Lekarze i pielęgniarki apelują do premier o poprawę warunków pracy: sytuacja jest dramatyczna, a dalsze zwlekanie gwałtownie ją pogarsza

• Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych apeluje do premier Szydło o jak najszybsze podjęcie działań
• Z kolei OZLL w liście do premier zwraca uwagę na brak sprawiedliwego systemu wynagradzania pracowników medycznych
• NRPiP oczekuje, że premier w trybie pilnym zwoła posiedzenie Rady Ministrów RP
• Podwyższenie wynagrodzeń pielęgniarek i położnych oraz ustawowe uregulowanie norm zatrudnienia - to główne postulaty osób pikietujących przed budynkiem MZ

Lekarze i pielęgniarki apelują do premier o poprawę warunków pracy: sytuacja jest dramatyczna, a dalsze zwlekanie gwałtownie ją pogarsza
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
146

- Liczba pielęgniarek z roku na roku spada, chętnych do zawodu brak, za dwa lata będą największe szczyty odejść (pielęgniarek). Kto stanie przy łóżku pacjenta? Kto zagwarantuje bezpieczeństwo? - pytał jeden z organizatorów pikiety pielęgniarz Piotr Kacper Irzyk. Podkreślał, że choć podwyższenie wynagrodzeń pielęgniarek jest ważne, to celem manifestujących jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa wykonujących pracę pielęgniarek oraz pacjentów i całego społeczeństwa.

Uczestnicy kilkudziesięcioosobowej pikiety trzymali transparenty m.in. z napisami: "Zdrowie prawem nie towarem", "Najpierw ludzie, potem zyski", "Solidarni z pielęgniarkami". Część osób miała koszulki z napisem "Popieram pielęgniarki z CZD". Skandowano: "Jesteśmy z wami", "Dzisiaj wy, jutro my", "Godne płace pielęgniarek" oraz "Panie ministrze, zapraszamy".

- Aktualny stan zatrudnienia w naszych placówkach absolutnie nie jest wystarczający, aby zapewnić całodobową, profesjonalną i przede wszystkim bezpieczną opiekę naszym pacjentom - mówiła jedna z pikietujących. Oceniała, że protest w Centrum Zdrowia Dziecka "pokazuje patologię, która od lat toczy się w systemie ochrony zdrowia nie na poziomie jednego szpitala, ale w większości placówek w kraju".

Protestujący wyrażali też obawy związane z przygotowywaną ustawą o podstawowej opiece zdrowotnej. Jedna z protestujących oceniała, że nowa regulacja może doprowadzić do likwidacji samodzielnych praktyk pielęgniarskich. - Nie oddamy swojej samodzielności bez walki, nigdy się nie poddamy - mówiła.

Zandberg: musimy w Polsce w końcu zacząć doceniać pracę opiekuńczą

Pikietujących wspierali członkowie kilku partii i organizacji politycznych, m.in. SLD oraz Partii Razem.

- Musimy w Polsce w końcu zacząć doceniać pracę opiekuńczą. Przez całe lata uznawaliśmy za oczywiste, że prezesom płaci się dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, a pielęgniarka pod koniec miesiąca zastanawia się, z czego ma zapłacić rachunki - mówił lider Partii Razem Adrian Zandberg. Dodał, że w wyniku polityki prowadzonej zarówno przez PO jak i PiS w Polsce jest za mało pielęgniarek, bo młodzi ludzie nie decydują się, by pracować w tym zawodzie albo wyjeżdżają z Polski do krajów, gdzie praca opiekuńcza jest "godnie opłacana".

Podczas manifestacji zbierano popisy pod petycją do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o zapewnienie bezpieczeństwa w opiece nad pacjentem. - Tylko odpowiednia do stanu chorych i ich potrzeb liczba pielęgniarek i położnych zagwarantuje opiekę na właściwym i profesjonalnym poziomie - wskazano.

W petycji wpisano też żądanie ustawowego ustalenia minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych, które będą niezależne od decyzji dyrektorów placówek medycznych. Zaznaczono, że powinny one powstać w toku porozumienia z odpowiednimi organami organizacji pielęgniarskich oraz po przeprowadzeniu konsultacji społecznych.

"Konieczne jest niezwłoczne pochylenie się nad stanem, w jakim znajduje się polskie pielęgniarstwo i położnictwo. Dalsze przedłużanie tego stanu nieuchronnie będzie prowadzić do głębokiej zapaści systemu opieki zdrowotnej i negatywnie odbije się na zdrowiu i bezpieczeństwie naszego społeczeństwa" - napisano w petycji.

Petycję od Irzyka odebrała dyrektor departamentu pielęgniarek i położnych Beata Cholewka. - Szkoda, że ten wiec bardziej okazał się polityczny niż merytoryczny. Sami przedstawiciele pielęgniarek mogli być tym zaskoczeni - skomentowała pikietę rzeczniczka resortu zdrowia Milena Kruszewska.

Od 24 maja trwa strajk pielęgniarek w stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka". We wtorek po południu rozpoczęła się kolejna tura rozmów między strajkującymi a dyrekcją placówki.

Związkowcy do premier Szydło: nie odpowiedziała Pani na ten list

"Pani Premier! Niejednokrotnie deklarowała Pani, że poprawa sytuacji polskich pielęgniarek i położnych będzie priorytetem Rządu RP i dawała wyraz swojemu oburzeniu, że Pani poprzednicy dopuścili się w tej kwestii tak wielkich zaniedbań" - przypomina Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych w liście do Beaty Szydło.

Pielęgniarski samorząd wskazuje, że już teraz mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników pielęgniarek przypadających na tysiąc mieszkańców, a jeśli nic się nie zmieni, niebawem spadnie on poniżej 4 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców, gdy średnia europejska jest dwukrotnie wyższa.

"Co roku znacząca część z ok. 5 tys. absolwentów studiów pielęgniarskich i położniczych nie podejmuje pracy w swoim zawodzie lub podejmuje ją w innym kraju" - podkreśla NRPiP. Jak zauważono mamy doskonały system kształcenia, a o nasze absolwentki zabiegają szpitale w całej Europie. "Dlaczego Polskę stać na kształcenie kadr, a nie stać na zatrzymanie ich w kraju?" - pytają pielęgniarki.

Przekonują, że polskie pielęgniarki i położne chcą pracować w kraju i tu zakładać rodziny, jednak sytuacja ekonomiczna niejednokrotnie zmusza je wyjazdu z Polski. Te, które mimo wszystko zostają, pracują coraz ciężej, nawet po 300 godzin miesięcznie, często w kilku miejscach i - jak wskazuje NRPiP - coraz głośniej mówią, że w obecnej sytuacji zagrożone jest nie tylko ich zdrowie i byt ekonomiczny, ale także bezpieczeństwo pacjentów.

"Dłuższe zwlekanie z podjęciem niezbędnych decyzji grozi odejściem od łóżek pacjentów większości pielęgniarek i położnych. Nie z powodu strajków, ale przede wszystkim demografii - na emerytury przejdzie niebawem jedna trzecia zatrudnionych, pozostałe zmienią zawód lub wyjadą" - ostrzega samorząd.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy apeluje z kolei do premier "o osobiste zaangażowanie w rozwiązanie jednego z najbardziej nabrzmiałych problemów polskiej służby zdrowia, jakim jest brak sprawiedliwego systemu wynagradzania pracowników medycznych".

Według OZZL jest to problem ogólnospołeczny, gdyż jego skutki dotykają też pacjentów i mają bezpośredni wpływ na dysfunkcjonalność publicznej ochrony zdrowia.

Związek przekonuje, że jest to systemowy problem: "w Polsce państwo narzuca dowolnie niskie (poza nielicznymi wyjątkami) ceny za refundowane świadczenia zdrowotne i zmusza szpitale do zbilansowania się, a pensje pracowników mają być buforem łagodzącym niedobór publicznych środków przeznaczonych na lecznictwo".

"Każdy realny sprzeciw pracowników wobec tej niesprawiedliwości, np. w postaci strajku, traktowany jest przez rządzących jako "porzucenie chorych". Ten szantaż moralny stosowany przez państwo wobec pracowników medycznych jest podstawą utrzymania niesprawiedliwego sytemu" - przekonują związkowcy.

OZZL przypomina, że od wielu lat zwracał się do kolejnych rządów, również do obecnego, o rozwiązanie tego problemu - jednak bezskutecznie. W ostatnich miesiącach także grupa 9 związków zawodowych skupiających wszystkie zawody medyczne w specjalnym liście do premier wysunęła podobny postulat. "Nie odpowiedziała Pani na ten list" - przypominają związkowcy.

Ich zdaniem rozwiązanie problemu wynagrodzeń pracowników medycznych przerasta to możliwości samego ministra zdrowia, bo musi wiązać się z istotnym zwiększeniem nakładów na publiczną opiekę zdrowotną, dlatego powinna się w zaangażować osobiście premier.

NRPiP oczekuje, że premier zwoła w trybie pilnym posiedzenie Rady Ministrów, na którym zostaną podjęte decyzje, które zatrzymają w zawodzie pielęgniarki i położne pracujące w Polsce oraz skłonią do powrotu pracujące poza jej granicami. Jednocześnie samorząd deklaruje daleko idącą pomoc we wskazywaniu rozwiązań.

Na najbliższym posiedzeniu sejmu, w środę, rząd ma udzielić informacji na temat obecnej sytuacji w Centrum Zdrowia Dziecka.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Eksplozje w Iwano-Frankowsku. Wiadomo, kto za nimi stoi
Eksplozje w Iwano-Frankowsku. Wiadomo, kto za nimi stoi
Skandal w Niemczech. 150 euro za pozwolenie na pobyt
Skandal w Niemczech. 150 euro za pozwolenie na pobyt
Spotkanie Tusk - Erdogan. Rozmawiali o Rosji i Ukrainie
Spotkanie Tusk - Erdogan. Rozmawiali o Rosji i Ukrainie
USA naciskają na Komitet Noblowski w sprawie Trumpa
USA naciskają na Komitet Noblowski w sprawie Trumpa
"Wymiana ambasadorów". Ujawniamy propozycję Dudy dla Sikorskiego
"Wymiana ambasadorów". Ujawniamy propozycję Dudy dla Sikorskiego
Szef MSZ Słowacji zwrócił się do Putina. "Natychmiast"
Szef MSZ Słowacji zwrócił się do Putina. "Natychmiast"
Kolejny alarm w oknie życia w Wieluniu. Trafiło tam piąte dziecko
Kolejny alarm w oknie życia w Wieluniu. Trafiło tam piąte dziecko
Zatrzymani na granicy z Ukrainą. Dyplomata próbował przemycić ludzi
Zatrzymani na granicy z Ukrainą. Dyplomata próbował przemycić ludzi
Pełnomocnik potwierdza. Poseł PiS na oddziale. Są zażalenia
Pełnomocnik potwierdza. Poseł PiS na oddziale. Są zażalenia
Nadciągają niże genueńskie. Przyniosą ulewy i śnieg
Nadciągają niże genueńskie. Przyniosą ulewy i śnieg
NFZ podnosi ceny w sanatoriach już od maja. Kto zapłaci najwięcej?
NFZ podnosi ceny w sanatoriach już od maja. Kto zapłaci najwięcej?
Kilkugodzinne negocjacje pod ambasadą. Kobieta zabarykadowała się w aucie
Kilkugodzinne negocjacje pod ambasadą. Kobieta zabarykadowała się w aucie