Eugeniusz Kłopotek dla WP.PL: premier bał się odwołać Sienkiewicza
Eugeniusz Kłopotek (PSL) nie poprze wniosku PiS o wotum nieufności dla rządu. - W scenariuszu PiS-u uczestniczyć nie będę - deklaruje w rozmowie z WP.PL.
Wniosek PiS to pokłosie upublicznionych przez "Wprost" nagrań, na których słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
Premier zapowiedział, że nie odwoła Sienkiewicza. Poinformował też, że nie wysyłał go na rozmowę z Belką.
Kłopotek ocenił, że poniedziałkowa konferencja Donalda Tuska, podczas której premier tłumaczył się z tej sprawy nie zamyka tematu. Pozytywnie przyjmuje zapowiedzi odnośnie upublicznionych stenogramów z nagrania rozmowy Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, że "bez wątpienia prokuratura ma tutaj co robić".
Polityka PSL nie przekonały natomiast tłumaczenia premiera, że spotkanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego odbyło się z inicjatywy Marka Belki. - Ze stenogramów wynika wyraźnie, że to Sienkiewicz był petentem, a premier próbuje nam wcisnąć, że stroną aktywną był szef NBP. To budzi moje wątpliwości - stwierdza.
Premier bał się odwołać szefa MSW?
Wyraża oburzenie, że Tusk nie zdymisjonował ministra, choć mówił o swoich pretensjach wobec Sienkiewicza i podkreślał, że taka rozmowa nie powinna się zdarzyć, "jeśli chodzi o zakres, bo nie jest to zakres obowiązków ministra Sienkiewicza". - Jeśli to nie były wystarczające argumenty przemawiające za tym, żeby z taką osobą dłużej nie pracować to przypomnę, że po samobójstwie w więzieniu trzeciego zabójcy Krzysztofa Olewnika, premier się nie wahał. Natychmiast pociągnął do odpowiedzialności ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, wiceministra Mariana Cichosza oraz prokuratora krajowego Marka Staszaka. Chciałbym się mylić, ale odniosłem wrażenie, że Sienkiewicza nie odwołał, bo bał się to zrobić - mówi Kłopotek.
Odnosząc się do tłumaczeń ministra Sienkiewicza w programie "Kropka nad I" w TVN24, który przekonywał, że w rozmowie z Belką posługiwał się "skrótami myślowymi" poseł PSL mówi tak: - Panie ministrze, nie bądźmy dzieciakami. Mam gorącą prośbę do niektórych polityków: jak już nagrzeszyliście, lepszym rozwianiem jest przyznanie się do winy i szczera deklaracja poprawy, a nie wciskanie Polakom kitu. Naród już tego nie kupi.
Zdaniem Kłopotka, Marek Belka powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. - Wdał się w polityczne targi, które absolutnie nie powinny być łączone z NBP. Mocno się zagalopował. Dyskwalifikuje go też określenie, jakiego użył pod adresem Rady Polityki Pieniężnej oraz to jak pojechał nieszczęsnemu Jerzemu Hausnerowi (według stenogramu prezes NBP mówił o nim, że jest "dygotalny", natomiast Belka tłumaczył, że użył słowa "piwotalny", a więc "obrotowy", "gotowy działać zgodnie z interesem różnych stron" - przyp. js). Na miejscu Hausnera wyzwałbym Belkę na ring - mówi poseł.
"Tusk ma tylko jedno honorowe wyjście - dymisję"
Zdaniem Kłopotka afera podsłuchowa będzie się dalej toczyć i rozrastać, gdyż zadziała efekt kuli śnieżnej. Poseł podkreśla, że nie zmienia swojego zdania, które wyraził w niedzielę, że premier Donald Tusk ma tylko jedno "honorowe" wyjście, którym jest dymisja całego rządu. Podkreśla jednocześnie, że ani on, ani PSL nie będzie uczestniczyć w scenariuszu PiS-u. - Jeśli premier znajdzie się pod ścianą, wtedy trzeba będzie się oddać pod osąd obywateli - uważa.
Zapytany o projekt uchwały kończącej kadencję sejmu, który zamierza złożyć Twój Ruch, stwierdza, że jest na to za wcześnie. - Trzeba poczekać na dalszy rozwój wypadków. PSL będzie dalej zachowywać się racjonalnie. Na pewno nie pomożemy opozycji odwoływać naszego rządu, chyba, że dojdziemy do takiego przekonania, że jedynym rozwiązaniem jest zakończenie kadencji sejmu i rozpisanie nowych wyborów - mówi.
Zdaniem posła PSL na skutek burzy wokół nagrań "Wprost" notowania PO spadną, ale nie będzie to znaczący uszczerbek, bo w społeczeństwie wciąż silna jest obawa przed rządami PiS-u. Przyznaje, że jego ugrupowanie znalazło się w trudnej sytuacji. - Cały czas zadajemy sobie pytanie, do jakiego momentu możemy firmować rząd, któremu przydarzają się takie historie. To dla nas problem - akcentuje.
- Na razie wypowiedzi naszego kierownictwa są wyważone, prezes Piechociński nie lekceważy problemu, bo jest on poważny. Jeśli sprawa nabierze dalszego rozwoju w głąb i wszerz prawdopodobnie premierzy będą musieli sobie po męsku powiedzieć: nie mamy innego wyjścia, musimy poddać się pod osąd obywateli. Bo w takiej sytuacji obstawanie przy swoim może skończyć się katastrofą - konkluduje.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska