Znowu gorąco wokół Wyspy Węży. Możliwe, że to przygotowania do nowej akcji Rosjan
Rosyjskie rakiety uszkodziły ważny most na południe od Odessy. Z kolei Ukraińcy uderzyli w okupowaną przez Rosjan słynną Wyspę Węży na Morzu Czarnym. Obie akcje mogą świadczyć o przygotowaniach do otwarcia nowego teatru walk na wojnie. Chodzi o ukraiński region, w którym część mieszkańców prawdopodobnie nie witałaby Rosjan koktajlami Mołotowa.
W środę ukraiński sztab poinformował o uderzeniu rakietowym na pozycje wojsk rosyjskich na Wyspie Węży na Morzu Czarnym. Atak zniszczył zestaw obrony przeciwlotniczej Strieła-10 i uszkodził stanowisko dowodzenia. Możliwe, że chodzi o zapobieżenie rosyjskiemu desantowi w regionie Budziak na południe od Odessy. Słynna od pierwszych dni agresji Wyspa Węży stanowi ważny punkt, który mógłby ubezpieczać akcję w tym miejscu na południu Ukrainy.
Dzień wcześniej Rosjanie wykonali pierwszy krok, który można zinterpretować jako przygotowania do desantu. W miejscowości Zatoka rosyjskie rakiety uszkodziły most - jedyną przeprawę łączącą Budziak (m.in. miasta Białogród nad Dniestrem, Izmaił i Kilia) z Odessą i pozostałą częścią Ukrainy. Atak powtórzył się w środę rano. Jedyna alternatywna droga zaopatrzenia prowadzi teraz przez Mołdawię.
Nowa akcja Rosjan? Oto co chcieliby osiągnąć
- Po uszkodzeniu mostu w Zatoce Ukraina może mieć problem ze wzmocnieniem sił obronnych regionie Budziaku. Druga niepokojąca informacja to zamieszczona w mediach społecznościowych relacja ukraińskiego dziennikarza o załadunku pięciu okrętów desantowych w Noworosyjsku, porcie nad Morzem Czarnym. Według relacji miałyby one popłynąć do Berdiańska, ale równie dobrze mogą obrać za cel Krym, a później mogą potencjalnie zostać użyte do desantu na obszar Budziaku - mówi WP Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii pt. "Operacja Ukraina".
- Taki desant na południe od Odessy pasowałby do rosyjskich scenariuszy eskalacji konfliktu przy granicy z Mołdawią oraz "pomocy" dla ludności Naddniestrza. Szczególnie potrzebny byłby Rosjanom teraz, gdy nie mają sukcesów w wyzwalaniu Donbasu - dodaje.
Rozmówca podkreśla, że plany takiej akcji mogły być przygotowane już kilka lat temu. Wcześniej przeszkodą w ich realizacji była m.in. ukraińska załoga na Wyspie Węży, która leży na akwenie w pobliżu tego teatru działań.
Tu uderzą Rosjanie? Specyficzny region
Zdaniem Michała Marka Rosjanie mogliby przeprowadzić desant "stosunkowo małymi siłami, gdyż w regionie Budziak prawdopodobnie Ukraina nie dysponuje silną obroną". Ufortyfikowana jest Odessa i plaże przy mieście. Taka operacja wymusiłaby reakcję sztabu w Kijowie. Wzmocnienie tego kierunku odbyłoby się przy udziale oddziałów walczących na południowym zachodzie kraju. To kolejna korzyść, którą odnieśliby rosyjscy dowódcy.
- W Budziaku istnieją też enklawy, gminy i miasteczka, których mieszkańcy wykazywali już poparcie dla prorosyjskich partii – nadal są osobami silnie zsowietyzowanymi. Rosjanie mogą liczyć, że nie spotkają się z silnym oporem mieszkańców południowych obszarów Budziaku - dodaje analityk. Wszystko to czyni taką akcję możliwą.
Według Michała Marka zagrożeniem desantu są ukraińskie systemy przeciwokrętowe. - Po zatopieniu okrętu Moskwa Rosjanie mogą się obawiać, że kolejne wraki spoczną niedaleko ich krążownika - podsumowuje rozmówca WP.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski