Lepper usłyszał zarzuty. "Grozi mi tyle, że się nie przejmuję"
Andrzej Lepper usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań, bo - według warszawskiej prokuratury - bezpodstawnie zarzucił w 2007 r. Zbigniewowi Ziobrze, że to od niego dowiedział się o planowanej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Grozi za to do trzech lat więzienia. - Mnie już grozi tyle lat, że się nie przejmuję. Udowodnię, że nagrania Ziobry nie są żadnym dowodem w sprawie - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Lepper.
30.08.2010 | aktual.: 30.08.2010 16:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szefowi Samoobrony zarzut postawiła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo. Podejrzany nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień - podała rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska.
Zarzut dotyczy zeznań Leppera złożonych w sierpniu 2007 r. w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie. Zeznał on wówczas, że 4 czerwca 2007 r. Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR, miał powiedzieć mu, ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa, że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa. - Z materiałów sprawy nie wynika, by było to przedmiotem rozmowy - powiedziała Lewandowska.
Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Mówił, że Lepper kłamie, twierdząc, iż to Ziobro poinformował go o akcji CBA; Ziobro uznał to za fałszywe oskarżenie przez Leppera. W sierpniu 2007 r. doszło do ich konfrontacji w śledztwie dotyczącym przecieku z akcji CBA. Dzień później Ziobro ujawnił, że dowodem na prawdziwość jego słów jest nagrana przez niego potajemnie na cyfrowym dyktafonie rozmowa z Lepperem. Nagranie, które nazwał "politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera", Ziobro przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.
W 2008 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie, z braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przestępstwa, umorzyła wątek śledztwa o przeciek dotyczący "fałszywego oskarżenia" Ziobry przez Leppera. Według ówczesnej rzeczniczki prokuratury Katarzyny Szeskiej "nie udało się odnaleźć pliku dźwiękowego z pierwotnym nagraniem rozmowy", bo na płycie CD-R i karcie pamięci dyktafonu przekazanego przez Ziobrę były wyłącznie kopie nagrań z rozmowy. Biegli nie zawarli zaś "jednoznacznych wniosków, które ponad wszelką wątpliwość wykluczałyby jakiekolwiek próby modyfikacji nagranego pliku". Niektórych słów i wypowiedzi nie zdołano odtworzyć ze względu na niskie parametry nagrania, kamuflaż mikrofonu, tło akustyczne, równoczesne wypowiedzi mówców oraz "niewyraźną dykcję".
Lepper: to polityczny atak na mnie!
Andrzej Lepper zapowiada w Wirtualnej Polsce, że podejmie dalsze kroki w tej sprawie. – W 2008 roku prokuratura umorzyła wątek dotyczący nagrania dokonanego przez Ziobrę, bo uznał je za niewiarygodne. Sam Ziobro przyznał, że kila razy taśma była przegrywana i nie dostarczył oryginalnego nagrania. Więc ja pytam: jak tak można? O co tu chodzi? – irytuje się Lepper i mówi, że w "żadnym cywilizowanym kraju śledczy nie biorą pod uwagę nagrań cyfrowych".
Lepper ocenia, że stawiane mu zarzuty ws. składania fałszywych zeznań, to "dalszy atak polityczny na jego osobę", a "cała afera wzięła się z nielegalnej akcji CBA". Jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, nie boi się kary więzienia, jaka grozi mu za składanie fałszywych zeznań: - Mnie już grozi tyle lat, że się niczym nie przejmuję. Udowodnię, że nagrania Ziobry nie są żadnym dowodem - akcentuje.
Dodaje, że miał świadków, którzy potwierdzali przed sądem jego zeznania. - Przedstawiałem przed sądem świadków, którym mówiłem, że uzyskałem od Ziobry informacje. Tymczasem Ziobro nie miał żadnych świadków potwierdzających jego wersję zdarzeń - tłumaczy Lepper.
W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na tę decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując prokuraturze kontynuowanie śledztwa.
W czerwcu bieżącego roku w prokuraturze doszło do konfrontacji Leppera z Ziobrą. - Obaj panowie pozostali przy swoich stanowiskach - powiedziała wtedy Lewandowska. Ziobro mówił wówczas, że liczy iż Lepperowi zostaną postawione zarzuty, i że zostanie skazany. - Jestem przekonany, że taki będzie finał - dodał. Lepper mówił wtedy, że liczy, iż Ziobro przyzna się że nagrywał go, i "że kombinował z tym tzw. gwoździem, gdzie powiedział na początku w 2007 roku, w sierpniu, że to jest nagranie oryginalne".
Lider Samoobrony w 2007 roku stracił stanowisko w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego, który uznał go za "osobę w kręgu podejrzeń" w związku z tzw. aferą gruntową. Chodziło o tajną operację CBA kontrolowanego wręczenia łapówki dwóm osobom, które oferowały podstawionemu agentowi CBA odrolnienie ziemi na Mazurach.
W sierpniu 2009 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał osoby z otoczenia Leppera: Piotra Rybę na 2,5 roku więzienia, a Andrzeja K. na grzywnę. W maju br. Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek Ryby uchylił wyroki skazujące obu podsądnych, oskarżonych o płatną protekcję w tzw. aferze gruntowej. Sprawa będzie ponownie rozpatrywana przez Sąd Rejonowy.
Wcześniej warszawska prokuratura umorzyła śledztwo przeciw szefowi MSWiA w rządzie J. Kaczyńskiego Januszowi Kaczmarkowi; komendantowi głównemu policji Konradowi Kornatowskiemu, szefowi PZU Jaromirowi Netzelowi i biznesmenowi Ryszardowi Krauze. Wszystkim zarzucano utrudnianie wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Samą sprawę przecieku prokuratura także umorzyła.
W drugiej połowie sierpnia Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zamknęła śledztwo przeciwko b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu i ma wkrótce podjąć decyzję czy skieruje do sądu akt oskarżenia, czy też umorzy postępowanie. Prokuratura zarzuca Kamińskiemu nadużycie uprawnień, kierowanie nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i kierowanie podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty.
Afera gruntowa doprowadziła do dymisji Leppera i Kaczmarka z rządu koalicji PiS, Samoobrony i LPR, a w konsekwencji - rozpadu koalicji i przedterminowych wyborów parlamentarnych, które jesienią 2007 r. wygrała PO.