Zwrot ws. Iwony Wieczorek. Mamy komentarz byłego szefa polskiej policji
Jeszcze w czwartek dwie osoby mają usłyszeć zarzuty w związku ze sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek. Sprawa, mimo upływu 12 lat, nadal budzi ogromne emocje. Według byłego szefa polskiej policji gen. Andrzeja Matejuka, który stał na czele Komendy Głównej Policji, kiedy doszło do tragicznego wydarzenia, wygląda na to, że nie jest to medialny powrót sprawy, ale merytoryczny. - Jestem przekonany, że doszły dodatkowe dowody w sprawie. Nad tym pracuje archiwum X - mówi Wirtualnej Polsce.
Od kilku godzin śledczy przesłuchują w Krakowie dwie osoby zatrzymane w śledztwie dotyczącym zaginięcia Iwony Wieczorek. Jak podała Prokuratura Krajowa, z uwagi na dobro prowadzonego postępowania na obecnym etapie nie udziela ona szczegółowych informacji, co do zakresu wykonywanych i planowanych czynności procesowych. Śledczy potwierdzili jedynie, że jeden z zatrzymanych to Paweł P., znajomy Iwony Wieczorek, który w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku imprezował z zaginioną.
Jak podają niektóre media, drugą zatrzymaną osobą ma być kobieta. Według informacji "Faktu" to 34-letnia Joanna. "Swego czasu było o niej głośno. Śledczy brali ją także pod lupę. Była nawet przesłuchiwana w tej sprawie, ale twierdziła, że nic nie wie i nie zna Iwony" - podaje gazeta.
Paweł P. był z Iwoną Wieczorek i innymi znajomymi w klubie, z którego dziewczyna nie wróciła. Później czynnie uczestniczył w jej poszukiwaniach na terenie Trójmiasta. Rozmawiał ze śledczymi, składał zeznania, współpracował. Z kolei Joanna, to ówczesna i obecna partnerka Pawła P. Po analizie logowań i bilingów, śledczy namierzyli, że jej numer telefonu miał poruszać się po drodze tożsamej z telefonem Iwony Wieczorek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zignorował szlaban na Lubelszczyźnie. Kamera nagrała, co zrobił na przejeździe kolejowym
Były szef polskiej policji gen. Andrzej Matejuk w rozmowie z Wirtualną Polską jest przekonany, że w sprawie pojawiły się dodatkowe dowody. - Nad tym pracuje archiwum X, by ślady, które nie nadawały się przed laty do identyfikacji, były ponownie zbadane pod kątem potencjalnych podejrzanych. Mogły być one teraz skojarzone z czyimś DNA. Po tych czynnościach, które zostały wykonane, są zapewne mocne podstawy prawne do postawienia zarzutów. Wygląda na to, że nie jest to medialny powrót sprawy, ale merytoryczny - mówi były Komendant Główny Policji gen. Andrzej Matejuk.
I jak podkreśla, od początku była to sprawa, w której było dużo emocji wśród rodziny, bliskich i znajomych zaginionej Iwony Wieczorek. - Zrozumiałych emocji. Przeżywali tamte wydarzenia i mieli pretensje do policji, że nie udało się rozwiązać tej sprawy. Zawsze jednak podkreślałem, że o tej sprawie nie zapominamy i będziemy kontynuować poszukiwania. Z upływem czasu pojawiły się lepsze narzędzia do identyfikacji śladów, które były zabezpieczone, a których nie można było powiązać wówczas z osobami zatrzymanymi - twierdzi gen. Andrzej Matejuk.
"Sprawa od początku była bulwersująca"
19-letnią Iwonę Wieczorek monitoring zarejestrował po raz ostatni 17 lipca 2010 roku o godz. 4.12 przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie. Kobiety nie odnaleziono do dzisiaj. Przez 12 lat wielokrotnie przeszukiwano m.in. las w Parku Reagana w Gdańsku, a także trójmiejskie ogródki działkowe. Sprawę poszukiwań początkowo umorzono. W marcu 2019 r. trafiła ona do krakowskiego Archiwum X w Małopolskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej. Wcześniej, bo jesienią 2011 r., do przeanalizowania sprawy wysłano doświadczonych funkcjonariuszy Komendy Głównej Policji.
- Sprawa Iwony Wieczorek była od samego początku bardzo ważna, bulwersująca, pracowały przy niej setki policjantów i nie została odłożona na półkę. Cały czas zarówno śledczy, jak i mundurowi przy niej pracowali, a archiwum X dostało narzędzia m.in. dotyczące śladów, pozyskiwania DNA, które finalnie mogło wskazać podejrzanych. Dawniej był problem z identyfikacją tych śladów, obecnie są one co chwilę badane i porównywane w banku śladów, gdzie zgromadzone są dane przestępców - komentuje gen. Andrzej Matejuk.
I jak ujawnia, skład grupy policjantów, który zajmował się sprawą, był wielokrotnie zmieniany. Mimo to nie udało się zatrzymać wówczas nikogo i postawić zarzutów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piesi i rowerzystka. Kamera nagrała dramatyczny moment w Nowym Mieście Lubawskim
"Kluczowa rola archiwum X"
Zdaniem byłego szefa polskiej policji, do zatrzymań nie doszło z braku wystarczających dowodów.
- Niestety, w pracy policji również bywa, że funkcjonariusze albo odbijają się od ściany, albo do niej dochodzą. Na zasadzie: "Wiemy, że coś jest na rzeczy, ale trzeba przełożyć to później na dowody". Jeśli po jednej stronie mamy nieszczęście jednej rodziny, nie możemy dopuścić do pochopnej realizacji, by nastąpiło nieszczęście drugiej rodziny. Pewna ostrożność, kiedy nie ma dowodów, jest lepsza niż 100-procentowa wykrywalność, bo to wtedy powinniśmy się głębiej zastanawiać, o co chodzi. Osoby z zewnątrz patrzą na to inaczej. Domagają się postawienia zarzutów, złapania natychmiast sprawcy itd. A policjanci zaangażowani w tą sprawę byli przygotowani do obiektywnej oceny faktów, choć przecież mogli ulec tzw. przeczuciu czy emocjom. Czasami jak ktoś pójdzie na skróty, to później można spowodować tragedię i fakt, iż przegrywa się sprawę w sądzie - uważa gen. Andrzej Matejuk.
W jego opinii, sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek, ale też i podobne sprawy są przez policję i śledczych w dalszym ciągu były, są i będą kontynuowane.
- Po to powoływaliśmy archiwum X, gdzie trafiali najlepsi fachowcy, by wracać do nierozwiązanych spraw. Z roku na rok zwiększają się możliwości naukowe wykrycia sprawcy, zbadania śladów, itd. Dzięki temu te sprawy, które były dla nas trudne do zakończenia, także poprzez brak bezpośrednich dowodów, dzisiaj mogą zostać zakończone sukcesem. I można do nich wracać - mówi były szef polskiej policji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski