PolitykaJarosław Kaczyński wnosi o wotum nieufności dla rządu. "Ośmieszony i skompromitowany"

Jarosław Kaczyński wnosi o wotum nieufności dla rządu. "Ośmieszony i skompromitowany"

Debata w sejmie nad odwołaniem obecnej Rady Ministrów i powołaniem na premiera socjologa, prof. Piotra Glińskiego. Wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska złożył PiS. - Kandydat na premiera nie może normalnie wystąpić w sejmie. Ktoś się boi - stwierdził Jarosław Kaczyński, mówiąc o tym, że już klika miesięcy temu uniemożliwiono wystąpienie kandydata na premiera prof. Glińskiego. - Tu chodzi o ten styl, dwór, cygara przywożone z Kuby - mówił Kaczyński.

09.07.2014 | aktual.: 09.07.2014 12:32

Przed zabraniem głosu, kiedy Jarosław Kaczyński wszedł na mównicę sejmową, rozlała się woda ze szklanki. - No to się rozlało - zażartował prezes PiS.

- Opozycja uważa, że trwanie takiego rządu jest szkodliwe dla kraju - oznajmił Kaczyński. Dodał, że "rząd jest zły i niesprawny, zajmuje się propagandowymi grami, za nic ma konstytucję".

- Rząd za nic ma prawo, konstytucję, demokrację, (to rząd), który dla swojej obrony jest gotów sięgnąć do środków policyjnych, ukrywa prawdę, który jest przy tym doszczętnie skompromitowany i ośmieszony - podkreślił Kaczyński.

Przypomniał, że opozycja ma prawo do zaproponowania zmiany rządu - w sytuacji, gdy jego trwanie jest szkodliwe dla Polski. - W tej sytuacji podziały partyjne tracą znaczenie - podkreślił prezes PiS.

Jego zdaniem, służba dla kraju jest nie do pogodzenia z poparciem dla rządu Tuska, który - jak przekonywał - jest "zły, niesprawny, zajmuje się socjotechnicznymi i propagandowymi grami ze społeczeństwem".

Prezes PiS przekonywał też, że sejm ma wszelkie instrumenty, aby dokonać zmiany rządu. - Kandydat na premiera nie może tutaj wystąpić, nie ma też normalnej dyskusji, ktoś się boi, (...) żeby sejm ustami swoich przedstawicieli nie mógł wypowiedzieć wielu krytycznych i prawdziwych słów pod adresem rządu - zaznaczył.

Prezes PiS wytykał rządowi bezrobocie w Polsce oraz kolejki pacjentów do służby zdrowia. - W służbie zdrowia wszystko się odbywa po staremu, mimo obietnic poprawy - wskazywał.

Kaczyński: rząd nie rozwiązał problemów bezrobocia i nędzy

- Bezrobocie, niewydolność systemu emerytalnego, nędza to wciąż aktualne problemy, których rząd nie rozwiązał - powiedział Kaczyński.

Prezes PiS przypomniał zarzuty wobec rządu, jakie wysuwał podczas debaty nad poprzednim wnioskiem PiS o wotum nieufności dla rządu, odrzuconym przez sejm w marcu w 2013 r. - Trzeba postawić pytanie, czy te zarzuty są w dalszym ciągu aktualne. Czy może rząd wszedł na drogę naprawy, był zły, a teraz jest lepszy? Jeżeli spojrzeć na te zarzuty (...) to niestety w żadnym wypadku tego twierdzenia nie da się obronić - powiedział Kaczyński.

Lider PiS ocenił, że nic się nie zmieniło w ostatnim czasie w Polsce w kwestii "deficytu pracy". Podkreślił, że co prawda bezrobocie nieznacznie spadło, ale zwiększyła się emigracja. Zaznaczył, że rząd mimo zapowiedzi nie zrobił nic w sprawie umów śmieciowych. Kaczyński podkreślił też, że od 2010 r. zmniejszyły się z 7 mld do 4,2 mld zł wydatki z Funduszu Pracy na aktywizację bezrobotnych.

Kaczyński przekonywał, że nic nie zmieniło też się w obszarze ochrony zdrowia. - Mamy w dalszym ciągu tego samego fatalnego ministra i mamy jedyne remedium na tą sytuację, jaką zdołano wymyślić, to są prywatyzacje, komercjalizacje. Przy czym te prywatyzacje często przybierają charakter aferalny - dodał. Podkreślił, że "po staremu" jest także wszystko, jeśli chodzi o kolejki do lekarzy.

Lider PiS ocenił, że nic nowego nie dzieje się także w sprawie "katastrofy demograficznej", a także w kwestiach społecznych, takich jak stabilność systemu emerytalnego czy nędza.

- Jedyna droga to odbudowa systemu opartego na solidarności społecznej. Nic w tym kierunku się nie dzieje - zaznaczył. Kaczyński powiedział, że 1,8 mln gospodarstw domowych korzysta z opieki społecznej. - To jest 700-800 tys. niedożywionych dzieci. To wszystko w dalszym ciągu trwa - powiedział. Zaznaczył, że obecny rząd nie podjął wysiłku zwiększenia liczby mieszkań ani wyrównania różnic międzyregionalnych.

W przemówieniu prezesa PiS znalazły się także: kwestia mieszkaniowa, zmiany w systemie emerytalnym, sytuacja biednych regionów, polskiej wsi i rolnictwa, wymiar sprawiedliwości, służby specjalne.

- Mamy sprawę kolejną: oświata, szkolnictwo wyższe, kultura. Oświata: sprawy gimnazjów - nierozwiązane, szkół zawodowych - nierozwiązane, nauczanie historii - nierozwiązane, sprawy zwijania sieci szkół - wymieniał Kaczyński. Prezes PiS mówił, że w dalszym ciągu nie jest rozwiązany problem podręczników i nadzoru pedagogicznego. - System oświaty jest archipelagiem niezależnych od siebie wysp - ocenił.

Kaczyński: mamy kryzys aparatu państwowego

- Mamy do czynienia z poważnym kryzysem polskiego państwa. (...) Mamy kryzys aparatu państwowego, jego korporacjonizację, mamy kryzys służb mundurowych, mamy niebywały wręcz bałagan w służbach specjalnych. Mamy kryzys polskiego samorządu - wyliczał prezes PiS.

Jak mówił, obecna ekipa rządząca "odrzuca" też podstawowe założenie w demokracji, że "władza może się zmienić". - Że jakaś partia czy koalicja partii rządzi i przyjmuje założenie, że w razie innego wyniku wyborów może być zmieniona - powiedział Kaczyński.

Według prezesa PiS kryzys polskiego państwa najbardziej widoczny jest w niezawisłości sądownictwa. - Bo sądy są, można powiedzieć, ostatnią barykadą Rzeczypospolitej, ostatnią gwarancją przestrzegania prawa - zaznaczył Kaczyński.

- Co się stało z tym panem, który został poprzez prowokację dziennikarską schwytany na tym, że jest całkowicie dyspozycyjny jako prezes sądu wobec rządu - ano, sądzi dalej. A co się stało z tym dziennikarzem, który dokonał tej prowokacji - metoda stosowana w całym świecie przez dziennikarzy - on ma bardzo poważne kłopoty - mówił Kaczyński, nawiązując do sprawy b. prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, obwinionego o uchybienie godności sędziego w związku ze sprawą Amber Gold. Sędzia Ryszard Milewski wskutek kary dyscyplinarnej został przeniesiony do apelacji białostockiej.

Innym przykładem kryzysu w wymiarze sprawiedliwości ma być, według Kaczyńskiego, sprawa byłego marszałka województwa podkarpackiego - Mirosława Karapyty.

- Pan Karapyta - dwadzieścia kilka zarzutów, chodzi sobie spokojnie po Rzeszowie (...) i jeszcze się odgraża ludziom, którzy mu przypominają zarzuty, tą przeszłość - procesami. To jest najlepszy dowód na to, co się w tej chwili w Polsce dzieje - powiedział prezes PiS.

Kaczyński: gigantyczny bałagan ws. bezpieczeństwa energetycznego

Prezes PiS ocenił, że w sferze bezpieczeństwa energetycznego panuje w Polsce "gigantyczny bałagan". Zarzucił też rządowi, że rozwijając armię nie uwzględnia zmieniającej się sytuacji w Europie.

Mówiąc o bezpieczeństwie energetycznym Kaczyński przywołał kwestię budowy gazoportu jako strategicznej dla Polski inwestycji.

- Kiedy (gazoport) będzie skończony? Miał być w 2014 r. Mówi się teraz o 2017 r., a tak naprawdę, nie wiadomo kiedy. To jest sprawa podstawowa, ale nie jedyna. Nie wiadomo, co z węglem, który przeżywa ciężki kryzys, nie wiadomo, co z energią atomową, gdzie przygotowania do przygotowań za bardzo wysokie pensje trwają już od lat. Nie wiadomo, gdzie ręce włożyć, to jest gigantyczny bałagan w tej strategicznej sferze - mówił Kaczyński.

Zdaniem lidera PiS wydatki na wojsko nie są dostosowane do obecnej sytuacji w Europie. - Sytuacja się zmieniła i nie ma na to żadnej reakcji. Ten zarzut, który stawiłem 16 miesięcy temu (podczas rozpatrywania poprzedniego wniosku PiS o konstruktywne wotum nieufności w marcu ubiegłego roku - przyp. red.) nie tylko jest aktualny, trzeba go wyraźnie zaostrzyć - oświadczył Kaczyński.

Kaczyński: w Polsce w ostatnich latach stagnacja gospodarcza

Kaczyński powiedział, że rząd "przy pomocy likwidacji OFE" obniżył dług publiczny o przeszło 100 mld zł. - Oczywiście na papierze - uważa lider PiS. Jak dodał, w czasie obecnych rządów została wygaszona dynamika gospodarcza - do 2 proc. wzrostu w 2012 oraz 1,6 proc. w 2013 r. - i zdecydowane zwiększono "ukryty" dług. Jego zdaniem, wzrost na takim poziomie jak w 2012 i 2013 r., to de facto stagnacja gospodarcza.

- To nie jest sztuka zmniejszać deficyt budżetowy takim kosztem. Można go zmniejszać także mając bardzo dobry rozwój gospodarczy. Czy tak musi być? Ktoś może powiedzieć, że nie ma wyjścia, nie było innych możliwości. Są inne możliwości, są gotowe ustawy dotyczące reformy finansów publicznych - powiedział Kaczyński uzasadniając w sejmie wniosek swojej partii o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Według lidera PiS można m.in. zlikwidować "wyprowadzanie z Polski wielkich sum bez opodatkowania".

Kaczyński krytykował też sposób realizacji inwestycji infrastrukturalnych w Polsce, m.in. wysokie koszty budowy dróg szybkiego ruchu i autostrad. Dodał, że poprawiła się sytuacja na kolei choć skrytykował jednak m.in. budowę linii kolejowej Śląsk-Gdańsk, po której - jak mówił - ma jeździć pociąg Pendolino. - Tylko 160 km będzie gotowych do końca tego roku do rozwijania prędkości powyżej 200 km/h. A po to kupiono Pendolino, żeby tak jeździć. Pod tym względem wydaje się, że jest bardzo niedobrze - zaznaczył.

- Ta grupa rządząca nie uznaje reguł demokracji - stwierdził Kaczyński. I dodał: "doprowadziliście do kryzysu państwa polskiego".

Kaczyński: polska polityka zagraniczna poniosła klęskę

Kaczyński skrytykował politykę zagraniczną rządu Tuska, która - jak mówił - "została ostatnio zweryfikowana w sytuacji bardzo dramatycznej, sytuacji ukraińskiej". Przypominał próby pojednania z Rosją, które podejmował rząd Tuska od początku istnienia i stawianie na "demokratyczną Rosję". - No i co się stało? - pytał.

Zarzucił prowadzenie niekonsekwentnej polityki wobec Ukrainy. Według Kaczyńskiego, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas swoich negocjacji w Kijowie "straszył śmiercią ludzi, którzy przewodzili opozycji, gdy prezydent Janukowycz był już spakowany przed ucieczką do Moskwy". - Chodziło być może o to, by skłócić ich z Majdanem albo też chodziło o skrajną głupotę i kompletną nieumiejętność rozpoznania sytuacji - powiedział prezes PiS.

Po wybuchu ostrego konfliktu na Ukrainie, relacjonował Kaczyński, zaszła zmiana w aktywności rządu w tej sprawie. - Mamy bardzo twarde słowa, ale szybko wycofane. Szybko premier oświadcza, że nie staniemy na czele antyrosyjskiej krucjaty, szybko rezygnujemy z wejścia w tą rolę, która nam dawała pewne znaczenie w Europie - mówił. - Bo kiedy za naszych rządów należeliśmy do tych trzech państw, które przeciwstawiały się nadmiernym wpływom rosyjskim, to wtedy to znaczenie mieliśmy - dodał.

- Zostaliśmy ze sprawy ukraińskiej wypchnięci. W tej chwili ta sprawa jest załatwiana bez nas, chociaż jesteśmy sąsiadem Ukrainy, obok Rosji największym, i powinniśmy w tym uczestniczyć. To jest kwestia naszego znaczenia, naszym zasobem znaczenia jest wschód, ale oczywiście nie Rosja, bo tu relacje są takie, jak określiła historia i tego łatwo nie zmienimy (...). I z tego zrezygnowaliśmy, przegraliśmy w sposób haniebny - oświadczył także prezes PiS.

- Gdyby nie było nawet taśm prawdy, byłyby podstawy do tego, by złożyć wniosek o wotum nieufności - dodał.

Kaczyński: Sikorski zwalczał sojusz ze Stanami Zjednoczonymi

- Minister wykłada karty na stół, premier go nie odwołał, przez cały czas go toleruje, przez cały czas ta polityka jest tolerowana, tzn. jedno się mówi, drugie się robi - podkreślił Kaczyński, odnosząc się do słów Sikorskiego w trakcie podsłuchanej nielegalnie rozmowy dotyczącej znaczenia sojuszu z USA. W styczniu br. odbyła się rozmowa Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Jej zapis znalazł się wśród nagrań opublikowanych przez tygodnik "Wprost".

Prezes PiS ocenił, że w sprawie nielegalnych nagrań ośmieszyły się polskie służby. - Mówiłem kilkanaście miesięcy temu, że jest tam gigantyczny bałagan i to się całkowicie potwierdziło. One praktycznie rzecz biorąc nie istnieją, no państwo jest teoretyczne. I to ośmiesza ten rząd - powiedział Kaczyński.

Jego zdaniem wobec tygodnika "Wprost", który opublikował nagrania z podsłuchów, użyto "metod policyjnych - w sposób jawny, ale ukryty". - Dziennikarze - i nie ma powodu im nie wierzyć - skarżą się dzisiaj na potężne naciski. Władza oczywiście ma prawo chcieć się dowiedzieć, kto dokonał tych nagrań, ale są tutaj pewne granice, których w żadnym wypadku nie wolno bez ośmieszania się, bez kompromitowania się przekraczać - powiedział szef PiS.

Kaczyński nazywa taśmy opublikowane przez tygodnik "Wprost" - "taśmami prawdy". - Nawet gdyby ich nie było, to byłyby podstawy do tego, żeby złożyć wniosek o wotum nieufności dla rządu - twierdzi. Kaczyński określa afery rządów PO-PSL jako "mniejsze", "średnie" i "większe". - Takie deszcze i deszczyki, a teraz mamy do czynienia z prawdziwym oberwaniem chmury - mówił prezes PiS.

Kaczyński odniósł się także od języka, jakim politycy nagrani na taśmach "Wprost" posługiwali się w prywatnych rozmowach. - Tu nie chodzi tylko o język, ale o typ świadomości. Dresiarsko-knajacki - ocenił Kaczyński.

Dalej kontynuował: "podsłuchani politycy ujawnili prawdziwą diagnozę sytuacji w kraju. Została wulgarnie przedstawiona, ale jest celna". Dodaje, że ludzie władzy wiedzą jak jest naprawdę, ale "cynicznie oszukują społeczeństwo". Podkreśla, że z nagranych rozmów wynika także, że ludzie władzy łamią prawo, lekceważą konstytucję. - Minister i szef NBP mogą, oczywiście, rozmawiać o ustawie, ale nie mogą mówić: ja ci to, a ty mi to - mówi.

Kaczyński: prof. Gliński to najlepszy kandydat na premiera

Kaczyński przypomniał, że PiS już raz zgłosiło wiosek o konstruktywne wotum nieufności - na początku zeszłego roku. Wtedy także kandydatem PiS na premiera technicznego rządu był prof. Gliński. W marcu 2013 r. sejm odrzucił wniosek PiS. - Chęć bronienia się za wszelka cenę, bronienia całego tego układu, całej tej rządzącej grupy, a nawet czegoś szerszego - establishmentu, jest silniejsza niż cokolwiek innego, niż zdrowy rozsądek, niż poczucie przyzwoitości - ocenił tamto głosowanie Kaczyński.

Szef PiS podkreślił, że jego partia ponownie wysuwa prof. Glińskiego na premiera, bo jest to kandydat "najlepszy i znakomicie przygotowany pod każdym względem". - Dziś (prof. Gliński) jest gotów, mając znacznie większe doświadczenie niż 16 miesięcy temu podjąć się misji - i tu znów potrzebne jest wyjaśnienie - misji rządu czysto technicznego, który ma doprowadzić do wyborów - zaznaczył lider Prawa i Sprawiedliwości.

- Po prostu przy tym rządzie uczciwe wybory są mało prawdopodobne - ocenił Kaczyński. - Ta misja (Glińskiego) może doprowadzić do rozwiązania tego arcykryzysu politycznego, bo mamy nie tylko rząd niesprawny, koncentrujący się na propagandzie, grach socjotechnicznych, nieszanujący prawa, nieszanujący demokracji i konstytucji. Mamy rząd skompromitowany doszczętnie i ośmieszony, mamy rząd, który się odwołuje do metod policyjnych. Ale mamy przede wszystkim klasę rządzącą, która do rządzenia państwem się nie nadaje. To jest kwestia do rozwiązania o charakterze zasadniczym, ale to może zostać dokonane tylko przez społeczeństwo w akcie wyborczym, a do tego potrzebny jest rząd (Glińskiego) - zakończył Kaczyński. Wotum nieufności dla rządu

Głosowanie nad odwołaniem obecnego rządu ma się odbyć w piątek.

Inicjatywa PiS to pokłosie tzw. afery podsłuchowej, gdzie nagrane, a następnie opublikowane, zostały rozmowy wielu czołowych polityków PO i urzędników państwowych.

Prof. Gliński jest już po raz kolejny zgłoszony przez PiS jako kandydat na premiera we wniosku o konstruktywne wotum nieufności. W marcu ubiegłego roku wniosek został odrzucony w sejmowym głosowaniu. I to jest jednym z argumentów klubów opozycyjnych przeciw zagłosowaniu za tą propozycją PiS.

Tak jak poprzednio, tak również obecnie profesor nie będzie mógł zabrać głosu w debacie; nie zgadza się na to marszałek sejmu Ewa Kopacz argumentując, że takiej możliwości nie przewiduje regulamin sejmu. Przed rokiem prezes partii Jarosław Kaczyński odtworzył z tabletu fragment wystąpienia Glińskiego z konferencji prasowej. Politycy PiS przyznają, że zastanawiają się, w jaki sposób umożliwić wystąpienie Glińskiemu w środę.

Mimo braku zgody marszałek sejmu kandydat na premiera technicznego wystąpi w sejmie. Swoje przemówienie profesor Piotr Gliński zaplanował na 11.00, ale nie na sali plenarnej.

Wsparcie dla odwołania rządu Tuska deklarują jedynie 12-osobowe koło Solidarnej Polski oraz część posłów niezrzeszonych, m.in. Jarosław Gowin i Jacek Żalek z Polski Razem oraz Przemysław Wipler (Nowa Prawica). - To nie jest kwestia ambicji, tylko dobra Polski; trzeba odwołać najgorszy od wielu lat rząd - powiedział we wtorek rzecznik SP Patryk Jaki.

Lewicowa opozycja wstrzyma się od głosu. Jak poinformował rzecznik Sojuszu Dariusz Joński po wtorkowym, wieczornym posiedzeniu klubu SLD, posłowie tej partii wstrzymają się od głosu. - Nie chcemy głosować ani za rządem premiera Tuska, ani tym bardziej głosować za kabaretowym rządem Glińskiego - mówił lider Sojuszu Leszek Miller. Podobnie zachowa się Twój Ruch. Szef partii Janusz Palikot tłumaczy, że Gliński jest kandydatem prawicowym, więc nie może liczyć na poparcie jego formacji. - Jesteśmy za konstruktywnym wotum nieufności, ale nie może oczekiwać prawica, że lewica zagłosuje na rząd prawicowy. To jest absurdalne - ocenił Palikot.

Liderzy koalicji PO-PSL zgodnie deklarują zamiar obrony rządu. - Przyjęliśmy pewną zasadę, prostą i zrozumiałą, wspólnego działania na tym posiedzeniu i wspólnej obrony rządu. I tak jak dotąd, potwierdzamy zaufanie dla tego rządu, czekamy na wyniki śledztw, które nadzoruje minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz - mówił szef klubu PO Rafał Grupiński. Potwierdza to wicemarszałek sejmu Eugeniusz Grzeszczak z PSL. - Nie mamy w tej sprawie żadnych wątpliwości, to polityczna akcja PiS - ocenił polityk.

W debacie nad wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności przewidziane zostały piętnastominutowe wystąpienia w imieniu klubów. W poniedziałek Prezydium Sejmu i Konwent zdecydowały, że głosu nie zabierze w niej prof. Gliński. - Zasada legalizmu obowiązuje i to wszystkie organy państwowe. Nie ma podstawy w dzisiejszym regulaminie sejmu, żeby dopuścić potencjalnego kandydata na premiera zgłoszonego we wniosku o konstruktywne wotum nieufności, do głosu w sejmie - podkreślił wicemarszałek Cezary Grabarczyk z PO.

Politycy PiS są oburzeni. Wiceprezes partii Beata Szydło uważa, że brak wystąpienia Glińskiego w debacie można rozpatrywać w kategoriach "łamania standardów w dyskusji politycznej". Przyznała, że PiS wciąż zastanawia się, w jaki sposób umożliwić mu wystąpienie. Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt zmian w regulaminie Sejmu, które dopuszczają wystąpienie kandydata na premiera w debacie nad konstruktywnym wotum nieufności. Propozycją nie zajęła się we wtorek komisja regulaminowa.

Wniosek o konstruktywne wotum nieufności musi poprzeć większość ustawowej liczby posłów, czyli 231. Koalicja PO-PSL ma łącznie 234 posłów, zatem by wniosek zdobył odpowiednią większość musiałaby zagłosować za nim nie tylko cała opozycja, ale też co najmniej kilku posłów z klubów koalicyjnych.

Tygodnik "Wprost" upublicznił m.in. zapis rozmów: m.in. Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką; szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim oraz b. ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceszefem resortu finansów Andrzejem Parafianowiczem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)