Hitler zmuszał Geli do perwersyjnych praktyk seksualnych?
Tak więc okoliczności wskazują na samobójstwo. Dlaczego jednak Geli odebrała sobie życie? Istnieją różne domysły. Próbowano powiązać ową tragedię z rzekomymi nienormalnymi upodobaniami seksualnymi Hitlera. Za świadków koronnych dla tej hipotezy posłużyły dwie osoby. Po pierwsze Otto Strasser, który w roku 1943 r. rozmawiając z przedstawicielami amerykańskiego Office of Strategic Studies, twierdził, że Hitler zmuszał Geli do perwersyjnych praktyk seksualnych; i podmalował swoją informację drastycznymi szczegółami. Drugie źródło to Ernst Hanfstaengl, który w swoich wspomnieniach rozpowszechnił wypowiedź Geli: "Wuj jest potworem. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, co muszę od niego znosić". Hanfstaengl nie pozostawia czytelników w niepewności, jak rozumieć tę ogólnikową skargę - opowiada bowiem, jak to po wspólnie spędzonym wieczorze Hitler w drodze do domu bluzgnął wiązanką gróźb pod adresem swoich przeciwników, a dla większego efektu świsnął w powietrzu pejczem. On, Hanfstaengl, przypadkiem zerknął wtedy
na twarz Geli i "z niejakim przestrachem zauważył wyraz lęku pomieszanego ze wstrętem", który "skrzywił jej twarz na dźwięk tego świszczącego odgłosu". Sugestię autora można rozumieć tylko w jeden sposób: Geli Raubal była ofiarą sadomasochistycznej żądzy swojego wuja Adolfa. W ten sam kontekst wpisują się rewelacje Hanfstaengla o sporządzonych przez Hitlera pornograficznych rysunkach, które jakoby ukazywały Geli w pozycjach, "na które nie zgodziłaby się zawodowa modelka".
Zwłoki Geli na życzenie matki przewieziono do Wiednia i tam pochowano 23 września na Cmentarzu Centralnym (Zentralfriedhof). Hitler nie wziął udziału w ceremonii pogrzebowej. Kilka dni spędził w odosobnieniu nad jeziorem Tegernsee w domu Adolfa Müllera, wydawcy "Voelkischer Beobachter". Jak opisuje w swoich wspomnieniach towarzyszący mu Heinrich Hoffmann, Hitler wyglądał na człowieka "kompletnie załamanego" - obawiano się, że zrobi sobie coś złego, więc jego szofer Julius Schreck zabrał Hitlerowi pistolet. Hoffmann pisze, że przewodniczący NSDAP przez jakiś czas nosił się wręcz z myślą o rezygnacji z polityki.
Bez wątpienia śmierć siostrzenicy była dla Hitlera bolesną stratą. Oznaki żalu nie były udawane. Pokój Geli na Prinzregentenstrasse pozostał niezmieniony; gospodyni musiała dbać, żeby w wazonie stał ciągle bukiet świeżych kwiatów. Jakiś czas później Hitler zamówił u monachijskiego rzeźbiarza Ferdinanda Liebermanna brązowe popiersie zmarłej. W pierwszą rocznicę śmierci odwiedził grób w towarzystwie Goebbelsa i swojej przyrodniej siostry.
Katastrofa w życiu osobistym nie była dla Hitlera przeszkodą w działaniach politycznych, wręcz przeciwnie: zbił na niej kapitał. Odtąd bowiem mógł wreszcie pozować na męża stanu, który postanowił zrzec się wszelkiego osobistego szczęścia i wolny od jakichkolwiek egoistycznych pobudek służyć swojej politycznej misji dla dobra narodu. Rudolf Hess w listopadzie 1931 r. wyraził przekonanie, że brak Geli, która była Hitlerowi "blaskiem słońca" i uprzyjemniała mu "nieliczne godziny odpoczynku we własnych czterech ścianach", da się Hitlerowi "boleśnie we znaki". "Bez reszty zaabsorbowany swoim 'powołaniem', biedak nie może sobie pozwolić na dobrodziejstwo życia małżeńskiego". W biografiach czytamy, że śmierć Geli odmieniła Hitlera i należy ją wręcz traktować jako "jedno z kluczowych przeżyć jego życia osobistego". Twierdzono, że siostrzenica była - nie licząc matki - jedyną kobietą, do której Hitler żywił jakieś głębsze uczucia. Że jego zdolność do kochania - o ile w ogóle można o takowej mówić - wraz z odejściem
Geli uległa dalszemu zubożeniu.