Poszukiwania Aleksandry i Oliwii w Częstochowie. Samochód podejrzanego zarejestrowały kamery monitoringu
W sobotni poranek w okolicy ogródków działkowych na obrzeżach Częstochowy wznowiono poszukiwania zaginionych Aleksandry i jej córki Oliwii. O ich zamordowanie podejrzany jest 52-letni mężczyzna. Na apel ws. pomocy w poszukiwaniach zareagowała spora grupa ochotników. Tymczasem Krzysztofa R., podejrzanego o podwójne zabójstwo, krótko po zaginięciu kobiet miały zarejestrować kamery na stacji paliw.
19.02.2022 | aktual.: 19.02.2022 14:18
Już kilka dni temu częstochowska policja apelowała o pomoc do wszystkich osób, które mogą posiadać ważne informacje dotyczące okoliczności zaginięcia Aleksandry i jej córki Oliwii. Jak informuje PAP, odzew na policyjną prośbę jest spory i mundurowi regularnie odbierają różne sygnały, także anonimowe.
- Mamy coraz więcej informacji, które na bieżąco analizujemy i weryfikujemy - przekazała podkom. Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka częstochowskiej policji.
Zarejestrowały go kamery na stacji benzynowej
Tymczasem TVN24 ustalił, iż kamery na pobliskiej stacji paliw zarejestrowały samochód należący do Krzysztofa R., podejrzanego o podwójne zabójstwo.
Z nagrania wynika, że 10 lutego, w dniu zaginięcia Aleksandry i Oliwii, mężczyzna nalał paliwa do kanistra, zapłacił za nie i odjechał. W jakim celu potrzebował benzyny? Tego śledczy na razie nie ustalili.
Znów szukają Aleksandry i Oliwii. Nie brakuje chętnych do pomocy
Prowadzone od kilku dni działania nie przyniosły dotąd przełomu w sprawie. Jak podkreśliła podkom. Chyra-Giereś, są one prowadzone dwutorowo. - Są to zarówno bezpośrednie czynności poszukiwawcze, jak i działania operacyjne - wyjaśniła.
W pomoc policji zaangażowały się społeczne grupy poszukiwawcze i wolontariusze, którzy licznie odpowiedzieli na apel rodziny i znajomych zaginionych kobiet. W sobotni poranek spora grupa chętnych pojawiła się w rejonie ogródków działkowych na obrzeżach miasta. Tam znajduje się działka należąca do 52-letniego Krzysztofa R.
- Podczas tych poszukiwań odnajdowane są rozmaite przedmioty czy fragmenty odzieży, które w razie potrzeby zabezpieczamy i kierujemy do badań; konsultujemy też z rodziną, czy mogły one należeć do zaginionych. Jak dotąd nie został jednak znaleziony żaden przedmiot, który jednoznacznie miałby związek z zaginionymi - zdradziła podkom. Chyra-Giereś.
W sobotę ochotnicy zgromadzili się na nieutwardzonym parkingu przy ul. Gronowej, przy wejściu na teren ogródków działkowych "Przyjaźń". Stamtąd rozpoczęły się działania wolontariuszy, którzy dokładnie sprawdzają teren. Ten wcześniej podzielono na konkretne sektory. Na działkach swoją altanę ma podejrzany, a w pobliżu stoi domek należący do Aleksandry - przypomina PAP.
Wcześniej w akcję zaangażowano specjalistów z grupy wodno-nurkowej z Bytomia. Ma ona do dyspozycji ponton i profesjonalny sprzęt, w tym sonar. Przeszukanie pobliskich zbiorników wodnych i płynącej w pobliżu rzeki Konopki zakończyło się fiaskiem.
Krzysztof R. nie przyznaje się do winy
45-letnia Aleksandra po raz ostatni widziana była w czwartek, 10 lutego. Kobieta pojawiła się na ogródkach działkowych przy ul. Żyznej, skąd najprawdopodobniej wróciła samochodem do swojego bloku. Takie są przypuszczenia policji, biorąc pod uwagę, że pojazd częstochowianki stał przed budynkiem.
- Dziewczyny były mega pod każdym kątem życiowym, pod kątem przykładania się do codziennych obowiązków. Nic nie można im było zarzucić. Ola była wzorową matką, z Oliwią nigdy nie było problemów wychowawczych. Nie ma w tym wszystkim logiki, nie wiemy, w którym kierunku to mogło iść i jak się potoczyć, czy ktoś za tym stoi, osoby trzecie - opisywał sytuację przed paroma dniami w TVN24 pan Marek, mąż Aleksandry i ojciec Oliwii.
Zatrzymany Krzysztof R. nie przyznaje się do winy. Jednak - jak przekazał Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie - "zgromadzone w tej sprawie dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany Krzysztof R. dopuścił się zarzucanych mu przestępstw". Podobnie sytuację ocenił sąd, który zgodził się na tymczasowe aresztowanie 52-latka.
- Mężczyzna był znany ofiarom. Więcej szczegółów przekazać nie mogę - poinformował prokurator Budzik.
źródło: PAP, WP Wiadomości, TVN24