Krytykują PO za spot z dzieckiem. To samo robiły inne partie, także PiS
Po opublikowaniu przez PO spotu, w którym mała dziewczynka pyta o "gorszy sort", w sieci wybuchła burza. Dyskusja o wykorzystywaniu dzieci w polityce odbyła się też w TVP INFO. Problem w tym, że w tej kwestii właściwie żadna z partii nie ma czystego sumienia - dzieci wielokrotnie pojawiały się w spotach PiS, na spotkaniach wyborczych, a później także na imprezach z udziałem premier Beaty Szydło.
05.05.2017 | aktual.: 05.05.2017 15:15
Platforma Obywatelska intensywnie walczy o frekwencję na swoim sobotnim marszu. Na warszawskich autobusach są wielkoformatowe ogłoszenia, a do skrzynek pocztowych mieszkańców stolicy trafiły ulotki. Sporo jest też spotów. Większość to smutne gadające głowy, ale na tym tle odróżnia się ten opublikowany w czwartkowe popołudnie. Jego główną bohaterką jest mała dziewczynka, która pyta mamę o znaczenie słów "gorszy sort".
Burza
Po publikacji spotu w sieci wybuchła burza - przeciwnicy PO zarzucają, że partia wykorzystuje dzieci do walki politycznej. Problem w tym, że to nie pierwszy taki przypadek. Właściwie w każdej kampanii wyborczej pojawiają się nieletni - czy to w spotach, czy na wydarzeniach z udziałem polityków. Dlaczego? Bo nic lepiej nie ociepla wizerunku sztywnych polityków, niż grupka bawiących się w tle dzieci.
Wręcz szokujące jest, że politycy PiS (jak Marek Suski w Radiu Maryja)
czy wspierające PiS media (poranna dyskusja w TVP INFO), wytykają Platformie tę sprawę. Wszak cała kampania wyborcza PiS w 2015 roku była oparta na programie 500+, a więc dzieci pojawiały się właściwie na każdym kroku. - np. w spotach partii: tym z sierpnia 2015 roku (patrz powyżej) czy kolejnym, z września 2015.
Wszystkie dzieci PiS
Już po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość Beata Szydło często spotykała się z dziećmi. Wystąpiły m.in. w spocie świątecznym Kancelarii Premiera (obok m.in. Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobry i Beaty Kempy). Bawiące się dzieci stanowiły też tło dla konferencji prasowych poświęconych programowi 500+. Tak było zarówno, kiedy program inaugurowano, jak i podczas podsumowania pierwszego roku jego działalności.
Dzieci pojawiały się także podczas kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Obecny prezydent w kwietniu spotkał się z rodzinami, by przedstawić swój program dla nich. Kandydat PiS mówił do rodziców, ale w tle bawiły się dzieci. Doskonale skrojona pod telewizję scenka. Z dziećmi spotykał się też sam Jarosław Kaczyński. Podczas kampanii wyborczej w 2010 roku zorganizowano mu spotkanie z dziećmi, które zadawały liderowi PiS pytania.
Nie tylko PiS
Ale dzieci pojawiały się też w kampaniach innych partii politycznych. W 2010 roku ówczesny szef SLD Grzegorz Napieralski postanowił wykorzystać swoje córki w kampanii prezydenckiej. Zabrał je więc do księgarni, by zwrócić uwagę na wysokie koszty podręczników szkolnych. PKilkuletnie dziewczynki były przerażone tłumem dziennikarzy, fleszami aparatów i gąszczem kabli od mikrofonów.
Zresztą ocieplanie wizerunku polityków za pomocą nieletnich nie jest tylko polską domeną. Kampania prezydencka w USA nie może obyć się bez zdjęć kandydatów pozujących z bobasami, czy to swoimi, czy to zwolenników, którzy przyszli z nimi na wiec. Dlatego nagłe oburzanie się na to, że jedna czy druga partia zrobiła spot z dzieckiem/dziećmi to tylko kolejna odsłona zwykłej partyjnej wojenki.