Znów gorąco wokół zmian w kodeksie wyborczym. "To upolitycznienie"
PiS jest coraz bliżej wprowadzenia istotnych zmian w kodeksie wyborczym. Jedną z głównych reform będzie przekazanie części uprawnień z rąk sędziów w ręce polityków. Jedni widzą w tym zwiększenie roli zwykłych Polaków, którzy sami wybrali swoich przedstawicieli, inni zawłaszczenie nadzoru nad wyborami przez obóz władzy.
- Temat reformy kodeksu wyborczego powoli dobiega końca. Jesteśmy na etapie poprawek senackich. Po podpisach prezydenta ustawa wejdzie w życie i tyle. Za niecały rok wybory - zdradza w rozmowie z WP poseł PiS Łukasz Schreiber. Nowe rozwiązania przewidują m.in. dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, pozostawienia JOW-ów w gminach do 20 tys. mieszkańców oraz wydłużenie kadencji w samorządach z 4 do 5 lat. Zdaniem PiS, zmiany te wychodzą naprzeciw oczekiwaniom samorządowców i obywateli. Mają wzmocnić pozycję radnych i zwykłego Kowalskiego.
Znacząco wzrosną tez kompetencje ministra spraw wewnętrznych. W tym miejscu warto podkreślić, że we wtorek funkcję tą objął poseł PiS Joachim Brudziński, który do tej pory zajmował się przygotowywaniem struktur partii właśnie do zbliżających się wyborów. - To dziwny podtekst i jedno z drugim nie ma nic wspólnego - podkreśla Schreiber. Największe emocje budzą jednak zmiany dotyczące Państwowej Komisji Wyborczej.
Zgodnie z nimi, kadencja obecnej PKW wygaśnie po wyborach parlamentarnych w 2019 r. W skład PKW wejdą z kolei: siedmiu na dziewięciu członków powoływanych przez Sejm, a nie - jak do tej pory - delegowanych przez Trybunał Konstytucyjny, Naczelny Sąd Administracyjny i Sąd Najwyższy.
To kazus przypominający nieco reformę sądownictwa. Z jednej strony szereg kompetencji przechodzi w ręce polityków, z drugiej to oni, a nie sędziowie zostali wybrani przecież przez Polaków w powszechnych i demokratycznych wyborach.
"Bardzo dziwne regulacje"
- Model sądowy ma w Polsce długą tradycję. Badania pokazują, że wbrew pozorom, zaufanie społeczne do sędziów jest wciąż wyższe od zaufania do polityków - mówi WP prof. Piotr Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. Podkreśla też, że jego poważne wątpliwości budzi zgodność zapisów projektu ustawy z zasadą jawności finansowania polityki. - Są tu np. bardzo dziwne regulacje w obrębie kampanii wyborczej. Na przykład tzw. świadczenia niepieniężne - składane przez osoby na rzecz komitetów - które będą w zasadzie wyłączone z kontroli w sprawozdaniach finansowych. Jawność finansów zostanie w ten sposób poważnie ograniczona - uważa Uziębło.
Na potrzeby Fundacji Batorego, profesor przygotował specjalną opinię prawną w tej sprawie. Zwraca w niej uwagę m.in. na kwestie głosowania korespondencyjnego. - PiS wykluczyło możliwość takiego głosowania dla osób starszych czy Polaków mieszkających za granicą, którzy mogą mieć problem z dotarciem do punktu wyborczego - zaznacza.
Zobacz także: PiS robi krok w tył. JOW-y zostają
Przypomnijmy, że w przypadku głosowania korespondencyjnego, partia Jarosława Kaczyńskiego wycofała się z części pierwotnych propozycji. Chodzi tu głównie o umożliwienie takiego głosowania osobom niepełnosprawnym, co ostatecznie w poniedziałek poparła sejmowa komisja.
Czy to już wszystkie zmiany, jakie PiS chce wprowadzić w kodeksie wyborczym? A może politycy tej partii czymś nas jeszcze zaskoczą? - Może pojawić się jakieś uszczegółowienie lub drobne korekty, ale zasada jest taka, że na tak krótko przed wyborami, nie proponuje się już zasadniczych zmian. Będziemy się więc tego trzymać - mówi WP Łukasz Schreiber.