Rosja już nie mogła tego dłużej ukrywać. Nie udało się ewakuować wszystkich z krążownika Moskwa
Rosyjski krążownik Moskwa został trafiony ukraińskimi rakietami Neptun 13 kwietnia. Wkrótce po tym zatonął. Rosyjska propaganda przez ponad tydzień zapewniała, że wszyscy marynarze zostali ewakuowani z okrętu. Dopiero w piątek resort obrony przyznał, że jest jedna ofiara.
Rosjanie jeszcze we wtorek zapewniali, że udało się ewakuować wszystkich marynarzy z krążownika Moskwa. Zapewniali też, że nikt nie zginął. Tymczasem od wielu dni w mediach społecznościowych pojawiały się informacje o zaginionych członkach załogi. Zrozpaczone rodziny poszukiwały jakiejkolwiek informacji o swoich bliskich.
15 kwietnia w sieci społecznościowej Odnoklassniki rosyjscy niezależni dziennikarze znaleźli post kobiety - Warwary Wachruszewej. Poinformowała ona, że jej mąż zmarł w trakcie "wypełniania swoich obowiązków". Na zamieszczonym zdjęciu widać mężczyznę ubranego w mundur oficerski rosyjskiej marynarki wojennej z pagonami podchorążego.
"Nasz bohater! Zginął, wykonując swój obowiązek. Walczył do ostatniego tchu o życie statku. Płaczemy i opłakujemy. Zawsze będziesz bohaterem w naszych sercach" - napisała kobieta.
Dziennikarze skontaktowali się z Wachruszewą. Kobieta potwierdziła, że jej mąż zginął w wyniku zatonięcia krążownika Moskwa. Dowództwo poinformowało ją o tym 14 kwietnia.
Kobieta powiedziała również, że poinformowano ją o zaginięciu 27 członków załogi krążownika.
Ministerstwo Rosji: jedna osoba nie żyje, 27 zaginionych
Po wielu dniach rosyjski resort obrony zorientował się, że nie da się dalej ukrywać prawdy. Oficjalnie zakomunikował więc, że jest jedna ofiara śmiertelna "pożaru na krążowniku Moskwa".
Co więcej, resort poinformował także, o 27 marynarzach, których uznano za zaginionych.
Szef administracji okupacyjnej Sewastopola Michaił Razwożajew poinformował, że jedyną ofiarą z krążownika Moskwa był mąż wspomnianej wcześniej Warwary - Iwan Wachruszew.
Ojciec marynarza: To kłamstwo! Otwarte i cyniczne kłamstwo!
Na informację resortu obrony o zaginionych marynarzach zareagował ojciec jednego z nich - Dmitrij Szkrebets. "A teraz będziemy musieli zbadać sprawę, jak długo może trwać 'zaginięcie' na otwartym morzu" - napisał mężczyzna w poście na rosyjskim portalu społecznościowym Vkontakte.
Wcześniej Szkrebets opublikował w sieci informacje o marynarzach zaginionych po zatonięciu statku i twierdził, że jego syn, Jegor Szkrebets, był na pokładzie statku i służył jako kucharz. Napisał wówczas: "Poinformowano, że cała załoga została ewakuowana. To kłamstwo! Otwarte i cyniczne kłamstwo!".
Na pokładzie miało być około 500 ludzi
Według rosyjskiego niezależnego portalu Meduza, na krążowniku miało być w sumie około 500 ludzi. Zginęło 37, a około 100 zostało rannych. Nie jest znana dokładna liczba zaginionych.
Źródło: cnn.com, pravda.com.ua