Znany propagandysta Kremla ranny w obwodzie kurskim

Rosyjski "korespondent wojskowy" Jewgienij Poddubny został ranny w obwodzie kurskim i trafił do szpitala. Wcześniej pojawiły się informacje, że znany kremlowski propagandysta zginął, ale szybko je zdementowano.

Jewgienij Poddubny
Jewgienij Poddubny
Źródło zdjęć: © Telegram
oprac. PAB

Informację o rzekomej śmierci rosyjskiego "korespondenta wojskowego" Jewgienija Poddubnego podał zastępca przewodniczącego Dumy Państwowej Michaił Deljagin, a także kilka innych rosyjskich kanałów prowadzonych przez blogerów wojskowych na Telegramie. Te informacje szybko jednak zdementowano.

Wszechrosyjska Państwowa Kompania Telewizyjna i Radiowa podała, że Jewgienij Poddubny jest ranny i przebywa w szpitalu. Poinformowano, że pracownik stacji został ranny w wyniku ataku ukraińskiego drona.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pełniący obowiązki gubernatora obwodu kurskiego Aleksiej Smirnow napisał w swoim kanale Telegram, że 'korespondent wojskowy' odzyskał przytomność - podał w środę wieczorem rosyjski niezależny portal Meduza.

"Według wstępnych informacji 'korespondent wojskowy' w ciągu dnia kręcił w obwodzie kurskim reportaż o walkach toczących się w obwodzie sudżańskim" - poinformował rosyjski niezależny portal The Insider.

Jewgienij Poddubny to jeden z najsłynniejszych rosyjskich "korespondentów wojskowych". Jego kanał na Telegramie śledzi ponad 700 tysięcy użytkowników. Poddubny jest nie tylko blogerem, ale także etatowym pracownikiem Ogólnorosyjskiej Państwowej Spółki Telewizyjnej i Radiowej. "Jako korespondent wojenny kanału Rosja-1 Jewgienij Poddubny zarabiał w pierwszej połowie 2022 r. 974 tys. rubli miesięcznie, podczas gdy w 2021 r. jego pensja wyniosła 782 tys. rubli" - poinformował portal The Insider.

Czytaj także:

Źródło: The Insider, Meduza

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski