka miesięcy oszukiwał cały naród – mówił poseł PO. Prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdziła, że „Palikot nie jest żadnym politykiem, jest rodzajem błazna, człowiekiem absolutnie niepoważnym, kłopotliwym w coraz większym stopniu dla swojej partii”. Jego pozycja jest na tyle silna, że jest i będzie stawał się coraz bardziej nieobliczalny dla własnej formacji

Czy PO pozbędzie się Palikota? – To jest mało prawdopodobne. Janusz Palikot nie tylko wykonuje tę część zadań partyjnych, do których nie palą się inni członkowie PO, ale zarazem, co nie jest bez znaczenia, przed laty finansował Donalda Tuska. Bilbordy z jego wizerunkiem zalały Polskę. Jak wiadomo, nic tak nie wiąże, jak nie spłacone weksle, w tym przypadku o charakterze politycznych zależności. Podobny jest status w PO Mirosława Drzewieckiego. Również między innymi dzięki pomocy Janusza Palikota wybory prezydenckie wygrał Bronisław Komorowski. W skali kraju Janusz Palikot skutecznie mobilizował do udziału w wyborach antypisowski elektorat, choć w swoim mateczniku uzyskał słabszy wynik– zauważa politolog i dodaje, że Palikot jest jednym z kluczowych polityków PO.

– W znacznej mierze wynika to z potencjału intelektualnego, którym dysponuje, i którym przewyższa znaczną część pozostałych parlamentarzystów. Ale również kapitału finansowego, którym dysponuje, co go odróżnia od Jana Rokity czy Zyty Gilowskiej – uważa dr Zaleśny. Zwraca uwagę, że gdyby partia zdecydowała się usunąć Janusza Palikota, to teraz jest na to dobry moment. Czym bliżej wyborów parlamentarnych Janusz Palikot miałby zostać z partii usunięty, tym ryzyko negatywnych dla PO konsekwencji będzie wzrastać – zauważa politolog.

- Pytanie, czy lepiej, żeby Janusz Palikot jeszcze wzrastał i wzmacniał się w ramach PO do czasu aż stwierdzi, że więcej partia zyskuje dzięki niemu niż on dzięki partii, i ryzykować, że w końcu zaatakuje centralnie premiera Tuska, czy też teraz, argumentując, że przesadził, usunąć go z partii? Bo ryzyko, że założy własną formację jest niewielkie. Starczyłoby mu sił najwyżej na kilka tygodni – mówi dr Zaleśny, rozważając, czy Palikot ma dalej tkwić w strukturach partii i wykonywać tę samą brudną robotę, którą wykonuje od lat, kosztem m.in. emocjonalnym, że jego partyjni koledzy wciąż publicznie się od niego dystansują, że nie może spokojnie wyjść na ulicę, bo spotka tam nie tylko zwolenników, ale i zagorzałych przeciwników jego happeningów czy wypowiedzi: - Jego pozycja jest na tyle silna, że jest i będzie stawał się coraz bardziej nieobliczalny dla własnej formacji. Ma potencjał, aby od wewnątrz na swoją modłę porządkować PO. Jeśli byłaby wola usuwania, to teraz jest na to dobry moment. Im bliżej wyborów
parlamentarnych, tym będzie większe ryzyko, że na fali społecznego zainteresowania uda mu się uzyskać kilka procent społecznego poparcia w znacznej mierze kosztem PO.

Z dr. Jackiem Zaleśnym, politologiem, rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1088)