Żołnierze Asada uciekli do Iraku. Rebelianci są coraz bliżej pałacu
Irak przyjął na swoje terytorium ponad tysiąc syryjskich żołnierzy, którzy poprosili o pozwolenie na przekroczenie granicy – podają irackie media. Z kolei rodzina syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada opuściła kraj i uciekła do Rosji. Według oficjalnych syryjskich mediów sam prezydent pozostaje w Damaszku, do którego zbliżają się rebelianci.
Rebelianci zbliżają się do stolicy Syrii, Damaszku. Według różnych źródeł od pałacu prezydenckiego, w którym ma przebywać Baszar al Asad dzieli ich od siedmiu do 20 kilometrów.
Asad ma być rzekomo w pałacu prezydenckim
Prezydent Syriinie opuścił Damaszku, mimo że rebelianci zbliżają się do stolicy - poinformowała kancelaria Asada. "Prezydent kontynuuje swoją pracę oraz wypełnia obowiązki narodowe i konstytucyjne ze stolicy, Damaszku" - czytamy w oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczaili się na Rosjan w zaroślach. Wystarczyły dwa strzały
Wcześniej brytyjski "The Telegraph" podał, że rodzina syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada opuściła kraj i przebywa obecnie na terytorium Federacji Rosyjskiej. Na podjęcie decyzji o ucieczce z kraju wpłynęła też informacja z Moskwy, że Rosja nie zamierza ratować reżimu Asada. Źródło bliskie Kremlowi powiedziało agencji Bloomberga, że Moskwa nie ma planów ratowania syryjskiego prezydenta - dodaje "The Telegraph".
Poddali się i uciekli do Iraku
Jak podała w oświadczeniu iracka państwowa agencja prasowa, powołując się na źródło wojskowe, ponad 1000 żołnierzy armii syryjskiej przybyło do Iraku przez przejście graniczne we wschodniej Syrii.
"Irak przyjął dziś ponad tysiąc żołnierzy armii syryjskiej przez przejście graniczne Al-Kaim w prowincji Anbar. Żołnierze zostali przyjęci, zapewniono im niezbędną opiekę, a ich potrzeby zostały zaspokojone" - czytamy w komunikacie.
Na rosyjskim kanale na Telegramie opublikowano nagrania z przejścia granicznego Al-Kaim. W kadrze widać kilka czołgów T-55, a także BMP-1, BREM-1, ciężarówki z haubicami 122 mm D-30A i pickupy wypełnione po brzegi piechotą.
"Kolejny akcent narastającego upadku – wojska syryjskie poddały się… Irakowi" - komentuje "Wojenny Obserwator".
Sojusznicy nie byli w stanie pomóc
- Upadek syryjskiej armii nie jest szczególnym zaskoczeniem, ale ostatnim razem na jej ratunek przyszli dwaj silni gracze, Rosja i Iran - powiedział w sobotę przedstawiciel administracji USA Amos Hochstein. Oświadczenie Hochsteina opublikowano, kiedy w stolicy Kataru Dausze trwa forum z udziałem szefów MSZ Turcji, Iranu i Rosji.
Hochstein zwrócił uwagę, że sytuacja w Syrii stwarza nowe trudności dla Hezbollahu, jeśli chodzi o dostawy uzbrojenia. Wygląda na to, że Iran wycofuje się z Syrii - dodał wysłannik prezydenta Joe Bidena, cytowany przez agencję Reutera.
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oświadczył z kolei, że "niedopuszczalne" jest, by syryjska "grupa terrorystyczna" przejmowała kontrolę nad terytorium, naruszając jedność kraju. Moskwa wezwała do natychmiastowego zakończenia "wrogich działań" w Syrii.
W ramach trwającej od ponad tygodnia kampanii rebelianci zdobyli już m.in. drugie pod względem wielkości miasto kraju Aleppo i liczącą około pół miliona mieszkańców Hamę.
Syryjscy rebelianci podali w sobotę informacje o kolejnych zajętych terytoriach i oświadczyli, że od obrzeży Damaszku dzieli od kilku do 20 km.
Obok Rosji głównym sojusznikiem reżimu w Damaszku jest Iran. To dzięki wsparciu Moskwy i Teheranu, w tym finansowanych przez Iran bojowników Hezbollahu, Asadowi udało się odzyskać kontrolę nad większością kraju w toczącej się od 2011 r. wojnie domowej. W konflikcie zginęło co najmniej pół miliona osób. Większość walk zakończyła się w 2020 r., a obecne starcia są najpoważniejsze od tego czasu.
źródło: PAP / CNN / BBC